To 120-tysięczne miasto, położone u stóp Alp Bergamskich.
Bergamo ma wiele do zaoferowania. Powstało już w III w.n.e (założyli je Celtowie), na wysokim wzgórzu. To historyczna część miasta - Cita Alta, Górne Miasto. Od XV wieku Bergamo należało do Republiki Weneckiej, było najdalej na zachód wysuniętą twierdzą Republiki. Potężne mury obronne, fortyfikacje można podziwiać do dziś. Z tamtych czasów pochodzą też inne zabytki Górnego Miasta.
Postanowiłam skorzystać z okazji i przed powrotem do Polski zatrzymać się na dobę w Bergamo i pozwiedzać.
W Informacji Turystycznej dostałam plan miasta i informator "Bergamo w 6 godzin". To dla tych, którzy zdecydują się dojechać z lotniska do centrum i zobaczyć oprócz Mediolanu także Bergamo. Ale myślę, że sześciu godzin nie starczy, żeby zobaczyć wszystkie atrakcje miasta. Bo jest ich sporo.
Dolne Miasto, powstające za murami miejskimi od XVII wieku też jest ciekawe i sympatyczne.
Mnie, jak zawsze, fascynują zabytki. A tu, we Włoszech są one oryginalne, jest w nich zamknięty miniony czas (bo w Polsce, to niestety, często "dekoracje", odtworzone ze zniszczeń wojennych, zupełnie "świeże zabytki", mające nie więcej niż 60 lat). To trwanie ma dla mnie szczególny urok. A to, co dotrwało do jest zwykle warte podziwiania.
Do Górnego Miasta można dojechać albo krętą stromą ulicą autobusem miejskim, albo historyczną kolejką linowo-szynową z Dolnego Miasta. Ta kolejka, to atrakcja turystyczna. Kursuje wahadłowo, bez przerwy. Podróż trwa krótko, 3-4 minuty, ale w tym czasie przenosimy się ze współczesności w dawne wieki.
Wspinamy się, pod nami Dolne Miasto.
A na górze inny świat!
Wąskie uliczki, ciasno.
Widać wieże kościoła Santa Maria Maggiore,
Ale, jak do niego wejść? Tu jesteśmy na tyłach kościoła.
Brak perspektywy, wszędzie wysokie domy i wąskie uliczki.
Najlepszy widok kościoła, jaki udało mi się zmieścić w kadrze, Tu to nieefektowne wejście boczne.
Nie zapowiadało TAKICH widoków.
Gdy weszłam do środka westchnęłam :WOW!
Ściany ozdobione są gobelinami, to osobliwość tej świątyni.
Dawno nie widziałam tak okazałego , bogatego i pięknego wystroju. Do tej pory mam pod powiekami to lśnienie, ten blask :)
Wyszliśmy drugimi bocznymi drzwiami. I te boczne drzwi są wejściem głównym. Na wejście na wprost ołtarza nie było miejsca. Kościół stoi wciśnięty między inne budowle.
Tu widać na pierwszym planie to "lepsze' wejście boczne, które jest tym oficjalnym wejściem do kościoła. Przytyka do niego kaplica rodu Colleoni - renesansowa perełka.
Bartolomeo Colleoni był najsłynniejszym przedstawicielem swojego rodu. Był weneckim kondotierem (czyli żołnierzem najemnym) urodzonym w Bergamo. A sławę w naszych czasach zyskał dzięki pomnikowi. Ów piękny renesansowy pomnik, przedstawiający kondotiera Colleoni na koniu w pełnej zbroi, został zamówiony przez Colleoniego i przez niego sfinansowany, z prośbą o wzniesieni go po jego śmierci(1475) . Stoi na jednym z placów w Wenecji (a jego kopia z 1913 roku zdobi Plac Lotników w Szczecinie). Colleoni uchodzi za najwybitniejszego włoskiego kondotiera. Herbem szlacheckim Colleoniego były trzy jądra (ponoć tyle miał!). Wieść niesie, że jeśli potrze się ten herb, to będzie się miało szczęście (to chyba dotyczy panów?). Na ozdobnej kracie przed kaplicą są umieszczone te herby.
Jak widać ludzie potrzebują wiary w szczęście ;)
Przy kaplicy - mauzoleum Colleonich.
Tuż obok jest katedra bergamska - Duomo.
Wszystko jest tak stłoczone na małym placyku, że można ją przeoczyć.
Weszłam, wstęp był bezpłatny.
Parę kroków dalej znajduje się "serce" Górnego Miasta - Piazza Vecchia, Stary Plac.
Za tymi bramami stoją opisane wyżej kościoły.
Zeszliśmy do murów miejskich,
Stamtąd widok na nowszą część miasta w dole i na okoliczne góry.Przeszliśmy przez bramę w murach obronnych i po przejściu kilkudziesięciu stopni w dół dotarliśmy do Accademii Carrara.
