Jak nie mogę sobie pomarudzić (a nie mogę, bo nie umiałam założyć anonimowego bloga), to wyjdę na chwile na moje "pole". Aż nie chce mi się tego nazywać ogrodem. A w naszych stronach mówią "wyjść na dwór", z akcentem na "na" (gdyby ktoś nie używał tego określenia). A w jakich okolicach wychodzą "na pole", kiedy chcą się przewietrzyć? Moje "pole", to niby trawnik, drobny ugorek, pracowicie koszony przez Mojego, gdy chwasty zanadto podrosną. Jest zielono i można grać w kometkę, rzucać piłką, nawet jeździć po tym rowerkiem. Po bokach rosną "uprawy". Najdalej, przy granicy posesji jest lasek - kilka sosen, jodeł, daglezji, brzóz, jest i modrzew, i leszczyna, wiąz i jarzębina, rośnie dereń jadalny i dereń świdwa. Między drzewami posadziłam konwalie i barwinek, niby dość agresywne gatunki, ale akurat kiedy by mogły, to nie bardzo chcą się rozrastać. Na granicy lasku rośnie mirabelka i krzak agrestu (na nóżce). Nieco bliżej, w stronę domu rosną śliwy ( 4), dwie wiśnie (jedno maleństwo zakwitnie pierwszy raz), "ukrzyżowana" jabłoń (ukształtowana na płasko), 3 brzoskwinie i młoda czereśnia, z pestki, jeszcze nie kwitła i w tym roku nie zamierza, więc nie wiadomo, czy będzie z tej czeresienki pożytek (jeśli okaże się dzika , wytniemy). Przed drzewkami jest rabata kwiatowa. W planach była to rabata bylinowa, ale byliny też nie są wieczne i trzeba niektóre z gatunków odnawiać. Wieczne są chyba słoneczniczki. I dobrze, przynajmniej pewny kwiat, niezawodny. Stale mi też rosną jeżówki, ale dusi je mech i rogownic, polna, dzika, ale bardzo ładnie kwitnie w końcu maja, kwiaty ma takie same, jak ta ogrodowa, kutnerowata. A, bardzo dobrze rośnie mi tam tojeść kropkowana, rozrasta się aż zbyt dobrze, wszędzie się wciska. Mam też jakieś resztki orlika, piwonie (ciekawe czy zakwitną, przesadziłam je już dwie jesienie temu), irysy, wszystkie jednej odmiany, trochę fiołków wonnych, trochę smagliczki skalnej, kępę bergenii. Zostawiłam trochę miejsca na dalie , galtonie, gladiole. Jakoś żal mi z nich zrezygnować, chociaż to zawsze sporo pracy (wkopać na wiosnę, wykopać na jesieni). Obok kwiatów rośnie budleja, jeszcze malutka, a dalej maliny, których w porę nie powycinałam, wszystko poprzerastane truskawkami, które posadził Mój przy drewnianym obrzeżu, ale wyrwały się spod kontroli. Póki owocują, niech rosną. Jest tam też rabarbar, macierzanka, lebiodka, czosnek niedźwiedzi., I poletko tulipanów, posadzonych jesienią. Po tulipanach będzie tam rosła fasolka niska. Aha, wszędzie rozsiały się margaretki, niby byliny, ale krótkotrwałe, za to rozsiewają się błyskawicznie. I kwitną wdzięcznie w czerwcu.
Na razie nie ma czego pokazywać, drzewa jeszcze łyse, mirabelka jeszcze nie kwitnie, kwiaty też nie, tylko fiołki.
Te akurat rozsiały się w trawie na "polu".
Z jednej strony otacza działkę żywopłot ze świerku. Mimo permanentnej wielkopolskiej suszy jakoś trwa i jest zielony. Przedłużeniem żywopłotu świerkowego jest żywopłot żywotnikowy (no cóż, Mój poszedł za owczym pędem i chciał szybko zasłonić sąsiedzki brzydki betonowy płot, przed oknami salonu). W linii żywopłotu rośnie też jakiś gatunek kosodrzewiny, tawuła drobna, tawuła VanHoutte'a, tawuła wczesna (ostatnio bardzo przycięta, ale się odradza i nawet będzie kwitła) .
