sobota, 25 stycznia 2025

Kolejny tydzień minął...

 Minął znów kawałek życia. Jakby trochę bezproduktywnie. Owszem, zadbałam o zdrowie. I były te dni Babci i Dziadka. Ale cóż, tylko jednego wnuka miałam u siebie, ale z bukietem i czekoladkami 😊 Mój pierwszy wnuś skończył właśnie 20 lat! Pamiętam, jak moja dobra teściowa mówiła mi wtedy: "ależ ty jesteś za młoda na babcię!". Ona została pierwszy raz prababcią (doczekała dziewięciorga prawnucząt od ośmiorga wnucząt😊). A ja teraz jestem "za stara" na babcię, ale i tak bardzo szczęśliwa, mając drugą wnusię (a piąte wnuczę). Dziecinka ma niecały miesiąc i na razie je i śpi. Szczęśliwe dziecię, ma wszystko, czego jej teraz potrzeba.💕 Z pozostałymi wnuczętami rozmawiałam, najmłodszy zamiast życzeń opowiedział mi o swojej ospie (no niestety) i kolejny raz zadeklarował "babcia Hania, kocham cię". I jak już zauważyła jedna z Was, to najpiękniejsze słowa, miód na serce babci 💕Z powodu tej ospy nasze wspólne spotkanie "dziadkowo- wnuczkowe" zostało przełożone, mam nadzieje, na przyszły tydzień. 


Dla Babci i Dziadka od dorosłego wnuka 😊

A potem zostałam pozbawiona mojego autka i mobilności. Synek kupił dość pechowe auto i ono co chwilę ląduje u mechanika. A ja, dobra mama, pożyczam mu swoje, bo przecież w razie potrzeby mamy drugie (to Mojego, ale ja nim nie jeżdżę sama). Gdy była okazja zrobiłam zakupy z zapasem. Kto wie, kiedy znów odzyskam mobilność 😉 Lubię robić zakupy w Dino, bo dojazd miałam łatwy i na 3 strony świata(najbliższy market 4,5 km od domu), puste zwykle parkingi, bez natrętnych parkomatów, tanie i zawsze świeże produkty. No i brak tych "podwójnych standardów" - dla "swoich" (z aplikacjami, kartami, czy czym tam innym) i dla reszty. Niektórzy lubią aplikacje, ja nie lubię być "przywiązywana" za pomocą szantażu "albo masz aplikację, albo płacisz drożej". I potem chodzi się po takim niemieckim albo portugalskim markecie i patrzy na ceny pomarańczowe, żółte, białe (czerwone?) ! O co chodzi? Głowa mała.  A w Dino bywają promocyjne ceny, ale jak ich nie ma, to i tak większość produktów jest tańsza, niż gdzie indziej. A że wybór nie taki, jak w delikatesach? Ja tam nie jestem wybredna, a czasem "rzucają" także bardziej delikatesowe towary. Wczoraj 7 km od nas zrobiłam spore zakupy w pustym Dino (pustym, czyli bez klientów, ale z pełnymi półkami, oczywiście). I dowiedziałam się, że otwierają Dino w mojej wsi!! No nareszcie! Budynek marketu stał gotowy od połowy grudnia. Tyle czasu zajęło drogowcom zbudowanie parkingu i dojazdu do sklepu. 

Dziś podjechaliśmy (jednak, pieszo to około kilometra) zobaczyć, co słychać. Baloniki przy wejściu, wszystkie puszki, słoiki, butelki stały "na baczność" równiutko na półkach. Wszystko takie czyste, nowe, jeszcze pachnące farbą (?). I lodówki wyładowane do pełna, półki z nabiałem aż się uginały, lady chłodnicze z mięsem i wędlinami bogato zaopatrzone. A byliśmy w sklepie ok. 18.00 No i te promocje na otwarcie! Masło (tzw. Polskie) za 5.99/200g, rewelacja! Banany - 2.99/kg! Pieczarki 7,99/kg. To mnie zainteresowało.  Inne tańsze ceny były też wczoraj w tym odległym Dino. Przy kasie jedna z pań z obsługi pakowała nasz towar do dużej papierowej ozdobnej torby, z gazetką reklamową, a jakże. "Reklama dźwignią handlu". Najważniejsze, że nie będę musiała wsiadać do auta, żeby zrobić większe zakupy. Pojadę rowerem. Tylko musi mi Mój zainstalować spory kosz (z przodu), żebym mogła kupić to, co będzie potrzebne (to jest moje prywatne zdanie, żadna kryptoreklama).

