A teraz? Wydawało by się, że nic prostszego napisać mail, jak dawne listy, prywatny, do bliskich znajomych - osobisty. W tym liście to, co i w dawnych listach: trochę o swoich sprawach, czasem pytania o radę, o zdanie, zwykle pytania, co słychać u odbiorcy.
I proszę mi powiedzieć, czy jest jakaś etykieta mailowa? Zawsze mi się wydawało, że na list należy odpowiedzieć, a to znaczy nie tylko napisać swój monolog, ale też odnieść się do pytań i spraw poruszonych w mailu nadawcy. Inaczej - po co pisywać do kogoś? W końcu są jeszcze blogi ;) można, jak ktoś potrzebuje, pisać o wszystkim, absolutnie o wszystkim, i nawet nie specjalnie dbać o to, czy ktoś komentuje, czy nie (można nawet nie mieć opcji komentarza). Ja rozumiem, że nie zawsze ma się czas i ochotę odpowiedzieć na mail zaraz po jego przeczytaniu. Ale ile czasu można czekać na odpowiedź? Zwłaszcza, gdy zada się konkretne pytania dotyczące bieżącej sprawy? Gdy czekam daremnie jest mi po prostu przykro.
Bo ja ciągle się dziwię ( a powinnam już zmądrzeć na stare lata), że ludzie, nawet znajomi, postępują inaczej, niż bym się spodziewała. Gdy ktoś nie odpowiada mi na np. trzeci list, to myślę sobie, że nie ma głowy do pisania i że nie ma też ochoty mną sobie tej głowy zawracać (wiem, wiem, odzywa się we mnie rozpieszczona jedynaczka). I jeżeli sytuacja pozostaje niewyjaśniona (bo przecież są i inne komunikatory, sms-y, czy choćby bezpośrednie telefony), to z bólem serca (a czasem i bez bólu) znajomość przechodzi do historii. Nie chcę i nie będę się narzucać. Są sytuacje wyjątkowe, o których wiem. Wtedy mam "zielone światło" na pisanie listów i nie oczekuję odpowiedzi w jakimś wymiernym czasie. A odpowiedź przyjdzie, gdy to będzie możliwe. Ale to są wyjątki, nie norma.
Tak mnie naszło, bo cierpliwość (nie tylko do listów) gdzieś mi się zapodziała.
A poza tym jest znów pięknie i tylko wody ciągle u nas za mało, bo deszcz dżdżył, a nie padał.
Też kiedyś pisałam mnóstwo listów. Nawet jeszcze niedawno przyjaciółka przywiozła mi listy ode mnie, które przechowywała, gdy pisałyśmy do siebie 20 lat temu, gdy pracowałam w Niemczech. Mam ich cały segregator, wszystkie wpięte datami - wspaniała pamiątka!
OdpowiedzUsuńTeraz z poczty polskiej korzystam tylko 2 razy w roku, kiedy to na święta wysyłam za każdym razem 30 karteczek. Ostatnio dostaję około 10 i zastanawiam się, czy nie zredukować liczby wysyłanych...
A zamiast pisać maila wolę zadzwonić - nie musze czekać na odpowiedź.
Wiesz, nie do wszystkich znajomych można zadzwonić. I dzwoniąc rozmowa bywa bardzo chaotyczna, a gdy się pisze, to jednak układa się swoje myśli spokojniej. I w odpowiedzi jest czas na refleksje.
UsuńA poczta ostatnio tak bardzo podniosła wszystkie opłaty, że tylko list w służbowej sprawie jest mnie w stanie skierować na pocztę. Anachroniczna instytucja.
Jak do Ciebie trafić na blog?
UsuńTo były czasy... koleżankę miałam aż w Związku radzieckim, na list czekało się dwa tygodnie, pod warunkiem, że odpisała od razu:) współcześnie korespondowałam na papierze z jednym ze swoich partnerów, gdy byliśmy rozdzieleni na około rok, mimo posiadania telefonów komórkowych i emaili, pisaliśmy na papierze i jest to wspaniała pamiątka:)
OdpowiedzUsuńNatomiast w kwestii emaili wzbudziłaś we mnie poczucie winy... bo ja do skrzynki mailowej zaglądam tylko wtedy, gdy kupię coś na allegro i tam mi przychodzi powiadomienia albo jeśli chcę wysłać wiadomość do jakiegoś urzędu. Prywatnie jakby mi kto co napisał, to nie wiem kiedy bym zauważyła:) po miesiącu ?:)
Ja też oczywiście pisałam listy do ZSRR :)
UsuńA wiesz, moja przyjaciółka korzysta z komputera tylko, jak robi comiesięczne opłaty, wtedy sprawdza tez pocztę. ;)
Jakoś listel mi dziwnie brzmi, albo to kwestia osłuchania z e-mailem.
