Nie było jeszcze przymrozków, na drzewach liściastych nadal złocą się liście, chociaż pod drzewami jest ich pewnie nawet więcej. Gdy ostatnio nie pada, a wręcz odwrotnie, świeci słońce, to listopad da się przeżyć. Jeszcze możemy wychodzić z domu, w parku, czy lesie udawać, że ta jesień jest, jak każda inna. Ile w końcu można słuchać o tej pandemii i się dołować? A na wsi protestu kobiet się nie uświadczy (ale sercem jestem z tymi wszystkimi odważnymi , dzielnymi paniami).
Takie pobliskie miejsca koją duszę.
Nawet mój drugi zapuszczony ogród wygląda tajemniczo w jesiennych promieniach słońca.(posadziłam tam ostatnio ok. 100 cebulek tulipanów, a drugie tyle jeszcze czeka na moje siły i chęci).
A ja zrywam ostatnie kwiaty w moich ogrodach, kwiaty, które same się rozsiały, których jeszcze przymrozek nie skosił.
Ostatnia róża wielkokwiatowa pachnie oszałamiająco, (przed)ostatni bukiet słoneczników, rudbekii i dali. I ostatnie pigwy do przerobienia. To było w poniedziałek.
I wczorajszy bukiet, z gajlardią, ognikiem, przymiotnem i wiechą miskanta, który dopiero teraz zaczął kwitnąć. Nigdy nie wiem, który bukiet będzie tym ostatnim. Aż do pierwszego przymrozku.
Ach, ten nasz klimat. Przez prawie pół roku musimy patrzeć na nagie drzewa i uśpione ogrody. Więc oby jak najdłużej było powyżej zera, by móc cieszyć oczy choćby takimi domowymi bukiecikami.
Piękną mamy latoś jesień Haniu - prawda?
OdpowiedzUsuńDobrze że chociaż to....
Przytulam serdecznie:-)
Oby taka jesień trwała, jak najdłużej! I Ciebie ściskam serdecznie!
UsuńI ja w tym roku jestem entuzjastycznie nastawiona do jesieni, mogłaby w takim stanie przyrody potrwać jeszcze ze dwa miesiące, albo nawet do wiosny:)
OdpowiedzUsuńDługą mamy jesień i urozmaiconą. Też bym chciała taką jesień zatrzymać, jak najdłużej :)
UsuńHaniu, sympatycznie się dzielisz jesiennymi skarbami.
OdpowiedzUsuńWiduję także kwitnące kwiaty, nawet widok tak dziwny podziwiałam, jak gołe krzewy różane, bez liści z pąkami kwiatów...
Dziękuję :) Liście róż opadły, bo były zaatakowane chorobą. Zdrowe liście potrafią na róży zielenić się nawet do wiosny(u mnie w zeszłym roku), a róża chce przetrwać, wydaje kwiaty, choć to i tak nie powstrzyma zimy ;)
UsuńA ja dzisiaj, po raz pierwszy nastawiłam pigwówkę!
OdpowiedzUsuńI nawet dwa razy byłam na rowerowej eskapadzie. Wprawdzie na połowie jeziornej promenady, ale zawsze.... coś!
Buziolam!
Za ten rower podziwiam Cię najbardziej! Ja po wypadku w zeszłym roku nie wsiadłam ani razu na rower w tym roku. Jakiś lęk. Dobrze, że Tobie rower dobrze służy :)
UsuńA ta moja pigwówka na bimbrze ;) Całkiem mocna (jak na moje wyroby), ale A. mówi, ze bardzo smaczna. Jak długo twoja będzie dojrzewać? jest tyle różnych receptur. Smacznego! Uściski!
Zalałam spirytusem i ma stać 4 tygodnie. Potem odlać spirytus i dać cukru. Musi się rozpusćić i oba nalewy połaczyć. Do spożycia będzie za rok!
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę!
Rok, to wieczność. Ja podobnie robię wiśnie, tylko zalewam wódką. Po 4 tygodniach zasypuje cukrem(po zlaniu pierwszego nalewu), potem znów 4-5 tygodni i po zmieszaniu słodkiego z wytrawnym już można pić. Nie lubię mocnych alkoholi. Wolę takie 'cukiereczki" ;) A pigwę najpierw maceruję w cukrze, kilka dni, potem wszystko razem zalewam "bimbrem" (tak napisali, ten domowy spirt jest zwykle słabszy niż rektyfikowany) i czekam 3-4 tygodnie. Potem cedzę przez filtr (do kawy) i może stać i dojrzewać. I można już pić :)
UsuńHaniu, Ty to jesteś pracuś. Podziwiam.:)
OdpowiedzUsuńKiedyś robiłam mnóstwo przetworów, teraz bardzo mało.
A jesień piękna niech nam trwa. Dzisiaj u mnie chłodno i pochmurnie.
Pozdrawiam listopadowo.
Dziękuję, nie znoszę, jak się jedzenie marnuje :) A ja z utęsknieniem czekam na słońce lub choćby skrawek nieba. Bo te chmury i półmrok wpędzają mnie w jesienną depresję. Serdeczności dla Ciebie i dużo zdrowia!
UsuńNie lubię jesieni, a zimy jeszcze bardziej. Czekam z niecierpliwością na wiosnę i najchętniej zagrzebała bym się w jakiejś gawrze...
OdpowiedzUsuńPodziwiam pasję i zapał w robieniu przetworów. Mi przeszło gdzieś koło 10 lat temu.
Pozdrawiam ciepło i zdrowia życzę!
ja tak samo. Zawsze mówię, ze najchętniej bym jesień i zimę przespała, jak niedźwiedź.
UsuńPrzetwory robię tylko z własnych owoców i (rzadko) warzyw. Rozdaję ile się da, a co zostanie zagospodarowuję. Nie znoszę marnotrawstwa. Drzewa przycinam, ale przecież nie wytnę. W końcu także zdobią. I ja serdeczności przesyłam i życzę zdrowia!