Trudno przywyknąć - po dwóch latach bez zim, jest zima. Mówię oczywiście o mojej wiosce pod Poznaniem. Dwa lata temu mieliśmy śnieg jeden dzień, a w zeszłą zimę ani razu nie spadł śnieg! Nawet mrozu nie było! Ziemniaki na ogrodzie rodziców, posadzone przez syna i wybrane niedbale, na wiosnę wykiełkowały i latem dojrzały, co jest ewenementem, bo pyrki zimą wymarzają w polskich warunkach. Ogólnie nie narzekałam na zeszłą zimę, nie zimę (tyle, że było szaro buro i wietrznie). Drzewa owocowe nie zmarzły, krzewy, byliny dotrwały do wiosny w dobrej kondycji, nawet kwiaty tzw. jednoroczne rosły dalej, jak w cieplejszych strefach klimatycznych.
Ale przecież jesteśmy północnym krajem, zimy, to nasze pory roku. I w tym roku wróciła, nieco zapomniana, nie bardzo chciana. I od razu zaatakowała. Na razie śniegiem, nie przesadnym, ale dobrym dla wszelkich ozimin i roślin w ogrodach (a kiepskim dla wszelkich kierowców). Jeszcze nie przymroziła, ale grożą syberyjskimi mrozami (stale mam nadzieję, że ominą nas te siarczyste mrozy, że przejdą bokiem).
Zanim się zorientowałam, minął pierwszy tydzień ferii. W tym mijającym tygodniu miałam okazję troszkę się spełnić, jako babcia :)
Ulepiliśmy z wnukami dwa bałwany, a właściwie 1,5 bałwana. No, bo pierwszy naprawdę duży, wyższy ode mnie, nie przetrwał ataku słońca i dodatnich temperatur w dzień.
"Złamało go wpół ". Więc drugiego postawiliśmy na "fundamentach " pierwszego. A że lepił go mniejszy wnuk, to bałwanek wyszedł nieco mniejszy. I żeby było "poprawnie politycznie" zrobiliśmy z niego śnieżną babę (tak nazywa się bałwan po rosyjsku).
Baba ma usteczka z owoców róży, a oczy z prawdziwych zużelków. Nos, wiadomo, klasyczny ;)
Nawet chustkę ma ruską, taką, co to ją można przez obrączkę przeciągnąć (z takiej cienkiej wełenki), a fartuszek , mój ulubiony (ale przed zmierzchem go wzięłam do domu).
I jeszcze jeździliśmy sankami. Górek u nas co prawda, jak na lekarstwo (a wręcz "lekarstwa" brak), ale od czego młode mięśnie? Sanki były "pociągowe" i ciągnęliśmy je na zmiany, więc i ja miałam okazję się przejechać po naszych polnych drogach :) I tak się wspólnie bawiliśmy.
Ach, lubię być użyteczną babcią. A czas tak szybko ucieka. Mój najstarszy synek dziś skończył 42 lata! To nie do wiary. A najstarszy wnuś pojutrze będzie miał już 17 lat! Kiedy to minęło?
Bo przecież ja ciągle jestem ta sama tylko (jak mówiła Krysia Sienkiewicz) "czasem patrzy na mnie z lustra ta zmęczona stara ciotka". Póki jeszcze jestem rozpoznawalna - jest dobrze :)
Wszystkim - dużo zdrowia ! I łagodnej zimy!
na mnie też z lustra patrzy ktoś zupełnie obcy:))
OdpowiedzUsuńCzesiu, na szczęście do lustra nie zaglądamy często (ja chyba tylko rano i wieczorem, przy myciu zębów). A upływ czasu, nie ma na to mądrych. A każdy wiek ma swoje dobre strony, nasz też.
UsuńCo tam 42 lata! ;-))) To początek dojrzałości! Wszystkiego najlepszego życzę Koziorożcowi!
OdpowiedzUsuńU nas też spadł śnieg. To u nas rzadkość,więc z tej okazji pierwszy raz w tym sezonie założyłam zimową kurtkę i ciepłe buty.
Szybkiej wiosny Ci życzę!
Musiałam o tym napisać :) Dziękuję - Koziorożcowi :)
UsuńJa też zimę bym najchętniej przespała. Więc - byle do wiosny!
Zima zrobiła się wreszcie taka PRAWDZIWA!!!!
OdpowiedzUsuńA moi synowie i wnuki też coraz starsi - wierzyć mi się nie chce!!!
Ta prawdziwa zima , jak dla mnie jest zbyt zimna. Ale je maruda jestem. pociesza mnie dziś piękne słońce. Może nie grzeje, ale w sercu raźniej. Bure dni wywołują chandrę.
UsuńA wiek, to sprawa względna. Postanowiłam nigdy nie być starą babą. Ty na pewno też nigdy nie będziesz :) Uściski!
Taka zima ma wiele zalet, a lustro?
OdpowiedzUsuńCzasami nas oszukuje chyba, bo przecież my coraz młodsze, tylko dzieci i wnuki się starzeją!
Masz rację, to lustro winne, nie my :) A zima przymroziła, niestety, jeszcze teraz w południe tylko -9 st. Chociaż słonce od rana, to pociecha, widoki za oknem pocztówkowe :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy twierdzą, że jak byłaby ta zima taka bardzo mroźna, to może wirusa by przepędziła i tak jak zawsze "jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził". Uściski, trzymaj się, a Jubilatom(synowi i wnukowi) najpiękniejsze życzenia, spełnienia marzeń.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu moich chłopaków! A podobno wirus przede wszystkim nie lubi ciepła. Więc już z utęsknieniem czekam na lato (chociaż upałów akurat też nie lubię).Dużo zdrowia dla Ciebie!
UsuńPozdrawiam ciepło Haneczko wspomnieniem zimy. Ale i u mnie jest.
OdpowiedzUsuńOj tak, dziękuję za ciepło :) bardzo sie przyda na te mrozy i izolację, rozgrzeje serce :)
UsuńFaktycznie odwykliśmy od zimy ;) A bałwany wyszły Wam przepiękne! :)
OdpowiedzUsuńI ta zima nadal trzyma, chyba tęsknie już za wiosną ;)
Usuń