To galeria malarstwa włoskiego od wieków średnich do XIX wieku. Jest to muzeum powstałe z inicjatywy hrabiego Giacomo Carrara w 1796 roku, z jego zbiorów, w późniejszych czasach dołączyły do tych zbiorów kolejne prywatne kolekcje .
Widzieliśmy Boticelliego, Tycjana, Raffaella, były obrazy "naszego" Canaletto, a także po jednym obrazie Dürera i El Greco. I wielu innych mniej mi znanych. Mój to lubi, ja chętnie spojrzę na "sztukę wysoką".
Wracaliśmy do Cita Alta i na drugi dzień. Ta atmosfera zanurzenia się w odległym czasie, poza współczesnym hałasem i pędem była pociągająca.
W Dolnym Mieście było też kilka zabytkowych kościołów i klasycystyczna Port Nuova, ale jakoś nie zrobiłam zdjęć. Zainteresowało mnie Święto Czekolady i niezliczone stragany z rzemieślniczymi wyrobami czekoladowymi. Ja mogę żyć bez czekolady, ale ciekawie było popatrzeć, jak wiele form może przybrać zwykła czekolada (o smakach nie wspominając) i jak wielu ma wielbicieli.
A na koniec pobytu w Bergamo poszliśmy na tradycyjną cappuccino z małym pasticio czyli ciastkiem. I czekoladowym cukiereczkiem od firmy. Bo przecież przyjemnie jest do kawy coś przegryźć :)
I jak wam się spodobało Bergamo? Ja chętnie zobaczyłabym je jeszcze raz!
Nie miałabym żadnych oporów, aby je zwiedzić! Takie wspaniałości!
OdpowiedzUsuńJuż kombinuję, jak powtórzyć taki wyjazd w zielonej porze roku (bo tam dużo zieleni, teraz bezlistnej ).
UsuńNigdy nie slyszalam o nim, a trzeba przyznać.... Piękne. Tez chcialabym pochodzic po tym miasteczku. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńZ Poznania są tanie loty, z Katowic też, może i z Modlina? Niedrogo, a ciekawie :) Serdeczności!
UsuńPrzepiękne, niezwykle urokliwe miasteczko, uwielbiam takie klimaty. Bardzo chętnie trafiłabym tam :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agenss:)
Wiesz, dla chcącego nic trudnego, mówią ;) A serio, to niedrogi i dla mnie mało męczący wyjazd. Chciałabym go powtórzyć. Może sie uda? Pozdrowienia dla Ciebie!
UsuńNigdy nie byłam w Bergamo.
OdpowiedzUsuńWięc bardzo Ci jestem wdzięczna za to, że mnie tam zabrałaś.
Serdeczności Haniu...
Cieszę się, że sie podobało . Ściskam Cię!
UsuńBardzo mi się podobało, lubię takie wąskie uliczki i zaskoczenia za rogiem.
OdpowiedzUsuńTakie czekoladowe narzędzia widziałam w galerii poznańskiej, macie blisko...
Joasiu, ten wyjazd jest na wyciągnięcie ręki. Niedrogi i niemęczący. No i niedaleko jezioro Como, dla aktywnych i lubiących przyrodę. Może my sie tam też jeszcze wybierzemy.
UsuńPodobno ta czekolada 'narzędziowa' niezbyt jest smaczna do jedzenia. Ale widok nadgryzionej nakrętki na pewno niejednego zaskoczy ;)
albo klucza francuskiego:-)
UsuńPiękne miasteczko, piękne budowle, ale mnie to przytłacza.
OdpowiedzUsuńWiem, za dużo cegieł, za mało przyrody ;) Ale może pobliskie jezioro Como by Cię zainteresowało? My czekamy na zieloną porę roku, wtedy tam jest ponoć cudnie. A to tylko pół godziny drogi od Bergamo.
UsuńCudowne miasto to Bergamo. Dla tego "WOW" warto zwiedzać zabytki.
OdpowiedzUsuńJa pączków już nie piekę, bo najlepsze są świeże, ale faworki w karnawale muszę co tydzień, zjadają nawet po trzech dniach od upieczenia.
Czy wiesz, że po krakowskim Rynku też chodziłyśmy ze szczoteczkami na tasiemkach po zdanym egzaminie? Takie byłyśmy szczęśliwe, że kiwanie głowami nam nie przeszkadzało.
Serdeczności zasyłam
No, popatrz! A myśmy myślały, że jesteśmy z tymi szczoteczkami bardzo oryginalne ;)
UsuńDziękuję za odwiedziny. Biegnę z rewizytą :) Serdeczności przesyłam!
As stated by Stanford Medical, It is in fact the ONLY reason this country's women live 10 years longer and weigh an average of 19 kilos less than us.
OdpowiedzUsuń(And actually, it has NOTHING to do with genetics or some secret exercise and absolutely EVERYTHING about "how" they are eating.)
BTW, What I said is "HOW", and not "WHAT"...
Click on this link to see if this short quiz can help you find out your true weight loss possibility