piątek, 9 lutego 2024

Polska Olandia w szarą pogodę


Szara pogoda trwa już dłuższy czas. Zgniła pogoda, tak ją nazywam. Żeby sobie poprawić nastrój i uciec od domowych obowiązków wybrałam się do "krainy wypoczynku i Konferencji", jak reklamuje się hotel Olandia

To miejsce jest hotelem, ale też czymś więcej. Nazywa się takie miejsca "resortem" , ale dla mnie to brzmi fatalnie. Czy jest jakiś polski odpowiednik? 

Nazwa Olandia nawiązuje do osadników z Holandii i Niemiec, którzy przyjechali do Wielkopolski w XVIII, w poszukiwaniu nowego miejsca do życia, przywożąc ze sobą wysoką kulturę agronomiczną. Nie wtopili się w polskie społeczeństwo, jak bambrzy poznańscy. Byli protestantami. W czasach zaboru było im bliżej do Niemców, także, niestety, opowiedzieli się po stronie Niemiec w obu wojnach światowych. Wypomniano im to po wojnie. Musieli opuścić Polskę i swoje kwitnące (zazwyczaj) gospodarstwa (także te  na wschód od Poznania i dalej nad Wartą, gdzie dziś jest Nadwarciański Park Krajobrazowy).
Tu , w Prusimiu, pozostał dwór, Spichlerz i duża budowla nazywana Kamiennikiem. I te budynki są budynkami hotelowymi. Jest tu także Stajnia - z salą  śniadaniową (w sezonie) i salami konferencyjnymi. A także inny niewielki ceglany budynek, dawniej gospodarczy, do którego dobudowano nowoczesny basen z jacuzzi i saunami.
Ośrodek położony jest nad jeziorem Kuchennym, otoczony Sierakowskim Parkiem Krajobrazowym. Nad jeziorem prywatna plaża, nieco dalej boiska sportowe, mini zoo, stajnie (konie pod wierzch i do bryczki), skansen miniatur budowli olenderskich, muzeum starych sprzętów rolniczych (pod chmurką) i zabytkowy wiatrak-holender (niestety już bez skrzydeł).



Kamiennik i wiatrak-holender.


Widok ogólny od strony skansenu miniatur i parkingu "górnego" (w sezonie parkingi płatne).

 

Tu widać na pierwszym planie Stajnię, a za nią basen z widokiem na jezioro.


Na pierwszym planie skansen miniatur. A w tle ceglany Spichlerz, z podbudówką z kamienia. W Spichlerzu oprócz hotelu znajduje się też Zdrowotnia SPA, czyli gabinet odnowy biologicznej. Oczywiście nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i skorzystałam z "Rytuału Olandia Express" ( już kiedyś tu byłam i było bardzo profesjonalnie i odprężająco).


A to widok na dwór i  skansen miniatur. We dworze jest restauracja, bardzo ekskluzywna i eko (za co się, oczywiście, "odpowiednio" płaci).


Ale porcje są niemałe, smaczne i niebanalne (tu grillowane polędwiczki z brokułami i innymi różnościami).


W budynku murowanym, na piętrze, latem odbywają się różne warsztaty plastyczne dla dzieci i inne zajęcia. Teraz zamknięte, otworzą w ciepłych porach roku. Na parterze infrastruktura basenowa i sauny, w części przeszklonej  - basen.


To miłe uczucie ( takie wielkopańskie) mieć cały basen (i jacuzzi) tylko dla siebie. A widok na jezioro wspaniały i rozległy.😍

Ale żeby nie było samych "miodów", to trochę "piołunu". Ten ośrodek jest idealny na ciepłą porę roku. A w taką wietrzną, dżdżystą pogodę średnio mi pasował. Żeby zjeść, żeby popływać, żeby skorzystać ze SPA trzeba się było ciepło ubierać. I nie zapomnieć o czapce i najlepiej kurtce z kapturem. Wiatr głowy urywał, przenikał do kości, deszcz nawilżał twarz (jeśli ktoś lubi takie zimne nawilżenie). I nie mówcie, że spacer dobrze robi. Wiedziałam na co się decyduję, już tu byłam. Jednak ta pogoda i te wymuszone spacery nieodmiennie przypominały mi pobyt w niechcianym sanatorium zeszłorocznym. Całe szczęście że tu standard usług był na wysokim poziomie.

