wtorek, 6 sierpnia 2019

Wrocław z wnukami

Wrocław z wnukami, to nieco inny Wrocław, niż ten "adult only". Swoja drogą, gdy pierwszy raz zetknęłam się z hotelowym określeniem "adult only", to się spłoszyłam. Tylko dla dorosłych - ojej, co oni tam za nieprzystojne rzeczy robią, że z dziećmi nie można? Dopiero, gdy nabrałam doświadczenia dotarło do mnie, że hotel tylko dla dorosłych, to w założeniu hotel cichy, bez dziecięcych krzyków i pisków, bez biegów po korytarzach, bez trzaskania (nadmiernego) drzwiami, bez tego wszystkiego, co potrafią dzieci pozostawione same sobie, bez opieki dorosłych (którzy przecież mają wakacje i przyjechali odpocząć, także chyba od dzieci). Mnie dzieci nie przeszkadzają (bardziej niefrasobliwi rodzice).
Dzieciom trzeba dostarczyć atrakcji, żeby zapamiętały zwiedzane miasto. A dziecięce atrakcje (nawet jeśli dzieci mają już 14 lat) są nieco inne niż atrakcje dla dorosłych. Mieliśmy jechać na jeden dzień, od rana do wieczora. Ale seniorka (czyli ja) mogłaby kondycyjnie nie wytrzymać takiego maratonu, a i dzieciaki miałyby zbyt dużo wrażeń na raz. Więc pierwszą z atrakcji pobytu był nocleg w hotelu. Moim wnukom taki nocleg nie zdarza się często. W hotelu było czysto, cicho i mieliśmy dość miejsca dla nas trojga . Śniadania nie wykupiłam, zrobiliśmy sobie sami super śniadanie za 26 zł, tyle kosztowały nas produkty kupione w pobliskim sklepie. Dziewięciolatek zjadł 1,5 skibeczki (czyli kromeczki), a za jego i nasze hotelowe śniadania  musiałabym zapłacić 25 zł za każde (wiecie przecież, że jestem z Poznania, a poznaniacy, to Szkoci wygnani ze Szkocji za skąpstwo, podobno).
Drugą atrakcją był Sky Tower, 50- piętrowy najwyższy budynek w Polsce.

 Oto i on, chwilę przed deszczem.


A tak reklamuja taras widokowy na 49 pietrze.
Winda dojeżdża na to piętro błyskawicznie. I bez żadnych sensacji (związanych ze zmianą cisnienia), chociaż zakatarzonemu wnusiowi uszy "się zapchały" i trochę bolały (jak niekiedy przy starcie i lądowaniu samolotu).

Widok z góry na najstarszą część miasta. Starszy wnuk zachwycił się windą, widokami i Wrocławiem.
Fakt, miasto z oddechem, szerokie ulice, dużo zieleni, sprawna komunikacja miejska (co prawda w starszych typach tramwai brak klimatyzacji i można było zdechnąć w upale), tramwaje jeżdżą często i punktualnie, a co bardzo nas ucieszyło - uczniowie z całej Polski jeżdżą we Wrocławiu za darmo! (w poznaniu tylko poznańscy uczniowie i do ukończenia VIII klasy). Także całkiem młodzi seniorzy (68 lat) mają prawo do darmowych biletów, a z każdym kolejnym rokiem coraz młodsi seniorzy nabędą takie prawo (w 2022 już 65 latkowie będą jeździć za darmo).
Kolejna atrakcją było wrocławskie ZOO i sławne Afrykarium.
Zaczęliśmy zwiedzanie od tego właśnie miejsca. Symbolicznie (chyba) czarna błyszcząca bryła kryła w sobie różności. Niezwykłe akwaria (jak w miastach nadmorskich, z tunelem we wodzie, nad głowa przepływały płaszczki), możliwości podziwiania ryb, ssaków wodnych i ptaków nurkujących nie tylko  z góry, ale także w toni wodnej (dzięki szklanym taflom w głębi basenu).









Pingwiny były zabawne, a tak szybko pływały, że trudno było je złapać w kadr.

 Hipopotamy akurat nie pływały, bo trafiliśmy na porę ich karmienia. Też ciekawie.