Po przeciwległej stronie rośnie 16 (chyba) krzewów winorośli (a właściwie 15 łozy winnej i 1 winnej latorośli), a przy samej bramie dwa wielkie i stare krzewy milina (które też się rozrastają, z korzeni).
Pod winogronami rosną truskawki, na włókninie (ok 20 metrów na 0,5 metra).
Dalej jest garaż, a przed garażem mam zagonek warzywny. Właśnie jest reorganizowany, żebym miała łatwiejszy dostęp do upraw i nie musiała schylać się do ziemi (rzodkiewki posiałam pod domem, bo doczekac sie na ten zagonek nie mogę).
Pod domem na rabacie rosną 2 jabłonie i 2 brzoskwinie oraz krzak pnącej róży, przed oknem sypialni. Na rabacie wysiewam kwitki jednoroczne, rośnie też trochę truskawek, bo to południowa strona i truskawki dojrzewają tu najwcześniej. Mam tu też ogródek ziołowy: pietruszka, czosnek, szczypiorek, melisa, oregano, tymianek, mięta.
Blisko świerków rośnie spora lipa, porzeczki czerwona i czarna, na "nóżce" i dwie duże już czereśnie, wyhodowane z pestki .
Na środku "pola" mam dwa, powiedzmy, klomby. Na jednym rosną dwie leszczyny i młoda brzoskwinia , a pod nimi tojeść, poziomki, mak wschodni, gajlardie, ciemiernik ( jeszcze kwitnie, ale widać kwiat dopiero , jak się podejdzie blisko) i tulipany, na wiosnę, opasują klomb zielonym "obrzeżem" (na razie, potem różnokolorowym). Drugi klomb, bliżej domu jest sezonowy. Teraz kwitną na nim małe żonkilki, hiacynty, zaczynają kwitnąć duże żonkile, czekają już szafirki i tulipany dostają pędy kwiatowe. Posadziłam też piwonię i margaretki, żeby kwitło coś, zanim zakwitną posadzone w maju lub końcu kwietnia dalie, kanny i gladiole.
I jeszcze na "trawie", przed tarasem rośnie morelka. Ciągle niewielka, ale niezwykła. Owocuje od czterech lat (teraz piaty sezon). Od pierwszego kwitnienia miała owoce. Dwa lata temu miała przeszło 80 owoców! Nawet w zeszłym roku, gdy wydawało się, że przy -15 stopniach kwiaty wyschły, zakwitła. Miała policzalną ilość kwitków. Nie wierzyłam, że coś urodzi. A ta "dzielna" morelka zawiązała chyba owoce na wszystkich kwiatach. Miała 18 owoców.
W tym roku kwitnie obficie. Ale... w kwietniu przymrozki, to właściwie norma. Czy doczekam owoców? To zawsze loteria. Przecież morela, to drzewo basenu Morza Śródziemnego. Kocha ciepło. Na razie cieszy oczy kwiatami :) Jest nadzieja.
Przed domem mam rabatkę różaną i trochę tulipanów i kwiatków wczesnowiosennych przed kuchennym oknem. Po drugiej stronie rosną bzy, a przed nimi rabatka z irysami i kwiatami letnio-jesiennymi, które wysadzę, jak nie będą groziły już przymrozki. Obiecuję sobie, że poszukam najbliższej szkółki bylin i pojadę kupić różne ładne i łatwe w uprawie byliny u producenta. W sklepach ogrodniczych piękne, wyrośnięte, podpędzone kwiaty duszą się w ciasnych doniczkach, wysadzone do gruntu marnieją (bardzo często).
A takie niebieskie, modre kwiatki "mrugają" do mnie gdy jestem w kuchni i na nie spoglądam.
To cebulica syberyjska, cebulki kupiła jeszcze moja mama. Ten jasny to puszkinia, rosną i kwitną obok.
No to sobie zrobiłam inwentaryzacje ogrodu. To "drobne" 1000 m kwadratowych, z czego spora część, to "pole". Ale i tak czeka mnie praca. Ale później...
Na razie dochodzę do siebie. Bo ...rower elektryczny jest szybki, ja jestem gapowata i stara, i za błędy trzeba swoje odcierpieć. Na razie jestem uziemiona, ale wiosna wzywa...