wtorek, 15 września 2020

Suchawa i okolice

 Z Lublina pojechaliśmy do naszego celu, do Suchawy. To malutka wioska, nad rzeczką Włodawką, której kod pocztowy wskazuje na  Okuninkę, letnisko w gminie Włodawa.  Z Suchawy do Włodawy jest około 11 kilometrów. Nigdy bym nie trafiła w to urokliwe miejsce, gdyby nie jedna z blogowych znajomych. Urodziła się tam i choć od wielu lat tam nie mieszka, to wspomnienia sielskiego dzieciństwa nadal pielęgnuje we wdzięcznej pamięci. "Tam był dla nas dzieciaków raj". Na pewno!

Pensjonat leży jakby poza wsią, na jej skraju, wieś jest za polem, za łąkami. Tuż obok stoi dawna cerkiew, teraz kościółek. Ciche, urocze sąsiedztwo. Pensjonat urządzono w dawnej popówce, czyli prawosławnej plebanii. Ale, jak mi powiedziała znajoma, przez lata w tym budynku była szkoła, chodziła do niej, zaledwie kilkadziesiąt kroków ;) Teraz to oaza spokoju...i luksusu.


Zobaczcie sami :) To widok z wieży widokowej pod lasem.


Kościółek w zachodzącym słońcu :)


I o poranku :)

Ten kościółek jeszcze 8 lat temu miał wygląd typowej cerkwi. Niestety podczas burzy w 2012 roku spłonął. Cały dach i wyposażenie uległy zniszczeniu. Odbudowano go "jak się dało najprościej". Jest nieźle, ale było pięknie.


Zdjęcie z informatora przy wieży widokowej. Aż nie mogłam się zorientować, co przedstawia. Jaka szkoda i żal.



Widok z ogrodu.

A to w drugą stronę. Widać mostek na Włodawce.


A tu wieża widokowa z mostku. I las.

Byłam w lesie na grzybach. Znalazłam prawdziwki! Jaka radość :) Bo od lat nie natknęłam się na prawdziwka

Potem znalazłam jeszcze parę i kozaki, które uwielbiam oglądać, na koniec dość maślaków, żeby je włożyć w ocet.



To moje pierwsze tegoroczne zbiory. Razem z grzybami Mojego uzbierał się potem duży słój suszonych prawdziwków :) A kozaki i podgrzybki (i duże maślaki) zjedliśmy na kolację .

W pensjonacie było elegancko i tak "domowo", swojsko, zwłaszcza, gdy inni goście wyszli.


To jadalnia i salon.


To weranda przy wejściu.

Tu można było poczytać wśród kwiatów




Niby zwykłe cynie i słoneczniki, a ile uroku:)

To odludzie, cisza, spokój dawały wytchnienie. Ale chcieliśmy zobaczyć więcej, pozwiedzać okolice.

No i Mój chciał powędkować. Byliśmy przecież na Pojezierzu Łęczyńsko -Włodawskim. Pojechaliśmy do Okuninki zobaczyć jezioro Białe. W największej miejscowości wypoczynkowej rejonu cisza i martwota po sezonie. Wszystko zamknięte, dosłownie wywiało i turystów i sprzedawców. Smuteczek. Takie nieciekawe miejsce, jakich pełno w lecie w Polsce. Nazywa sie to "miejscowość wypoczynkowa". Myślałby kto. Pełno budek, krzykliwych reklam "atrakcji", z których pozostały tylko te napisy. Nie znoszę takich klimatów. I nie znoszę tłumów. 

A jezioro Białe puste i plaza przy nim też . To jezioro z najczystszą klasa wody (w Polsce) - I klasą.




Z pomostu widać nieczynne atrakcje i pustą plażę.





Każda woda kusi Mojego. Takie niezmierzone możliwości, "tyle" ryb do złowienia. A że jest formalistą musieliśmy pojechać do Włodawy , do komórki PZW po pozwolenie na połów.


To centrum Włodawy. Ja pierwsza twierdzę, że nie ma brzydkich miast. No, cóż, jednak są. Starałam się wybrać najładniejsze elementy miasta. Ale ogólne wrażenie bylejakości pozostaje.

 
Barokowy kościół św. Ludwika - piękny !


To pięknie odnowione budynki zespołu synagog. Od frontu nie doszłam, nie było czasu.


Próbowałam zrobić ładne zdjęcie włodawskiej cerkwi. Nie udało się. Przed cerkwią i w jej pobliżu - prace remontowe, a do tego słońce prosto w oczy.


Kapliczka św. Antoniego między Włodawką a Bugiem.


I piękny Bug we Włodawie. Drugi brzeg już białoruski.

Gdy byłam dzieckiem często słuchałam radia w samo południe  - hejnału z Wieży Mariackiej, a zaraz potem (a może tuż przed) informacji o stanie wód polskich rzek. I utkwił mi w pamięci zwrot "na Bugu we Włodawie" :) Zobaczyłam ten Bug we Włodawie po raz drugi, po 46 latach!


Przystań kajakowa .

Miasto "zaliczyłam" w kawiarni "Centrum". Polecam!
Dostałam taką kawę, o jaką prosiłam (a marudzę bardzo : mała kawa  w dużej filiżance z podwójnym ciepłym mlekiem, niespienionym, bo nie lubię) i smaczne ciastko dnia (jakiś torcik), za rewelacyjną cenę 22 zł za dwie porcje. Taniej jest tylko w cukierniach na Rynku w Kostrzynie i w Pobiedziskach :)

Mój pojechał na ryby, ja na grzyby. Wspaniałe wakacje!

A kolejnego dnia znów miały być ryby. Tym razem w jeziorze Wytyckim na skraju Poleskiego Parku Narodowego. Ja poszłam do Parku, Mój na ryby.