A potem to już było chodzenie od wybiegu do wybiegu i u mnie coraz większe znużenie, zwłaszcza, że w wiele wybiegów wydawało się pustych - zwierzaki pochowane, nie było ich widać.
Spore wrażenie zrobiło na mnie okapi, takie niezwykłe zwierzę odkryte dopiero w początku XX wieku (w Afryce). Z tyłu jak zebra, z boku jak antylopa, a najbliżej spokrewnione z żyrafą. Nie dlatego zrobiło wrażenie, że tak wygląda, jakby poskładano kilka zwierząt w jedno. Juz je wczesniej widziałam, w Poznaniu. Tam we Wrocławiu okapi stało dokładnie przy szybie, gdzie każdy mógł podejść i spojrzeć w oczy zwierzęciu z odległości nie większej niż pół metra. To (ten? ta?) okapi stało ruszając tylko głową odczasu do czasu, jak przytwierdzone do miejsca. I wyglądało na smutne.


Oczywiście Wrocław, to stare zabytkowe miasto z wieloma zabytkami, starannie odbudowanymi po zniszczeniach wojennych. Nadal "zęby mnie bolą", gdy widzę piękne perełki architektury bok w bok ze szkaradkami z lat 70-tych, które w samym centrum miały zapełnić luki  spowodowane bombami. Moim wnukom to zupełnie nie przeszkadzało.
I zwiedzanie Starego Miasta to tez była kolejna atrakcja wyjazdu.



Klasyka - widokówkowy portret wrocławskiego Ratusza na Rynku (bo we Wrocławiu jest Rynek, nie Stary Rynek, nie Rynek Główny, tylko Rynek po prostu). Akurat było jakieś zgromadzenie pilnowane przez policję, z okazji wybuchu Powstania Warszawskiego ( czemu tyle policji, nie mam pojęcia).


Tu piekne detale architektoniczne Ratusza.

A tu Elewacja frontowa z wieżą.


Na Rynku odpoczynek :) Za tę mała biała kawę zapłaciłam 15 zł! jeszcze nigdzie w Polsce nie zapłaciłam tyle za kawę. No cóż, we Wrocławiu ceny więcej niż europejskie. Ale czego się nie robi dla miłej atmosfery i pięknego widoku.

Jeszcze spacer nad Odrę - tu Uniwersytet Wrocławski, najstarszy budynek.

I jeszcze pięknie odnowiony gmach Ossolineum z przyjemnym skwerem, gdzie chwilę odpoczęliśmy.
Zapewne nie były to wszystkie atrakcje, ale na więcej nie starczyło czasu i sił.
Było to pierwsze spotkanie wnuków z Wrocławiem, mają jeszcze wiele lat, żeby poznać miasto dokładnie. I na pewno nie raz tu wrócą.  Tak, jak i ja, kolejny raz już za 2 tygodnie :)

19 komentarzy:

  1. Wrocław bez wątpienia jest ciekawym miastem, ale - jak każde - ma swoje bardzo brzydkie i zaniedbane miejsca. Często tam bywam, ale mieszkać bym nie chciała.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz to nawet nie zaniedbania, to tamta epoka, gdzie nikt nie myślał o wyglądzie, zbudowali mieszkania byle szybko i dużo. A teraz szpetnie i co z tym zrobić? Mnie to po prostu razi
      . I doceniam miasto ale to nie moje miasto.Ściskam Cię 😊

      Usuń
  2. Haniu - podpowiedziałaś mi, że nie byłam ze swoimi wnukami we Wrocławiu.
    Koniecznie muszę im Wrocław pokazać. Może w któryś jesienny weekend?
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za chwilę Twój starszy wnuk uzna, że z babcią już nie pojedzie, tylko z kolegami ;) Czas tak szybko biegnie ;) Moi jeszcze byli zadowoleni z wyjazdu z babcią, ale jak długo? Oby jak najdłużej. Ściskam Cię!

      Usuń
  3. W niektórych pensjonatach też przydałoby się adult only...a co dopiero w hotelach, gdzie stacjonują koloniści.
    ZOO to także coś dla mnie, nawet bardziej, niż Sky Tower, koleżanka przysłała mi fotkę z widokiem.
    Kawa zawsze jest droga w dużych miastach, a zwłaszcza na rynku, w Krakowie także.
    Mam zamiar zwiedzić Wrocław w jakiś weekend, bo jeden raz z wycieczką i raz przejazdem to sie nie liczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś piłam cappuccino w Grudziądzu, za 5 zł! na Rynku :) Nie ma to jak mniej popularne kierunki ;) Zoo rozległe, gorąc mnie rozkładał i zwierzęta się pochowały. Może jesienią jest tam ciekawiej. Z resztą w Poznaniu też kilometry do chodzenia i tez dużo do zobaczenia :)

