niedziela, 26 listopada 2023

Osobisty

 Jak wspomniałam wcześniej, trafiłam na "górce" na moje stare widokówki. A także widokówki adresowane do moich rodziców i dodawane do moich kolekcji (kartki z Polski i osobno z zagranicy). Wśród tych znalezisk trafiły się też listy. Przez 40, 50 (i więcej) lat zapomniałam o autorach, autorkach tych listów. A że jestem maniakiem druku i czytam wszystko, co potrafię przeczytać (poza łacińskim alfabetem i grażdanką  nie przeczytam), to przeczytałam i te listy ( a także teksty na tych wszystkich kilkuset widokówkach).

No i dopadły mnie wspomnienia. W podstawówce i w liceum uważałam się za szarą myszkę, no może za brzydkie kaczątko (nie tracąc nadziei na tego "łabędzia" drzemiącego we mnie). A jednak, sądząc po listach, miałam wielu znajomych, dobrych koleżanek, przyjaciół. No i bardzo kochających rodziców i babunię, oraz dorosłych przyjaciół rodziny, którzy pisali do mnie serdeczne listy.

Czytając te listy (zwłaszcza od osób, które już odeszły na zawsze) zrobiło mi się tak nostalgicznie, smutno. Wiadomo, wszystko ma swój kres, a śmierć jest tym najpewniejszym z wydarzeń w naszym życiu. Ale co z moimi rówieśnikami? Z większością "korespondentów" straciłam kontakt. Ktoś nie odpisał raz, drugi, kontakt się urwał. Tak bym chciała się dowiedzieć, czy żyją jeszcze, jak ułożyło im się życie, czy zrealizowali swoje plany, marzenia, czy czują, że dobrze przeżyli życie? Z koleżankami ze szkół miałam jako taki kontakt (spotkania rocznicowe), choć nie zawsze z tymi, z którymi wymieniałam się listami. Czasem były to wiadomości "z drugiej ręki". Czasem informacje z mediów (tak, niektórzy ze znajomych osiągnęli coś, o czym warto było poinformować w mediach). Ale o innych (przez lata zapomnianych) nie wiem nic. Co u Was słychać: Teresko, Zosiu, Gierku, Marku, Włodku, Gienku(Żeniu)? A co z ukraińskimi przyjaciółmi? Aż strach myśleć.

Ale pozytywne jest to, że z dwiema "dziewczynami" mam kontakt do dziś. Przez przeszło 50 lat stale jesteśmy "na bieżąco", zaprzyjaźnione, teraz już 'rodzinnie'. Jak było mi miło, że mogę do nich zadzwonić i opowiedzieć im o moich "odkryciach", zacytować fragmenty ich listów do mnie (bardzo ciekawe to były listy i często zabawne).

Jak w jednym memie: "jestem tak stara, że miałam przyjaciół i znajomych jeszcze przed epoką facebooka". Co pozostanie z dzisiejszych wirtualnych "znajomości? Rozwieją się w "kosmosie", jak dym. I żadna "chmura" ich nie zatrzyma (szczególnie, jak jakieś zakłócenia elektromagnetyczne spowodują, że wszystko na prąd "padnie).

Oczywiście, gdyby nie te wirtualne możliwości i udogodnienia, kontakty międzyludzkie byłyby skromniejsze. I ja  również nie poznałabym kilku bardzo ciekawych osób, w realu (dzięki wirtualowi).

Z trzecią koleżanką (do widokówek której dotarłam) po latach wznowiłam kontakt na którejś z rocznic szkolnych, po długich latach milczenia. I teraz dzięki WA widujemy się wirtualnie i osobiście. Internet i telefonia komórkowa, to z całą pewnością epokowe wynalazki :)

Ale papierowych listów i widokówek żal. Jakaś epoka się skończyła. Świat pędzi naprzód i nic tego nie powstrzyma. Co komu po moich wspomnieniach? 

A  mnie samej? Chwilowy sentyment. Co z tymi papierami zrobią potomni? Może stare widokówki będą miały jakąś materialna wartość, za kolejne dziesiątki lat? To już nie mój kłopot. Zostawię go moim "zstępnym" ;)

Bo (według treningu uważności) należy żyć tu i teraz, nie wybiegać myślami w przyszłość, nie żyć przeszłością, bo nie mamy wpływu na to, co już było, ani na przyszłość, jeśli tylko się jej obawiamy. Więc koniec z sentymentami. Chociaż trochę żal :)


Dawnych wspomnień czar (Ha lat 23) 😊

14 komentarzy:

  1. Anonimowy11/26/2023

    Jaka śliczna dziewczyna... I wszystko wtedy było pierwsze: włosy na topielice, miniówki, torby z długim paskiem, prochowce. I wszystko to chciałam mieć, a nie zawsze się udawało...
    Pozdrawiam... Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, którą Hanią jesteś(znam kilka)? Oj, pamiętam ten ból, że nie wszystko można było mieć. Albo było niedostępne, bo w kraju nie było, albo za drogie (nawet dla jedynaczek) :)