Pogoda zawiodła. Ale "coś trzeba zobaczyć nowego".  Ile można czytać (ja bym mogła cały dzień), grać w ping ponga, pływać i relaksować się na basenie, i jeść? 
Lubię zobaczyć coś nowego. Ale... pobliskich Międzychodzie i Sierakowie byliśmy w lecie, park krajobrazowy też wymaga zielonej oprawy. Więc co nowego?
Był tu 5 minut autem od hotelu zabytek, który od dawna chciałam zobaczyć z bliska. We wsi Kamionna.
Ten kościółek znałam od wielu lat, jeszcze z czasów szkolnych, gdy tą szosą (na Szczecin) jeździłam z rodzicami do Sierakowa. Już wtedy wydawał mi się stary i ładny, chociaż jego szczyt nie był wtedy tak efektownie wyeksponowany, jak dziś (wszystko miało kolor starej cegły).
Kościółek widać, z szosy, w kierunku Skwierzyny, z daleka. Jedzie się tą szosą  wprost na kościół, stojący na wzniesieniu. I dopiero w samej wsi szosa skręca i kościół widzimy po lewej, w głębi ulicy. 



Oto, co napisano o nim w Wikipedii :
  • Gotycki kościół parafialny pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny, zbudowany w 1499 roku – jeden z cenniejszych obiektów tego typu w Wielkopolsce, usytuowany na skraju głębokiej doliny Kamionki; jednonawowy, ceglany, nietynkowany, z przylegającą wieżą dzwonnicy. Wschodnia ściana zwieńczona efektownym, trójkondygnacyjnym szczytem.
To właśnie ta ściana szczytowa.


A tu od południowej strony wieża dzwonnicy.

Chciałam też zobaczyć pałacyk w Rozbitku, pod Kwilczem. Należał on podobno do Jana A.P. Kaczmarka i jego fundacji muzycznej. Kompozytor od roku choruje na nieuleczalną chorobę. Przeczytałam, że już przed chorobą, też rok temu, pałac został przejęty przez wierzycieli, za długi. I faktycznie, do pałacu nie można dojechać (stoi w głębi parku), wszystko zamknięte, brama z łańcuchem i kłódką. Nawet zdjęcia nie da się zrobić, bo drzewa zasłaniają. Tylko przez nagie teraz konary w oddali widać fragmenty owego, porzuconego przez wszystkich pałacu. Jaka szkoda. Może znajdzie się inwestor i pojawi się kolejny, odremontowany zabytkowy obiekt. Może kolejny hotel? Chętnie bym go odwiedziła :)

To już właściwie koniec mojego odpoczynku. Jeszcze tylko skok do Zielonej Góry (jako żona przy pracującym mężu). Ale tu nic ciekawego się nie wydarzyło. Z powodu deszczu nie spacerowałam, nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Nawet w kawiarni przy Rynku tak zaaferował mnie duży kawałek tortu czekoladowego z orzechami, że zjadłam go zanim pomyślałam o zrobieniu mu zdjęcie.

A teraz to już będę czekać i wypatrywać wiosny.
W Olandii wierzba już kwitnie.


Byle do wiosny!!


8 komentarzy:

  1. Anonimowy2/10/2024

    A wiec wypad pelen wrazen. Niestety ta pora roku nie jest przyjemna. Ale i tak przyjemnosci troche mialas. Ciesze sie bo to byl jednak relaks.
    No i fajnie ze nam o tym tak sxczegolowo napisalas.
    Seredcznosci Haniu.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jadziu. Muszę się czasem wyrwać z mojej wsi, żeby choć na chwilę przestać czuć się "gosposią". A że tym razem połączyliśmy przyjemne z pożytecznym (praca męża), to tym lepiej :)

      Usuń
  2. No właśnie, ja tez emerytka przy pracującym mężu, więc mobilność ograniczona, bo prawa jazdy nie mam, czasem przemieszczam się pociągiem.
    Adres zapisuję, bo nie słyszałam dotąd o tym miejscu.
    Skansen olenderski zwiedzaliśmy koło Torunia, bardzo ciekawy obiekt.
    Byle do wiosny, Haniu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam prawo jazdy, ale pamiętasz, parafrazując " przyjemność z bycia razem (obok szczęścia), się mnoży, jeśli się ją dzieli". Dlatego wolę wspólne wyjazdy z Moim :) Olandię na pewno warto zobaczyć, zwłaszcza w zielonej i ciepłej porze roku.

      Usuń
  3. Wyjazdy wyjazdami, ale gdyby tak A. czasem "pogosposiował"? W ramach dbałości o żonę?😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, on cały czas pracuje, w domu. Muszę go czasem wyciągnąć na "odpoczynek" ;) I wtedy dba o żonę :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Haniu, trochę nadrobiłam zaległości na twoim blogu, ale jak mogłam przez tak długi czas tu nie zaglądać? Przepraszam, tylko starość i choroba mnie usprawiedliwia. Całuski i dzięki za opis nowych (dla mnie) miejsc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że mnie znów odwiedziłaś :) Jak widzisz, niezbyt często piszę, w realu dużo spraw. O swoich sprawach kiedyś tu pisałam, ale wtedy pracowałam, było ciekawiej. Teraz emerytka domowa ze mnie ;) Ale staram się , jak mogę urozmaicać sobie codzienność . Choćby nawet niedalekimi wyjazdami :)

      Usuń