niedziela, 4 czerwca 2023

Rzymskie ruiny, piękna stolica i "młoda" Casablanca cz.II

 


Podobno od tego niepozornego dzwonka rzymskie miasto w Maroku wzięło nazwę - Volubilis.

Do dziś sporo tych dzwonków rośnie wśród ruin. Podobno to jedne z największych na świecie, tak dobrze zachowanych ruin rzymskich.

Mnie się tam podobało. Bardzo rozległy teren, przyjemna pogoda, słonecznie, ale nie upalnie, wiatr (miasto zbudowano na wzgórzu) i trochę cienia wśród ruin ;)

Na archeologii się nie znam, ruiny, to ruiny. Na pewno w tamtych dawnych czasach było to wspaniałe miasto. I teraz 2 godziny z przewodnikiem ledwo starczyły, żeby obejrzeć najważniejsze miejsca. 




Urwałam się, jestem indywidualistką. Stale w tłumie ludzi, to mnie męczy. Pochodziłam sobie sama po ruinach, odkrywając przyrodę miejsca.


Tam było naprawdę sucho, a jednak kwiaty  rosną. Ten jest kolczasty, ale piękny :)


A to rodzaj biedrzeńca, w polskich warunkach takie rośliny mają jedynie baldachy, jak koper, czy anyż. A tu taka fantastyczna kopuła :)(wielkości pięści).


To skorpion! Nawet nie 10 cm. Ale kto wie, czy nie groźny. Udawał, że go nie ma, skamieniał.

Z Volubilis pojechaliśmy do stolicy Maroka Rabatu, siedziby króla, centrum dyplomatycznego, naukowego, kulturalnego kraju. Piękne miasto, zielone i czyste. Nawet z okien autobusu widać porządek, starania, żeby stolica zachwycała :)

Byliśmy w Rabacie przejazdem, ale zobaczyliśmy najcenniejsze zabytki i budowle miasta: mauzoleum królów Muhammada V i Hassana II (ojca obecnego króla). 

I znów zabytek na liście UNESCO., a jest ich w Maroku sporo.


To owo mauzoleum. Śnieżnobiałe :)


Znów przepiękne wzornictwo. Te drzwi są z metalu. Kunsztowna robota.


Warta przed wejściem do mauzoleum. Tych żołnierzy w strojach paradnych wolno fotografować. Innych osób w mundurach, pod karą, fotografować nie wolno.


A to niedokończony meczet (filary) i minaret z XII w. Miał być cudem świata. Budowano go na polecenie sułtana Jakuba Al-Mansura ( to o nim pisze Mickiewicz, jako o Almanzorze, w Konradzie Wallenrodzie). Powstały wtedy jeszcze dwa inne meczety - w Marakeszu - Kutabijja i Sewilli (ostał się minaret , jako dzwonnica La Giralda). Zmienił się sułtan i prac nie dokończono w Rabacie.


A to las marokańskich flag przy mauzoleum i meczecie. Piękny kolor. Ja też kocham czerwień ;)

Zobaczyliśmy też zabytkową cytadelę - kazbę Al - Udaja.





A to Rabat nowoczesny, szerokie arterie i futurystyczna opera (jeszcze w budowie).


Także ten budynek, przyszły biurowiec chce sięgnąć gwiazd, jak rakieta ;)

Po tym krótkim pobycie w Rabacie pojechaliśmy do Casablanki na nocleg.

Nocowaliśmy w hotelach 4*, po trudach dnia można było się w nich porządnie wyspać (łóżka pojedyncze szerokości 120 cm, a gdy było jedno, to 2 metrowej szerokości :))

W kolejnym dniu pojechaliśmy zobaczyć największy meczet Maroka, z minaretem drugim najwyższym na świecie. To cud współczesnej architektury arabskiej. W budowie brali udział i współfinansowali ją szejkowie i władcy z innych królestw arabskich (Emiraty, Arabia Saudyjska).


Oto on - meczet Hassana II, jedyny obiekt w Casablance pokazywany turystom. Casablanka jest największym miastem Maroka (3,5 mln), jego centrum finansowym, ale nie ma tu zabytków, nie ma historii. Meczet przyciąga turystów ;)



Nie powiem, że to marokański Licheń, ale ta myśl mi przemknęła. Jest tu o wiele więcej gustu i pieniędzy. I praca współczesnych  rzemieślników zachwyca tak samo, jak tych dawnych mistrzów.






I jeszcze na pożegnanie z Casablanką - morze, a właściwie ocean, Atlantyk. 

W następnym, ostatnim "odcinku" opowiem o Marakeszu i dla mnie najpiękniejszym mieście Maroka - Essaouira (to po francusku) - As-Suwajra , Es-Savira albo Mogador, jeśli zechcecie poczytać :)

8 komentarzy:

  1. Anonimowy6/04/2023

    Mam podobnie, urywam się z oprowadzania przewodnika, by w swoim tempie oglądać i robić fotki. Doceniam ostatni trend w niektórych muzeach, a mianowicie audioprzewodniki, bo zwiedzasz w swoim tempie, a kolejny rozdział uruchamia fotokomórka czy cos tam...
    Ten meczet wspaniały, a niebo bez skazy!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz, byłam na takiej wycieczce, gdzie turyści dostali do uszu słuchawki, a pani przewodnik mówiła do mikrofonu. Też nieźle, bo wszystko było wyraźnie słychać. A jak sie słuchać nie chciało, to można było nie słuchać ;) Tylko wszyscy musieli za ten sprzęt zapłacić, czy go chcieli, czy nie. Oczywiście wolę wiedzieć na co patrzę, ale w tych ruinach było bardzo gorąco ;)
      A ten meczet jest ogromny i niezwykły, fakt.

      Usuń
  2. Anonimowy6/06/2023

    Przeczytalam i... pękłam z zazdrosci...:-))
    Serdeczności od Stokrotki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Jadziu, biorę "co dają" . To był prezent na okrągłe urodziny. Myslalam o tym Maroku od paru lat, ale się go trochę bałam. Dobrze, że trafiła się wycieczka. Sami bysmy tyle nie zobaczyli, no i to całkiem inny świat, mimo, że i tak ponoć bardzo 'cywilizowany" i przygotowany na turystów.

      Usuń
  3. Anonimowy6/06/2023

    Trochę Ci zawiszczam, ale tylko trochę! 🙂 Gdybym miała możliwość zwiedzałabym Świat do imentu. A tak, dzięku Tobie patrzę na te cuda!
    Ciepłe myśli posyłam.
    fuscila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Aniu, jak zaczęłam wspominać, co zdążyła w świecie zobaczyć moja przyjaciółka (m.in. Peru i wodospady Iguasu, ma córkę stewardesę, trochę jej łatwiej), to dostałam palpitacji serca, naprawdę ;) Trzeba się cieszyć tym, co jest i co było, bo kto wie, czy to już nie ostatnie nasze 'podrygi" wycieczkowe, sił zaczyna brakować... Serdeczności dla Ciebie!

      Usuń
  4. Też jestem indywidualistką Haneczko. Lubię zwiedzać wszystko w swoim tempie i bez tłumów.
    Ja także wróciłam właśnie z mojej, ale jakże innej wędrówki.
    Pozdrawiam z moich zielonych stron

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam z rodzinką nad jeziorem, zaraz Cię odwiedzam. I pozdrawiam serdecznie!

      Usuń