      Usuń
  2. Pięknie się uśmiechasz z tych zdjęć:-)
    Kontakty z koleżankami i kolegami ze szkół mam znikome, ale ze studiów to już wcale, najwyżej z dwiema, które mieszkają w moim mieście.
    Ostatnio dowiedziałam się, ze kilka osób już nie żyje, pozostały tylko we wspomnieniach lub na zdjęciach, których mało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze studiów też mam znikome znajomości, chyba jedynie przez FB. Jestem osoba wierną, przywiązuję się do znajomych. Czasem, gdy znikają, jest mi smutno, a czasem to się tak rozmywa. Dziękuję za miłe słowa. Może chociaż uśmiech został mi z tamtych czasów ? ;)

      Usuń
  3. Haniu i Ty się uważałaś za szarą myszkę ??? Ja widzę na zdjęciu piękną, pełną uroku dziewczynę <3
    Tak się zastanawiam nad szkolnymi znajomościami i prawdę mówiąc z nikim nie utrzymuję jakichś bliskich kontaktów, przez lata drogi się rozeszły i nawiązały się nowe znajomości.
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może te znajomości szkolne zależą też od szkoły i naszego nastawienia do tamtych czasów. Ja miałam i w podstawówce i w liceum wspaniałą atmosferę w klasie, byliśmy bardzo zżyci, W zeszłym roku na spotkanie licealne , w 50 lecie matury (ależ to się słyszy !) spotkało sie nas 16 osób. To dużo, zważywszy, że co najmniej 5 osób nie żyją, kilka osób mieszka na drugiej półkuli, a parę się usprawiedliwiło chorobą. W maturalnej klasie było nas 36 osób i wszyscy zdali maturę!
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. Witaj początkiem grudnia Haneczko
    Prawie nic się nie zmieniłaś. Prawie, bo jak ostatnio i jedyny raz się widziałyśmy. to byłaś blondynką. Ale cóż kobieta zmienną, kolorową osobą jest...
    Starych listów, pocztówek nie wyrzucam.... Musiałam je przenieść tylko do większej szuflady. Ale i tam jest już im ciasno...
    Czekam na zupy przed świętami:)))
    Życzę pozytywnego nastawienia pomimo zimy za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, byłam szatynką, dopóki siwe włosy nie zaczęły dominować ;) Jestem od 9 lat taka ciemniejsza blondynką (a siwe i tak widać, jeśli na czas ich nie ufarbuję ;).
      O tych listach i kartkach zapomniałam. Wzięłam dużo różnych kartonów z domu rodziców (po ich śmierci). To były kartki i listy z moich czasów przedmałżeńskich. Przechowały się aż do teraz. Ale nie maja znaczenia dla nikogo, poza mną (i może trzema przyjaciółkami, którym kiedyś przy okazji te "znaleziska" czyli ich listy do mnie, pokażę). Nie mam pomysłu na nowe zupy. Chyba musiałabym sie powtarzać ;)

      Usuń
  5. Wspominaj ile się da, wspomnień nikt Ci nie weźmie! Te czasy, gdy dojrzewałyśmy przecież się nie wrócą!
    Pięknie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, obawiam się, że i wspomnienia mogą zniknąć, gdyby pamięć zaczęła "chorować". Ale takie listy, to dobra podpowiedź. Są jeszcze sprzed ślubu, więc dla nikogo w rodzinie nie znaczą nic. A widokówek, polskich i zagranicznych, jest mnóstwo. Może nabiorą wartości historycznej (niektóre mają 70 i 60 lat, a młodszych niż 50 tam nawet nie ma). Może "potomni" nie spalą ich? ale to już ich problem, nie mój. Serdeczności dla Ciebie!

      Usuń
  6. Witaj Haniu.Mało mnie na blogowych stronach ,bo już nie prowadzę.Piękne wspomnienia . Patrzę na Twoje zdjęcia i przypominasz ma Halinę Kunicką.😀Fajna dziewczyna z Ciebie była.I mało się zmieniłaś ,pomijając małe ubytki w naszym wieku.😅Pozdrawiam Danka .S

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to było na 2 miesiące przed ślubem :) Miałam włosy do pasa. Czas niestety wszystko zabiera, a uroda, to najmniejsza strata ;) Uściski!

      Usuń
  7. Mam takie pudło z listami, ale nie z tak wczesnej młodości, lecz z lat 90-tych, gdy byłam już dorosła. Trochę jeszcze boję się je ponownie czytać, bo są od mojej byłej sympatii (że tak powiem:), choć jednocześnie nie mam odwagi wyrzucić. Są tam listy, pocztówki, zdjęcia, drobne prezenciki. Pewnie za jakiś czas zniszczę, bo nie chciałabym, aby wpadły w inne ręce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo, kiedy jest ten "czas" na zlikwidowanie "wspomnień". Listy chyba spalę (moi chłopacy raczej i tak nie będa ich czytać i wywalą), a widokówki zostawię, niech robią z nimi co chcą.;)

      Usuń