Wiem, w dużych miastach nie ma tego marketu, trudno, widocznie mieszkańcy dużych miast są bogatsi😉

A przedpołudniem, korzystając z ciepłej pogody (słonka niestety nie było) działałam w ogrodzie. Założyłam rękawice robocze i wyrywałam, wycinałam suche badyle z rabaty przed domem. Jak to się mówi, wzięłam się do roboty. Bo tam taki busz, że już prawie zarósł moje róże. No i zrobiło się jasno i pusto (już wcześniej), bo i sąsiad za płotem i Mój chwycili za sekatory i piły, i powycinali, co im w oczy i ręce wpadło (sąsiad wyciął jeden świerk, drugi przyciął do połowy, smutny widok. Mój wyciął derenia świdwę, czeremchę i berberys, zrobiło się łyso). A gdy jeszcze ja uprzątnęłam suche badyle nawłoci, słoneczniczków, tojeści, to już zupełnie nic tam nie ma (poza różami, jukkami i szafirkami).  😒 Rudowanie korzenia derenia, który miał z 20 lat, zajęło Mojemu kilka godzin! Teraz w tamtym miejscu będzie rosła biała morwa. Zobaczymy wiosną, czy jej sie to miejsce spodoba.

 Czy jeszcze będzie zima? Czy mam jeszcze raz zabezpieczyć róże , obsypać ziemią? pewnie nie zaszkodzi. Chociaż w zeszłym roku przedwiośnie zaczęło się już w początkach lutego. W tym roku leszczyna też zaczyna już sie żółcić. Za chwilę zacznie pylić (w zeszłym sezonie miałam urodzaj orzechów laskowych, pierwszy raz od czasu posadzenia krzaka, czyli od 15 lat). No zobaczymy, zwykłam mawiać "byle do wiosny". I to jest obecnie moje ulubione motto.

Za dwa dni nowy tydzień, zobaczymy, co przyniesie. Dobrego tygodnia wszystkim!😊

12 komentarzy:

  1. Haniu, ja późno miałam dziecko, synowa późno urodziła, więc i babcią zostałam późno. Nie wiem jak długo będę obserwować dorastanie wnuka, los pokaże.
    Dino u nas jest jedno, byłam chyba tylko raz, bo daleko ode mnie.
    Ja już czekam na wiosnę, wprawdzie dzieci mało szaleństw miały, ale my seniorzy za śniegiem nie tęsknimy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś jeszcze całkiem młodą babcią :) prowadzisz zdrowy tryb życia, jeszcze dużo Dni Babci przed Tobą :) I my za śniegiem nie tęsknimy, na pewno nie w mojej okolicy ;)

      Usuń
  2. Kilka razy robiłam zakupy w Dino, ale jakoś mi ten sklep nie leży. Pewnie dlatego, że przywykłam do mojego osiedlowego "społema" i kilku innych, które mam blisko, i które znam.
    Zimy już pewnie nie będzie. Do tej pory RAZ wyjęłam z szafy ciepły płaszcz. Taki mamy klimat.🤷‍♀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam zawsze Dino po drodze z (do) Poznania. Teraz mam we wsi, też przywykłam.
      Życzyłabym sobie, żeby mrozów już nie było :)

