sobota, 28 grudnia 2024

Święta poza domem

 Tak, to były zupełnie inne Święta. Ale już od pewnego czasu w Wigilię nie czułam dawnej przytulnej atmosfery rodzinnych, ciepłych Świąt, najmilszych wspomnień z dzieciństwa mojego i moich dzieci. Gdy zabraknie naszych rodziców, a synkowie wybiorą to, co wybierze ich partnerka, to zostajemy sami. I cudownie, że we dwoje.

A jak we dwoje, to nie ma znaczenia, jak daleko od domu się znajdziemy, zabieramy "dom", to co najważniejsze, ze sobą.

( Dawno temu, w jakimś starym amerykańskim filmie ojciec tłumaczył bardzo smutnej córce, która po ślubie miała zamieszkać z mężem daleko, że nie ma się smucić, bo to synowie wyfruwają z gniazda i już nie wracają, a córki  zawsze wracają; ja na pewno byłam taką córką, która nie chciała nawet po ślubie "przeciąć pępowiny").

Tym razem wybrałam miejsce z dala od "cywilizacji", czyli ośrodek na stoku góry, blisko lasu, daleko od wsi. Hotel, który znałam jeszcze z czasów, gdy był ośrodkiem FWP (dla młodych :Fundusz Wczasów Pracowniczych - w miarę tanie pobyty). Był to w latach dziewięćdziesiątych jeden z dwóch (na całą Polskę) ośrodków FWP z basenem. Spędziliśmy w tym ośrodku  kilka ferii zimowych z naszym Najmłodszym, a potem jeszcze kilka razy byliśmy w zielonej porze roku i nawet raz z wnukami. I zawsze nas wspaniale karmili, wszystko było bardzo smaczne, także , gdy hotel przestał być ośrodkiem FWP.

"Ziemowit" - Jarnołtówek (nie płacą mi za reklamę, ale tu naprawdę jest fajnie, szczególnie dla smakoszy 😉).

Miałam nadzieję na błogie lenistwo i dobre jedzenie. I nie zawiodłam się. Jedzenie było wyśmienite. I basen też nie zawiódł - woda w sam raz dla " staruszków" + 30 st.😁 I jeszcze wodne masaże. Czasu na czytanie też nie zabrakło. Pogoda nieco zawiodła, tak mglista i dżdżysta przez pierwsze dni, w drugie Święto rozpieszczała nas ciepłymi promieniami słońca przez cały dzień.


A w taki sposób próbowałam stworzyć namiastkę świątecznego nastroju w zupełnie nijakim pokoju hotelowym.

Wieczerza Wigilijna nie miała wymiaru duchowego, ale była ucztą dla ciała 😋

Mieliśmy wspólny stolik z miłą parą w naszym wieku, z pobliskiej okolicy. Pani też chciała odpocząć od świątecznych obowiązków. Na wigilijnym stole powitały nas zimne przekąski : klasyczne śledzie w oleju, sałatka śledziowa z buraczkami, ryba po grecku i ryba w galarecie. Ja bym w domu takich potraw akurat nie zrobiła (robię zwykle inne śledzie), ale byłam bardzo zadowolona, bo uwielbiam śledzie. A wszystko było bardzo smaczne. Był też kompot z suszu. W bulionówkach czekały uszka z grzybami i wkrótce miłe młode panie kelnerki przyniosły barszczyk. I zapaliły świeczkę na stole. Czekały też na nas opłatki 😊



Po zupie była ryba smażona : karp, dzwonko i filet sandacza. A potem coś dziwnego, ale bardzo smacznego : jakby zupa grzybowa z kapustą kiszoną. Dla mnie absolutna nowość, super! No i gdy już byliśmy właściwie najedzeni dostaliśmy michę pierogów z kapustą i pierogów z grzybami. Pycha! Tylko miejsca już niewiele było w żołądku. A to przecież nie był koniec, bo w kieliszkach czekało wino, a na tacach ciasta: piernik przekładany marmoladą, sernik i rolada biszkoptowa z makiem. No po prostu królewska uczta!

Na drugi dzień dalszy ciąg kulinarnych atrakcji. Śniadania i kolacje były bufetowa, a w bufecie takie smakołyki, jak pasztet, robiony na miejscu, pstrąg wędzony, najróżniejsze marynaty, kiełbasy z miejscowych masarni, szynki, sery i świeże warzywa. Przed obiadem poszliśmy na basen, bardzo przyjemnie się pływało.

Na świąteczny obiad dostaliśmy prawdziwie świąteczne dania : rosół z "domowym" makaronem i zraz zawijany, wołowy z kluskami śląskimi i modrą kapustą 😋Dla Mojego danie marzeń. Na deser krem czekoladowy. Uff... Dotarło do nas, że od kilkudziesięciu lat nie jedliśmy obiadu w pierwsze Święto. Zwykle zaczynaliśmy późnym śniadaniem i dojadaliśmy przez cały dzień to, co zostało z Wigilii + różne szynki i kulebiaki na ciepło.

