Ale na szczęście w tym roku karnawał mamy dłuugi. I doczekałam się imprez karnawałowych. I od razu dublet: wczoraj i dzisiaj.
Spędziłam bardzo miłe i sympatyczne dwa wieczory, a każdy w zupełnie innym stylu.
Wczoraj bawiliśmy się na Jubileuszu naszego przyjaciela. Nie powiem którym, żeby nie straszyć młodszego pokolenia. No, tak, z każdym kolejnym rokiem widać upływ czasu, ale ...tylko przez pierwszą godzinę ;) Jako kierowca piłam tylko sok i herbatę, ale patrzyłam na moich znanych od lat znajomych i , doprawdy, oczom nie wierzyłam. Bawiliśmy się, tańczyliśmy, śmialiśmy się, jak za dawnych studenckich lat, czas stanął, wręcz się cofnął, żadnych zmarszczek, żadnej nadwagi (nie jesteśmy grubi nawet w słoneczny dzień), żadnych trosk, w każdym razie nie w tamtej chwili, nie w ten wieczór. Do tego muzyka naszego pokolenia, naszych najlepszych lat i smaczne jedzenie. Czas to pojęcie względne, jeśli tylko jest okazja należy ciszyć się chwilą i "Chwytać dzień" (czy wieczór). Ach, dawno nie byłam taka wyluzowana (i wcale niepotrzebny mi do tego alkohol).
Zdjęcie nieostre, ale widać klimat imprezy ;)
A dziś byłam na koncercie :)
Dostałam na FB zaproszenie od mojego synka (gdzie on "wyczaił" tę imprezę i skąd wiedział, że mnie to może zainteresować?). Taka ciekawostka: "XIX Koncert Karnawałowy Orkiestry Dętej Zespołu Szkół Rolniczych w Środzie Wielkopolskiej".
Tak dawno nie słuchałam muzyki na żywo! A jeśli te koncerty maja już tak długą tradycję, to na pewno cieszą się popularnością i warto zobaczyć i posłuchać. Do Środy mam pół godziny drogi, bliżej niż dojazd w dużym mieście do centrum (dojechaliśmy w 20 minut). Duża hala widowiskowo - sportowa (szkolna), ludzi pełno, wszystkie miejsca zajęte albo zarezerwowane. Trochę byłam sceptyczna - jak długo wytrzyma na stojąco? Na szczęście ktoś nie dojechał, zrobiono nam, "staruszkom" miejsce. I zaczął się koncert. "Jest w orkiestrach dętych jakaś siła"- pamiętacie? Oj, jest!
Ładnie grali młodzi ludzie. Może nie zawsze dokładnie czysto, nie zawsze zgodnie z ręką dyrygenta, ale to drobiazgi. Konferansjer zabawiał publiczność, zapraszał do zabawy burmistrza (na luzie), dyrektora szkoły, szefową ośrodka kultury, zadawał im piosenkę do zaśpiewania - kolejne zwrotki wychwalające orkiestrę. Wszyscy oni zdali egzamin z poczucia humoru. :)
Koncert urozmaicały też występy średzkich marżoretek (? pojęcia nie mam, jak się to pisze), takie pokazy gimnastyczno - taneczne, od grup całkiem małych dziewczynek po licealistki, w ładnych strojach (zaprezentowały kilka kompletów).
Orkiestra grała muzykę filmową, opracowane na orkiestrę dętą utwory Phila Colinsa i M.Jacksona. Atrakcją było solo na trąbce utworu Franka Sinatry "My way", wykonane przepięknie przez "widza". Gość wstał z ławki i zagrał z orkiestrą. Okazało się, że to solista reprezentacyjnej orkiestry Wojsk Lotniczych, pan major - muzyk, który gościnie zechciał zagrać z młodzieżą (niestety nie usłyszałam nazwiska). Jego trąbka śpiewała, profesjonalnie (nie dziwota)!
Na koniec orkiestra wykonała Marsz Radetzky'ego (czy Radeckiego) Straussa (ojca)
A potem na ziemię i na trybuny zrzucono te setki balonów, wiszących jako ozdoba sali :) Dzieci miały używanie!
