Najpierw w bliskiej okolicy widzieliśmy okazały pałac Józefa Wybickiego w Winnej Górze (pod Miłosławiem). Pałac należy teraz do prywatnego właściciela, ale ma sale muzealne. Niestety, pechowo nieczynne w weekendy. Za to piękny park pałacowy w stylu
Przeszliśmy się po parku, uwieczniliśmy park i pałac, i dalej w drogę.
Potem na drodze była atrakcja - prom przez Wartę, zamiast mostu. W miejscowości Pogorzelica nadal można skorzystać z promu. To najkrótsza droga z Miłosławia do Żerkowa.
To już zapewne zabytek techniki. Prom płynnie (a jak) i bezszelestnie pokonuje rzekę, ani się obejrzysz, już drugi brzeg.
Na środku Warty.
A to już cały prom, na drugim brzegu.
Stąd już tylko parę kilometrów do Śmiełowa.
W tym majątku, we dworze Gorzeńskich zatrzymał się w 1831 roku Adam Mickiewicz, chcący przedostać się do zaboru rosyjskiego, by wesprzeć powstanie listopadowe. Śmiełów znajdował się blisko granicy i często zatrzymywały się w nim osoby, chcące nielegalnie przekroczyć granicę prusko rosyjską. Pod koniec XIX wieku majątek przeszedł w ręce rodziny Chełkowskich. To oni zaczęli gromadzić pamiątki związane z pobytem Mickiewicza w ich majątku. Prowadzili dom otwarty, gościli ludzi kultury i sztuki aż do II wojny. W pałacu bywali Sienkiewicz, Paderewski, Wojciech Kossak, Wł. Tatarkiewicz.
Od 1975 roku jest tu oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Nie udało mi sie objąć zdjęciem całego pałacu. Tu w oficynie po prawej jest wejście do muzeum.
A tu oficyna po lewej, w której była jeszcze niedawno kawiarnia, ale niestety nie ma chętnych na dzierżawę pomieszczeń i prowadzenie działalności .
Tu zachował się oryginalny parkiet.
Pięknie sobie mieszkali w tym XIX wieku :)
A to łącznik między oficynami, a pałacem, taki "ogród zimowy".
Pałac leży w pięknym zabytkowym parku. Mnie, jak zwykle, interesują ogródki kwiatowo - ziołowe. Tu stworzono Ogródek Zosi, z roślinami opisanymi w Panu Tadeuszu.
W ogródku już jesiennie, kwitną nawłocie, rudbekie i floksy, przerośnięte zioła schną... na środku rzeźba żniwiarki, z lat 30-tych.
Pojechaliśmy dalej , do Gołuchowa. Naszym celem był zamek. To prawdziwa perłą historii i architektury. Po siedzibie ziemiańskiej chcieliśmy zobaczyć siedzibę książęcą. Ostatnimi właścicielami Gołuchowa byli Czartoryscy.
To główny wjazd na dziedziniec zamkowy, jedyna brama do zamku. I wejście do muzeum.
A przed bramą tłum. Nie liczyłam, ale jeśli wpuszczali po kilka osób na raz, to czekania było na średnio 2 godziny. O, nie! szkoda naszego czasu i mojego kręgosłupa(boli, jak za długo stoję).
Ja byłam w zamku ze 2 lata temu. Wnuki mają jeszcze dużo czasu, żeby zwiedzić zamek w spokojniejszym czasie.
Chłopcy postanowili zobaczyć żubry w zagrodzie pokazowej, w odległym krańcu rozległego parku. Ja poszłam zobaczyć ogród kwiatowo - ziołowy, a jakże.