      Usuń
  4. Spędziłaś cudne chwile z wnukami. Czas pełen atrakcji i miłych wrażeń :D I tych dla ciała i tych dla ducha :)
    Wrocław jest piękny, Zoo to ogromna atrakcja dla dzieci i tych małych i tych nieco większych ;)
    Cena kawy powala, ale niestety, takie są realia :/
    Ściskam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się cieszę, gdy wnuki chcą ze mną spędzać czas. Bo to już taki wiek, że zaczynają mieć swoje sprawy, rozbieżne z moimi ;) A u Was w najlepszej kawiarni, cukierni ile kosztuje kawa? W moim miasteczku w cukierni, bardzo smaczna, już za 4 zł :) Uściski dla Ciebie!

      Usuń
  5. Twój wpis przypomniał mi moją rajzę do Stolicy! Z trójką Wnucząt! Gościliśmy się u mojej Przyjaciółki blogowej. Jej Małż robił za przewodnika! Najnajmłodsza nas wszystkich zadziwiła. Będąc nad wyraz ruchliwą osóbką, w trakcie jazdy metrem jakby jej nie była. No! Fascynacja do sześcianu. Zaliczyliśmy między innymi Centrum Kopernik, Pałac Kultury, Łazienki, Zamek Królewski, Ogrody Bibioteki Narodowej, i wiecej grzechów nie pamietam, ale jeszcze coś nie coś tam było!
    Serdeczności moja Droga!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie tak z wnukami, prawda? A one tak szybko rosną i babcia powoli przestaje być "atrakcyjna" ;) Zobaczymy, kiedy moi chłopcy sie usamodzielnią. Rośnie mi jeszcze wnusia, ale czy ja dam radę jeszcze z nią wyjechać, gdy będzie już w odpowiednim wieku? (na razie nie ma jeszcze 2 lat). Ściskam Cie Aniu!

      Usuń
  6. Haniu, naprawdę jesteś poznanianką:))! u mnie na wsi kiedyś mawiano: stać na krowę, stać i na postronek:)), ale podziwiam Cię za lekcję ekonomii i naukę patrzenia na miasto. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój mąż też uważa, że na wyjazdach sie nie oszczędza, tylko traci, a ja uparcie próbuję zmienić ten model ;) Najważniejsze, że wyjazd podobał się wnukom i mnie :) Serdeczności dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Adults only... marzenie! A do Wrocławia jeździłam do teatru i opery, kiedy byłam w ogólniaku. Wrocław kiedyś był cudowny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocław wtedy był cudowny, bo licealne lata były cudowne :) Teraz wydaje mi się ładniejszy niż dawniej, ale nigdy dobrze go nie znałam. Moim miastem jest Poznań i dla mnie był i pozostanie tym najmilszym.

      Usuń
  9. U nas (w Szczecinie) w kawiarni galerii handlowej, przedwczoraj z koleżankami zapłaciłyśmy za kawę po 16 zł każda. Gdybyż mój mąż (Poznaniak) wiedział!!! ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, co to sie porobiło! A ja w Inowrocławiu zapłaciłam za czarną herbatę z cytryną q restauracji 4* - 12 zł! To też najwyższa cena za herbatę, jaka widziałam. A kawa tu była tańsza, tylko 10 zł za cappuccino. Dziwne.

      Usuń
  10. Wrocław jest bogaty w dużo ciekawych atrakcji. My bardzo lubimy wracać i podróżować do tegoż miasta. Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  11. My też ostatnio byliśmy we Wrocławiu i w tamtejszym zoo. Pojechaliśmy w odwiedziny do mojej koleżanki Ewci, która mieszka koło Wrocławia. Niestety nie mogła iść z nami do zoo bo musiała iść do pracy wtedy. Niesamowicie nam się podobało szczególnie to akwarium. Super miejsce. Miałam isc zobaczyć dom Wandy Rutkiewicz na Dicksteina i w końcu zapomniałam. W pobliżu domu jest Park Szczytnicki w którym zginął brat Wandy Rutkiewicz Jurek. Dowiedziałam się tego z jej biografi, bardzo fascynującej. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejne piękne kadry wrocławskie.
    Bardzo lubię to miasto, aż dziw, że jeszcze nie pokazałam Wrocławia na swoim blogu, tylko zoo.
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń