Zima się czai, nocami przymrozi, zetnie ostatnie zielone roślinki, zalśni szronem na trawniku, na oknach samochodów, na liściach drzew. A w dzień zawieje ostrym wiatrem, zmoczy nieprzyjemną mżawką, zgasi słońce i zasnuje niebo ciemnymi ołowianymi chmurami. Ciężki czas. Nie lubię takich mokrych, zimnych , szarych dni, duch we mnie upada, nadzieja gdzieś chowa się po kątach.
Może wspomnienia gorących, upalnych, słonecznych dni poprawią nastrój, mnie, Wam?
Paryż, widok z dachów muzeum d'Orsay na Luwr i w oddali kościół Sacre Coeur. (2017)
Odpływ na Srebrnym Wybrzeżu (Cote d'Argent) Francja, wrzesień 2017
A to Teneryfa, grudzień 2015, + 28 st. (w cieniu).
To też Teneryfa, urocze miasto Orotava.
Sardynia, Arbatax, czerwiec 2016 (+30 st.) Pieknie tam było :)
Kreta, laguna Elafonisi, październik 2016
Też Kreta, w drodze na południową stronę wyspy.
Kreta, Paleohora, "patrzy" w stronę Afryki. (+28 st. idealnie)
Za truskawkami w ogrodzie też tęsknię.
Ach, chcąc coś tu wstawić, przejrzałam zdjęcia z kilku lat. Taka wędrówka w przeszłość, sentymentalna. To, jak przeglądanie albumów, ale jednak bardziej czasochłonne. Już czas, żebym choć część tych zbiorów zachowała w formie papierowej (od 5 lat nie wydrukowałam żadnego zdjęcia). Bo z elektroniką nigdy nic nie wiadomo. A papier jest cierpliwy, gdy technologie się zmienią albo chmura elektromagnetyczna zniszczy elektronikę, zdjęcia na papierze zostaną, dla naszych praprawnuków :)