Te oglądane przeze mnie ogrody przypałacowe czy przyzamkowe w Polsce, nijak się mają do takich ogrodów w Szkocji. Po pierwsze tamte ogrody mają czasem kilkaset lat! No i całą rzeszę ogrodników, którzy od "zawsze" zajmują się ogrodami. U nas są to namiastki, najczęściej parki, z uratowanymi od powojennej dewastacji drzewami, rewitalizowane w ostatnich 40 latach, z garstką ludzi, przyuczonych do zajmowania sie zielenią "publiczną". Kwiaty, to wymagające starań i troski uprawy. Może późną wiosną, gdy wszystko rozkwita i rośnie 'samo', te ogrody wyglądają pięknie. Teraz na początku jesieni, po upalnych suchych dniach i po kolejnych ulewnych deszczach w tym ogrodzie kwiatowo - ziołowym ani nie było ludzi, ani nie było zbyt wiele do podziwiania.
Ale sprawdzałam, które rośliny jestem w stanie rozpoznać tylko po liściach. Trzeba przyznać, że wszystkie kwatery z poszczególnymi roślinami były dokładnie opisane.
Ach, gdybym miała choć 1/8 tych zbiorów, byłabym szczęśliwa. Dużo gatunków, dużo roślin (ale większość wiosennych, skończyła wegetację, teraz będzie odpoczywać do wiosny).
Tu jeżówka i rudbekia błyskotliwa, bylina.
A tu moje "szkockie marzenie" - dzielżan (Helenium). W dwóch odmianach. Już przekwita, ale w sierpniu, w Szkocji rosły bujnie w każdym ogrodzie przyzamkowym. Bardzo chciałam mieć takie kwiaty w swoim ogródku. I w końcu kupiłam, tylko kwiat jest cały brązowy, nie zdobi wcale (kupowałam sadzonkę na wiosnę 'kota w worku'). Te dzielżany, gołuchowskie, też raczej niewielkie, kwiaty średnicy najwyżej 4 cm. Ale mnie ucieszyły.
Jeszcze jedna z niewielu kwiatowych kompozycji. Niestety, zachmurzyło się i kolory wszystkie "
zgasły".
Obeszliśmy zamek dookoła, podziwiając jego majestatyczną bryłę.
I w deszczu, bez żalu, wróciliśmy do domu. Może za rok tu z wnukami wrócimy?
W takich ogrodach fajnie by było być o każdej porze roku, aby podziwiać sezonowość w przyrodzie. A taki ogród zimowy nie marzy Ci się?
OdpowiedzUsuńW domu mojej nieżyjącej Mamy był nieogrzewany pokoik wygospodarowany z części werandy, tam stały donice z kwiatami przyniesione na zimę, lubiłam tam się bawić:) taka namiastka zimowego ogrodu:)
A żebyś wiedziała:) Mamy taras i marzy mi sie zaszklenie go, na zimę byłby śluzą przed mrozem, a na lato demontowałoby sie choćby część szyb. Ale te koszty... Może jeszcze się marzenie spełni? Bo wiele roślin potrzebuje zima chłodnych temperatur.
UsuńA ty masz miłe wspomnienia z dzieciństwa :)
W Winnej Górze nie byliśmy, ale inne miejsca, zwłaszcza Gołuchów znamy bardzo dobrze, bywamy w każdej porze roku, do zamku już nawet nie wchodzimy, za to odwiedzamy inne ekspozycje...no i zagrodę żubrów.
OdpowiedzUsuńLubimy Haniu takie wycieczki, prawda?
O tak! Jeszcze koniecznie muszę wyruszyć na północ w Twoje strony, do Lubostronia :) ten sam architekt projektował Śmiełów (Zawadzki). A na południu jest jeszcze Dobrzyca, dość nowy "nabytek" po renowacji. Ale to pewnie na wiosnę. A może jesień będzie sprzyjać wycieczkom? Uściski dla Ciebie!
UsuńW Dobrzycy byliśmy, pięknie jest:-)
UsuńŚwietna wycieczka na pożegnanie lata.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy za rok chłopcy będą jeszcze mieli ochotę na wyjazdy z babcią i dziadkiem?🙂
Serdeczności!❤
Właśnie już teraz zastanawiałam się, czy starszy zechce z nami jechać. Ale to nadal atrakcja dla nich obu. Z dziadkami nadal ciekawie :) Ściskam Cię!