Poszliśmy na spacer, żeby choć trochę spalić kalorie, ale to żadna przyjemność chodzić we mgle i mżawce, niestety.

Organizatorzy nie oszczędzali naszych żołądków. Mieli dla nas gorącą czekoladę z szarlotką i lodami. Ja akurat czekolady nie pijam (ta była raczej do jedzenia łyżką), ale zjadłam smaczną szarlotkę popijając kawą . 

Nie był to jeszcze koniec kulinarnych "atrakcji". Po kolacji mieliśmy ognisko. Nazywało się, że będzie grzaniec. Czemu nie? Dawno nie piłam takiego winka. No, ale jak ognisko, to i kiełbaski pieczona nad ogniskiem. Niee, nikt nas o kiełbasce nie uprzedził! Już nie miałam na nią miejsca. Mimo wszystko nabiłam na przygotowany sprzęt połówkę najmniejszej kiełbaski, żeby tradycji stało się zadość.😉


Drugie Święto przywitało nas pięknym słońcem od rana. I okazało się, że wokół hotelu, na okolicznych drogach i dróżkach zaroiło się od ludzi (i od aut). Jakby całe Opolskie zjechało na zbocza Biskupiej Kopy.

Poszliśmy żółtym szlakiem, ale nie na Kopę (na której byliśmy już kilkanaście razy), tylko w drugą stronę, na łupkowe skałki. Bo tutaj wiele lat temu wydobywano łupek,  którym potem kryto dachy (szary, może mało efektowny, ale trwały i odporny na ogień).


Widok z naszego okna na czeskie Jeseniki, czeską część Gór Opawskich.


Las bukowo dębowy i szlak.


Piekiełko - dawne wyrobisko lupka.



Bukowa Góra - 507 m.n.p.m. Też łupek.


Zza drzew najwyższy szczyt Gór Opawskich - Biskupia Kopa 890 m.


A to zachęta do odwiedzenia schroniska pod Biskupia Kopą.

(Na obiad : zupa krem pomidorowa z mozzarellą, polędwiczka wieprzowa, gotowana z sosem grzybowym i kalafior z brokułem, na deser szarlotka z lodami).

Szkoda, że Święta trwają tak krótko, a ładna pogoda jeszcze krócej.  W każdym razie ten świąteczny pobyt uważam za udany. Ciekawe, co zaserwują na Wielkanoc ?😁 




10 komentarzy:

  1. Anonimowy12/29/2024

    Cieszę się Haniu że tak przyjemnie spedziliscie Święta.
    Serdeczności od Stokrotki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jadziu! mam nadzieję, że i Ty miałaś miłe Święta. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Haniu, rewelacyjny pomysł!
    Chyba pójdę twoim śladem i może w przyszłym roku skorzystam z podpowiedzi, a jak nie w górach, to nad morzem.
    Zwłaszcza na basenie mi zależy:-)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczęłam, a na pogodę i tak nie mamy wpływu. Polecam. :) I serdecznie pozdrawiamy :)

      Usuń
  3. Moja przyjaciółka była kiedyś w tym ośrodku, wróciła podobnie zachwycona. Od 3-4 lat odgrażam się, że wyjeżdżam na święta, ale nigdy mi się to nie udało, brak możliwości urlopu i jednak żal zostawiać wnuki bez babci na święta:) Ale tak Wam pozazdrościłam, że może na Wielkanoc swój pomysł zrealizuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moim małym wnusiem jestem w częstym bliskim kontakcie, starsi wnukowie (częściowo) pełnoletni. Zrobiliśmy sobie świąteczne spotkanie rodzinne tuz po naszym powrocie. Niczego nie straciliśmy :) A nabrałam nowych sił i ochoty do działania . A przed wyjazdem byłam nawet na koncercie gwiazdkowym w naszej filharmonii. Było nieźle, ale jak dal mnie za mało było tej gwiazdki w muzyce ;)
      Na Wielkanoc w środku kwietnia, w okolicy Ziemowita może być już nawet zielono (to jednak niskie góry).

      Usuń
  4. Ale uroczy opis Świąt poza domem! 🎄 Cieszę się, że mimo braku tradycyjnej atmosfery udało Wam się stworzyć wyjątkowy czas we dwoje. Twoje opisy jedzenia brzmią przepysznie – te pierogi z kapustą i grzybami muszą być super 😊 Super, że znalazłaś spokój i radość w nowym miejscu. Życzę Wam wielu takich pięknych chwil w Nowym Roku 2025! 🥰✨

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. I odwzajemniam życzenia wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!

      Usuń
  5. To były inne święta ale najważniejsze że odpoczęliście, miło spędziliście czas - pewnie wspominając wcześniejsze pobyty:)) Piękne zdjęcia:) Mnie także się tam podobało ( byliśmy w maju). Wszystkiego dobrego Haniu na ten Nowy Rok! Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla Ciebie Jolu, wszystkiego najlepszego, do siego roku 2025!

      Usuń