I jesteśmy w Kopenhadze. Tu zaczęliśmy wycieczkę i tu wróciliśmy przed zakończeniem jej w Helisngborgu.
W Kopenhadze byłam trzeci raz, ale dopiero teraz miałam okazję w niej nocować. Wcześniejsze pobyty były jednodniowe. Nocowaliśmy na promie. To jeszcze były czasy, gdy Polferies pływał do Kopenhagi. Teraz płynie się do Szwecji i przejeżdża mostem nad Sundem. My też pokonaliśmy taką trasę. Nieco karkołomnie, bo po nocy na promie (i śniadaniu nieco po szóstej rano, kto wtedy coś je?) "wylądowaliśmy" w Karlskronie. I żeby chociaż zwiedzić to miasto? Ale gdzie tam (taki program, na który się zgodziłam, bo akurat Karlskronę zwiedziliśmy zaraz po pandemii, sami). Po dwóch godzinach byliśmy w Danii, w Kopenhadze. Z pochmurnej, dżdżystej i chłodnej pogody w Gdyni i Karlskronie (rankiem +18 st.C). trafiliśmy do słonecznej i ciepłej Kopenhagi. W strojach jedynie słabo "na cebulkę" (zdjęłam rajstopy i żakiet). Słońce grzało coraz mocniej, a pani przewodnik "popędzała" nas bez litości. Autobus z cieńszymi rzeczami odjechał "w siną dal". Gdybym była bystrzejsza (ale niedospana byłam trochę przymulona i przegrzana), to bym poprosiła o podanie miejsca spotkania i dalej zwiedzalibyśmy z Moim indywidualnie. W centrum Kopenhagi orientuję się całkiem dobrze, zabytki i historię znam. Pojechałam na wycieczkę nie dla Kopenhagi, tylko dla tych mniejszych, wcześniej opisanych, nieznanych mi miejscowości.
Kopenhaski symbol - Mała Syrenka. I ona rzeczywiście jest mała, chyba naturalnej wielkości. Przy pomniku tłumy (chociaż to była środa).
Oczywiście Kopenhaga jest pięknym miastem, według mnie najładniejszą stolicą Skandynawii. Cieszyłam się na ponowne spotkanie z nią. Tylko nie przewidziałam upałów. Meteorolodzy też nie.
Kopenhaga została miastem w połowie XIII wieku, a stolicą uczynił ją " nasz" Eryk Pomorski w początkach XV wieku, gdy odebrał miasto biskupom Roskilde (to Roskilde było pierwszą stolicą Danii). Obecnie w Kopenhadze mieszka około 654 tysięcy osób.
Kolejny symbol pokazywany turystom - fontanna Gefion.
Wszędzie tłumy.
Cóż, jak wszystko jest po mojej myśli , to nie marudzę, a jak nie jest, to bywam nieco uciążliwa.
W czasie wolnym popłynęliśmy płaskodenną łodzią turystyczną po kanałach Kopenhagi. To było nowe doświadczenie - Kopenhaga widziana z wody. Ciekawie. Niestety, na łodzi był tłok, Daszek osłaniający pasażerów od ew. deszczu był z matowego plastiku, przed grzejącym słońcem nie chronił, wiatru, jak na lekarstwo, niewiele odpoczęliśmy od skwaru. No i siedząc w środku łodzi, daleko od burt, nie miałam dobrych okazji do zrobienia porządnych zdjęć.
Tu kopenhaska opera (ta w Oslo ładniejsza, ale na tej robią ponoć zawody w skakaniu z dachu do wody!)
Zaczynaliśmy od Nowego Portu (Nyhavn) czyli wizytówki Kopenhagi, jednej ze starszych okolic miasta, w samym historycznym centrum.
Oczywiście pokazano nam siedzibę króla, od zeszłego roku Fryderyka X i jego matki, królowej Małgorzaty II (na "emeryturze", ale nadal posiadającej tytuł "królowej Danii)
Zespół czterech pałaców i placu z pomnikiem przodka (Fryderyka lub Christiana, innych imion nie przybierają) - Amalienborg.
Piękne stare kamienice mieszczańskie przy najstarszym i najdłuższym kopenhaskim deptaku. Strøget powstał w 1962 roku i był wtedy najdłuższą strefą pieszą na świecie. Liczy 1,1 km.
Plac przed byłą siedzibą opery, obecnie mieści się tam teatr.
Mnie zafascynowały kwiaty - plac, jak wielki klomb 😍
A tego dnia miałam urodziny 😊 Tu wejście do sławnego i zabytkowego już parku rozrywki Tivoli. My mieliśmy kolację w pobliżu. Parki "rozrywki" nigdy mnie nie kusiły. Ale teraz to zabytek (ja "tyż"), więc uwieczniono. I widać, że to Kopenhaga😉
I tak się zaczęła (i skończyła) duńska przygoda.
To mnie przeraża w wycieczkach wszelkich, dziwne godziny, ciągłe popędzanie i dostosowywanie się do reszty!
OdpowiedzUsuńAle wiele zobaczyliście i pogoda sprzyjała.
Miło widzieć Cię w dniu urodzin, jesteś stworzona do sukienek!
Dziękuję za miłe słowa. Spodnie u mnie rzadko (z ust mamy słyszałam słowa krytyki, trudno o nich zapomnieć). często zarzekam się, że już nie pojadę na zorganizowaną wycieczkę, a potem program wycieczki mnie skusi i jedziemy. Zwykle nie żałuję :) I wybieram te miejsca, które trudno ogarnąć indywidualnie (trudny dojazd, kłopot z biletami wstępu, z parkingami i tp.). No i taka wycieczka oszczędza siły kierowcy, co z wiekiem jest nie bez znaczenia ;)
UsuńKopenhaga na Twoich zdjęciach prezentuje się przepięknie. Jeszcze tam nie byłam, ale bardzo chcę pojechać – tym bardziej po Twojej relacji.
OdpowiedzUsuńMimo skwaru i trudnych warunków uchwyciłaś nie tylko miejsca, ale też atmosferę miasta.
Pięknie wyglądasz w tej kwiecistej sukience!
Spóźnione, ale bardzo serdeczne życzenia urodzinowe – niech wokół Ciebie będzie dużo ciepła, spokoju i codziennych radości, nie tylko od święta🙂
Serdecznie dziękuję za życzenia! Dziś, gdy cały dzień pada, przydałoby mi się trochę kopenhaskiego upału ;) A na co dzień trochę elegancji i luzu w polskich dużych miastach. Ciepło pozdrawiam!
UsuńNie ma to tamto, będę musiała się wybrać, tak ciekawie o niej piszesz! Serdeczności 🙂
OdpowiedzUsuńMoże promem do Ystad, a stamtąd pociągiem? Przez długi most nad Sundem?" Do Kopenhagi Polferies nadal robi jakieś wycieczki , właśnie ekspresowe :) A może na wymianę mieszkań ktoś zechce? Wtedy super przygoda :) Powodzenia! Bo warto.
Usuń