Na sali było podobno przeszło tysiąc osób (aż strach), wszyscy się świetnie bawili i nie szczędzili braw. A my wracając z Moim do domu kolejny raz stwierdziliśmy, że nie ma to jak muzyka na żywo.
Synek, miałeś świetny pomysł! Wielkie dzięki!
Muzyka na żywo zawsze jest dobrym pomysłem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie mieliśmy okazję sobie o tym przypomnieć:) I może znów trafi się jakaś okazja?
UsuńMy każdego roku bywamy na przeglądzie orkiestr dętych w naszej okolicy....a jak ciut dalej to też jedziemy...piękne imprezy..
OdpowiedzUsuńA ja cieszę się, że dałam się synowi namówić. Zawsze ciekawie jest zobaczyć coś nowego :)
UsuńHaniu, jak miło przeczytać Twoją radość ,jaką opisałaś .Ja trzy lata temu byłam na 50-tych urodzinach naszego znajomego ze Szwecji.Ubawiłam sie bardzo...Teraz cisza::))Kiedy mamy dobry humor ,nic nie przeszkadza nam w zabawie,a jeszcze ,kiedy jest wyborne towarzystwo....to miód malina♥♥☺☺
OdpowiedzUsuńDla mnie samej było zaskoczeniem, że tak miło spędziłam weekend :) Za rok też sie wybierzemy!
UsuńHaniu, jak fajnie spędziłaś weekend, czasami przypadkowe wyjścia są własnie najlepsze.
OdpowiedzUsuńMy wczoraj byliśmy w Poznaniu u syna i próbowaliśmy egzotycznych specjałów, bo syn szkoli się kulinarnie, takie ma hobby, a my korzystamy:-)
Wielu takich radosnych spotkań Wam życzę:-)
Masz rację, mimo, że szliśmy w zupełnie nieznane, okazało się, że to był mile spędzony czas. Chętnie powtórzę taki koncert za rok! A ja mam pewne niezbyt miłe wspomnienia dotyczące egzotycznych potraw. Nie te zapachy, nie ten smak, do którego bym tęskniła (jedzenie w Malezji i na Bali). A wydawało mi się, że jestem otwarta na nowe smaki. Może w Polsce egzotyka i tak jest bardziej polska, w końcu choćby woda jest nasza. A wszystko ma znaczenie dla naszego żołądka ;)Uściski!
UsuńMuzykę na żywo miałam akurat sposobność usłyszeć w ubiegły czwartek na musicalu " Piloci "! I to było to najlepsze!!! No, scenografia też wspaniała! Ale muzyka.... cudo!
OdpowiedzUsuńNawet nie słyszałam wcześniej nazwy tego musicalu, na pewno dobrze się bawiłaś! A ja ciągle nie mogę komentować u Ciebie. Niby mam hasło zapisane na stałe, ale mi pisze, że hasło jest niepoprawne. I nie potrafię zalogować się na nowo. Nie wiem, jak sobie poradzić. Trudno. Cieszę się, że zaglądasz tu i się odzywasz. Ja też Ciebie czytam, ale na razie 'milcząco', niestety. Pozdrawiam serdecznie!
UsuńW teatrze Roma grają. Ja byłam na 340 spektaklu. Akurat przez tydzień bawiłam w stolicy to się udało!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Fajnie miałaś:)Mój Najmłodszy tam teraz pracuje, mam nadzieję, że niedługo go odwiedzę w stolicy :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety karnawał smutny, dlatego z przyjemnością przeczytałam, że ludzie zbliżeni do mnie wiekiem, potrafią tak fantastycznie imprezować. Życzę nadal wspaniałej kondycji i wielu okazji do zabawy i miłego spędzania wolnego czasu,który niestety zbyt szybko ucieka. Ukłony.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że relacja przypadła Ci do gustu. Rzadko gdzieś wychodzę, a tu takie spiętrzenie atrakcji. I jak tu nie skorzystać? Potem może znów być posucha;) Pozdrawiam!
UsuńJak jest okazja na miłą imprezę, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńMy ostatnio byliśmy w teatrze na Koncercie wiedeńskim.
Było super!
Moc pozdrowionek.