      Usuń
  3. Tak to podobno jest z wnukami, jak mówią mi starsze koleżanki. Idą w świat. Moje jeszcze małe i rozkoszne. Ale wystarczy mi ich obecności raz na tydzień. Z Matyldą też rzadko rozmawiam, żeby nie martwić się
    i nie tęsknić.
    A ja bardzo lubię Dino. W moim mieście jest kilka. Córka ma po drugiej stronie ulicy. Wybudowali go zaraz koło kościoła 🤣, Bo ziemia należala do gminy. Córka ma teraz bardzo wygodnie. Nie ma tak ogromnego ruchu bo mieszka w dzielnicy willowej, jak się kiedyś mówiło 🤣 sklep jest doskonale zaopatrzony i wydaje mi się tańszy od innych. Ja na ceny bardzo nie patrzę, bo mało kupuję, ale wygląda skromniej. Ja na drugiej ulicy mam biedronkę, ale tam jest zawsze pełno ludzi. Kaufland jest doskonale zaopatrzony, ale tyle się trzeba nachodzić 🤣
    Zaraz muszę się wybrać do sklepów, bo mam zapowiedziane u siebie dwie wizyty, jutro i w czwartek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mamy podobne zdanie o Dino. Polska firma, tym bardziej popieram. Ja już pozamawiałam fryzjerkę i kosmetyczkę , żeby przed sanatorium "zadbać" o siebie. Zamówiłam się z wyprzedzeniem, żeby na pewno mieć miejsce (moja fryzjerka, też już na emeryturze, ale jeszcze "młoda" 61 lat, pracuje tylko 2 dni w tygodniu i zawsze ma tłok, bo dobrze czesze). A u kosmetyczki zrobię sobie hybrydę na paznokcie, tuż przed wyjazdem, chociaż nie lubię, ale ma mi na 3 tygodnie starczyć.

      Usuń
    2. A kiedy jedziesz i gdzie? Sanatorium 3 tygodnie, to naprawdę długo, z chęcią wraca się domu. Ja w sumie byłam tylko trzy razy i za każdym razem mi się dłużyło. A ostatnio po tygodniu wysłali mnie do domu z powodu covida. To już w ogóle się zniechęciłam, tyle pakowania, jazdy , bo pojechałam swoim samochodem 250 km. Plus trzeba trafić na dobre towa,rzystwo w pokoju. Sorry, nie chciałam zabrzmieć negatywnie. Na pewno rozmawiałyśmy o sanatorium, bardzo dużo zależy od nastawienia.
      Nowe paznokcie i świeża fryzura to już pozytyw 😀 jeszcze parę nowych ciuchów sportowych.
      Będziemy w kontakcie.

      Usuń
    3. Napisze więcej w mailu :)

      Usuń
  4. Byle do wiosny:) A u mnie leszczyny kwitną, dziś widziałam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, czemu już cię nie ma na poprzednim blogu? Cieszę się, że mnie odwiedziłaś :) Piękne zdjęcia. Cmentarze wzruszają . Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy1/31/2025

    ja też czasem wpadam do Dino ,bo mam blisko i ludzi tam raczej mało.. W drodze do mamy mijam Lidl i Biedronkę ,więc większe zakupy jednak tam robię ;) ( mam "apki" ,korzystam z promocji - często całkiem fajnych ,więc bez wyrzutów kupuję potem ,za zaoszczędzone pieniążki, tygodniki do których jestem przywiązana ;) )
    Mam nadzieję ,że jeszcze zima na trochę wróci i nie pozwoli przyrodzie ruszyć z wegetacją już w lutym.. poza tym u mnie monotonnie.. czasem trudniej ,czasem lżej ,ale bez nawałnic.. Więc cicho sza.. niech tak będzie nadal ,jeśli inaczej być nie może! Serdeczności i zdrowia Haniu! Benka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bożenko :) Jak widzisz u mnie tez raczej monotonnie. Wyrwałabym sie w świat, ale najpierw sanatorium 3 tygodnie (za 2 tygodnie), trochę zmienię klimat, ale czy w lutym nad morzem może być przyjemnie, wątpię. Może chociaż książki poczytam? Ściskam Cię serdecznie!
      P.s Do tego mojego Dino wybrałam się spacerem, jak mi auta zabrakło (syn pożyczył). Pa.
      Pewnie coś tu o sanatorium napiszę, jak sie tam "rozejrzę" :)

      Usuń