Zarastające, jak większość jezior Polesia zachodniego, jezioro Wytyckie.

Nie ma "bramy" do Poleskie Parku Narodowego. Można zwiedzać z kilku stron. Chciałam tylko poczuć klimat tego osobliwego obszaru krajobrazu chronionego. Wiem, że Polesie Wschodnie, to bagna , mokradła, torfowiska, tereny niedostępne dla zwykłego człowieka, łatwo można utonąć, zostać wciągniętym w bagno. Widziałam taki film "Tak tu cicho o zmierzchu" (rosyjski), gdzie oddział dziewczyn żołnierek, w czasie wojny przedzierał się przez bagna z niemieckiego okrążenia. Jedna z nich stanęła noga poza ściśle wytyczoną ścieżką (też zalaną wodą) i bagno ją pochłonęło, nie można jej było pomóc. 

Zaczęłam poznawanie Parku od zwiedzenia niewielkiego muzeum PPN we wsi Stare Załucze. Wybrałam najbliższą ścieżkę krajobrazowo-edukacyjną. A że jestem ostatnio kiepskim piechurem, nie doszłam nią do celu, jaki było jezioro Łukie. 


Idąc wygodnymi kładkami nad torfowiskami i bagnami czułam się jednak trochę nieswojo. Pamiętałam film i konsekwencje zejścia ze szlaku. Było cichusieńko i bezludnie. Na samym początku ścieżki minęła mnie para, zmierzająca do wyjścia. Potem przez 2 godziny nie spotkałam nikogo. Najbardziej męczył mnie brak szerszego planu, tylko z rzadka, na początku , wychodziło sie na bardziej otwarty teren.

Tu się tworzy torfowisko wysokie. Wszędzie turzyce i niskie wierzby. Niezbyt miło.


Pałka wodna w dużej ilości.

Potem już tylko kładki przez las, a w lesie woda!


Długie mostki nad dolinkami ze strumieniem.


I młody podmokły las brzozowo- grabowy, z roślinnością bagienną, trzcinami i turzycami.


Dosyć monotonna wędrówka.   W końcu doszłam do drewnianej ławy, wyjęłam książkę i nie niepokojona przez nikogo poczytałam sobie w "pięknych okolicznościach przyrody". 


A po drodze zaprezentowano taki piękny domek dla owadów. Takie  kawałki gałęzi z otworkami, jak na górnej półce, mam w swoim ogrodzie. Pszczoły murarki lubią takie schronienia.
Po powrocie do domu mieliśmy ryby na kolację, a więcej było rozrywki w tym łowieniu, niż pożytku z jedzenia tych ryb (tak ich było mało).

A potem już musieliśmy jechać dalej. Na południe Lubelszczyzny. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na przytulny pokój i w drogę.


Cdn.

15 komentarzy:

  1. Te ścieżki w lesie takie cudowne. A ten spokój się czuje na zdjęciach, tak sielsko, choć mnie smuteczek dopadł przez te krajobrazy jeziorne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezioro w słońcu też pięknieje, a wtedy przyszły chmury i tak nostalgicznie sie zrobiło. Nie chciałabym być w tym mokrym lesie w pochmurny dzień ;)

      Usuń
  2. Ciepło zrobił mi się na serduchu Haniu.Byłaś w takim miejscu,kiedy ja kilkadziesiąt lat temu siedziałam 8 lat w tym budynku szkolnym,obecnie hotelik.Pięknie opisałaś.Dziękuję Haniu ,lepszej kroniki o Suchawie nie czytałam,tym bardziej,że znam ją od urodzenia.⚘❤🍰☕Pozdrawiam Haniu.Danka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama prawda Danusiu :) Bardzo tam ładnie, to inny świat, niz ten mój, wielkopolski . Uściski dla Ciebie!

      Usuń
  3. Kolejne ciekawe i klimatyczne miejsce, warto znać takie adresy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Bardzo sie cieszę, że poznałam takie miejsce. Mimo, że mieszkam na wsi, to dopiero tam jest ta wieś prawdziwa :)

      Usuń
  4. Te ścieżki drewniane przypominają mi te w naszych Borach! A wycieczka piękna, i jak zawsze starannie wybrany kierunek podróży!
    Pozdrawiam! :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciałam zobaczyć lubelską wieś i przyrodę, no i przypomnieć sobie piękne miasta. O miastach następny post niedługo :) Ściskam :)

      Usuń
  5. Haniu - piękne mieliście dni w Suchawie i okolicach.
    Czy jeszcze pojechaliście dalej /może do Kazimierza?/
    A ja zapraszam do Wrocławia :-)) u siebie oczywiście
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojechaliśmy do Sandomierza:) Właśnie o tym piszę .:)

      Usuń
    2. Byłam u Stokrotki.
      Piszesz, że często bywasz we Wrocławiu. Kiedy ostatnio?

      Usuń
    3. No w zeszłym roku! Z Wami:) Ale w zeszłym roku byłam tam z wnukami na 2 tygodnie przed naszym spotkaniem. Więc bywam często ;) gdybym jechała nie omieszkałabym dać Ci znać! Na pewno! Serdeczności!

      Usuń
  6. Witaj słonecznie Haneczko
    Pięknymi ścieżkami wędrujesz.
    A kiedy zapraszasz na grzyby?:)))
    Pozdrawiam końcówką lata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismenko, akurat wstawiłam nowy tekst i o tym już zapomniałam. Ide w odwiedziny do Ciebie :)

      Usuń
  7. Podziwiam Cię Haniu, że tak samotnie powędrowałaś. Myślę, że warto jednak było, co widać na załączonych zdjęciach.
    Pięknie tam mieliście.:)
    Serdeczności posyłam.

    OdpowiedzUsuń