UsuńPewnie Haniu że za rok tu z wnukami wrócicie.
OdpowiedzUsuńA za 2-3 lata zabierzecie tu tego maleńkiego wnuczka.
Tak sobie pomyślałam, że powinnaś napisać i wydać książkę o swoich podróżach po Polsce i nie tylko po Polsce.
Bardzo pięknie opisałaś te perły i perełki Południowej Polski.
Dla każdego tam było coś miłego i ciekawego.
A pałace piękne.
Serdeczności Haniu.
P.S I dziękuję za sympatyczną rozmowę telefoniczną.
Miało być - Południowej Wielkopolski :-))
UsuńA ja Ci dziękuję za serdeczny komentarz :) Może zimą zacznę gromadzić te moje blogowe zapiski i wydrukuję dla rodzinki? Ściskam Cię!
UsuńChyba zdarzylo mi się jechać tym promem - albo jakimś bardzo podobnym, całkiem przypadkiem zbłądziłam w czasach przed GPS. A kwiatki piękne :)
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka promów na Warcie w tamtych okolicach działa. I dobrze :) A ja jeszcze sobie posadzę ładny dzielżan :)
UsuńAnno, mój komputer stale "neutralizuje zagrożenie wirusem URL: Blacklist". Nie mogę się do ciebie dostać, tak mi przykro.
Usuńno niestety nie wiem, dlaczego - kilka osób mi to mówi, a ja nic nie mogę zrobić :(
Usuńproszę sprawdź teraz
Usuńz przyjemnością odbyłam wirtualną wycieczkę, podziwiam Twoją kwiatową wiedzę.
OdpowiedzUsuńKwiaty ogrodowe, to takie moje hobby, raczej teoretyczne. Zawsze podziwiałam ogrody kwiatowe, a u nas był przede wszystkim warzywnik (ziemia musi rodzić - kredo taty). A teraz, gdy mam swój ogród, to nie mam zbyt wiele sił na okazałe rabaty, no i areał też niedostateczny na rozwinięcie praktyczne mojego hobby ;)
UsuńWitaj już wrześniowo Haneczko
OdpowiedzUsuńNie znałam tego miejsca.
Przychylam sie do prośby Stokrotki :))
Pozdrawiam nadzieją na spokojny, ciepły koniec lata
Za leniwa jestem Ismenko;) teraz wyjechałam. Odezwę się pod koniec tygodnia :)Ściskam!
UsuńCzekam zatem Haneczko
UsuńPięknie zadbany pałac, pewnie nie było w nim PGR. Ale ten prom mnie najbardziej poruszył, bo promy wielbię małe i duże:)
OdpowiedzUsuńPS Byłam na twoim "zupnym" blogu, jest świetny, tylko dlaczego nie mogę komentować? Pozdrowionka
Nie mam pojęcia, dlaczego tam nie możesz komentować. Ja nawet zrobiłam "sprawdzian" i koleżanka, bez blogowa też. Nie wiem zupełnie??? Teraz jestem na wyjeździe, jak wrócę, to znów będe "tworzyć' zupki :) Ja też bardzo lubię takie stromodne promy :) Serdeczności!
UsuńDziękuję za piękną i ciekawą Haniu wycieczkę.:)
OdpowiedzUsuńJestem znowu spóźniona, ponieważ siadam do laptopa, kiedy moje samopoczucie na to pozwala. A z tym bywa różnie.
Tak bardzo jestem już spragniona podróży... Dobrze, że mogę przynajmniej zobaczyć ciekawe miejsca wirtualnie.
Pozdrawiam Cię już wrześniowo.:)
Świetnie rozumiem Twoje pragnienie podróży. Mnie też gna "w świat". Jeśli nie może być to świat daleki, to chociaż niech będzie ten bliski :) Jeśli tylko zdrowie Ci pozwoli wybierzcie się choćby za opłotki miasta :) Posyłam Ci moje najlepsze myśli! Dużo, dużo zdrowia!
Usuń