OdpowiedzUsuńWyznaje zasadę, że zawsze powinno się odpowiedzieć, czy to na list czy komentarz, a nawet zajrzeć na blog autora komentarza.
Listów już chyba mało się pisze, nawet papeterii nie widać nigdzie.
Bardziej popularne są kartki i widokówki, ale to także wina poczty, znaczki coraz droższe, kartki także i wieczne kolejki na poczcie.
Na maile służbowe czasem trudno odpowiadać, zwłaszcza gdy przychodzi po kilkadziesiąt dziennie.
Nie ma listela i już. A ja, jak Ty odpowiadam na maile, komentarze i zaglądam na blogi komentatorów (czasem nie maja bloga i jest kontakt tylko w jedna stronę).
UsuńA na służbowe maile odpowiadam tylko, jak tego ode mnie się wymaga. Bo ja już bardzo rzadko dostaję służbowe maile, nadal jednak listy polecone, papierowe. A poczta, jak już wspomniałam wcześniej, to według mnie anachronizm.
Zawsze lubiłam pisać listy i .... do dzisiaj je piszę. Ale nie do tych młodych ludzi, tylko do starszych np. do mojej cioci ukochanej. Wiem, że taki list sprawia jej radość.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o maile lub esemesy to odnoszę to samo wrażenie że .... to już nie to... ze na mail czy sms ludziom nie chce się po prostu odpowiedzieć. Albo podziękować za przesłane zdjęcie...
No cóz - życie pędzi do przodu jak szalone i pewne zwyczaje też się zmieniają.
Moja mama też pisała listy, do końca, także z moją rówieśnicą, daleką kuzynką, która lubiła pisać listy tradycyjne. Ze mną maili nie wymienia, trudno.
UsuńJa też już papierowych listów nie piszę, nie mam już kochanych staruszków.
Dawniej pisałam sporo listów, miałam kilka koleżanek, z którymi przez całe lata wymieniałyśmy korespondencję. Co do odpisywania... cóż pewnie wiele osób ma inne zdanie niż ja. A to dlatego, że ja uważam, że jeśli ktoś zada sobie tyle trudu, żeby do mnie napisać, to zwykły szacunek wymaga, żeby mu odpowiedzieć. I nieważne gdzie to jest, czy na blogu, czy mailu, czy sms. Czasami jest mi po prostu przykro, gdy nie dostaję odpowiedzi na coś co napisałam, wiele razy zaglądam w oczekiwaniu na odpowiedź a tam nic... Ja nawet wielokrotnie wracam do swoich poprzednich postów, bo często zdarza się, że ktoś napisze komentarz i nie chcę, żeby pozostał bez odpowiedzi. Wiem, że wiele osób inaczej do tego podchodzi, ale ja tego nie zrozumiem ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie, Agness:)
To dokładnie tak jak ja :) Dlatego tak miło Cię odwiedzać i widzieć Cię u mnie :)
UsuńA ja uwielbiam dostawać pocztówki świąteczne:)) tradycyjne;-)
OdpowiedzUsuńTak, to prawdziwy wyraz pamięci i sympatii. Ale zwyczaj odchodzi w przeszłość. Bo też poczta żyłuje obywateli: 3,20 za znaczek, to bardzo drogo. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJak Cię komentować? A może nie masz takiej opcji?
UsuńListy w kopertach, może już staromodne, ale jakże kolorowe dostaję od ponad ćwierć wieku. Nie zastąpią ich maile i sms-y
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkimi kolorami i zapachami maja
Masz rację, prywatne listy na papierze cieszą bardzo. Już dawno takich nie dostaję. Teraz tylko urzędowe, zwykle niestety rachunki ;(
UsuńI tez serdecznie pozdrawiam!