Z reguły siedzę, jak ślimak, w swoim domku. Ale chętnie daję się "wyciągnąć" z tego domku. Albo kiedy sama coś zorganizuję (nie za często), albo gdy znajomi nas "zgarną" ze sobą.
Dziś właśnie przyjaciele chcieli z nami spędzić czas, jednocześnie odwiedzić coroczny, tradycyjny Jarmark Wielkanocny w Muzeum Narodowym Rolnictwa w Szreniawie pod Poznaniem. Ja, jak ten przysłowiowy Cygan, dla towarzystwa jestem gotowa na wiele (ale teraz czuję, że ten jarmark, to było dla mnie trochę za wiele, jestem zmachana).
Przyjaciele przyjaciółmi, umówiliśmy sie już tydzień temu. Ale jako "najlepsi" dziadkowie "nigdy nie znamy dnia ani godziny", kiedy syn przywiezie nam wnusia. Kocham wnusia całym sercem i jestem niezwykle cierpliwa wobec małych dzieci. Wnuś odwzajemnia to uczucie, także wielbi dziadka (który próbuje go "wychowywać" i nie jest tak cierpliwy , jak ja). Wnusia mieliśmy od wczoraj i dzisiaj razem z przyjaciółmi pojechaliśmy wszyscy na jarmark.
Tłum odwiedzających przerósł moje oczekiwania. Żeby dotrzeć do muzeum trzeba było odstać na skrzyżowaniu do muzeum (ze światłami) 10 minut, a odległość do świateł to był zaledwie 1 kilometr. Jak gdyby wszyscy Wielkopolanie (i nie tylko) chcieli wziąć udział w jarmarku. Na szczęście miejsc parkingowych starczyło (dla większości) 😉
Pogoda dopisała. Wręcz było aż za ciepło na takie snucie się między straganami i po salach muzealnych. Dziecko grzeczne nad podziw (to też zasługa kochanej cioci, która poświęcała dziecku czas, dziecko jest ufne, ale z mniej znaną mu osobą jest wręcz wzorcowe)😁
Sama nie wybrałabym się na taką masową imprezę, nie lubię tłumów. I wiadomo, ceny na takich okolicznościowych imprezach są zwykle wysokie. Nic mi nie potrzeba, ozdób wielkanocnych wystarczy mi już do końca życia, ale podziwiałam rzemieślników i pasjonatów rękodzieła, życząc im w duchu udanych transakcji.
Tu tylko dwa z kilkudziesięciu stoisk. oczywiście były też stoiska gastronomiczne, ale nie byliśmy głodni (ani łakomi).
Skusiłam się tylko na szparagi (pęczek szparagów grubości solidnych męskich palców, 0,5 kg za 16 zł). Do sklepów warzywnych, na stragany okoliczne nie zaglądam, nie wiem, czy to dużo, czy mało. A bardzo lubię szparagi, tak szybko mija sezon na nie. Kupiłam też (no, kupiono mi) ser żółty kozi. Delikatny w smaku i bez wyraźnego "koziego" posmaku (mnie on nie przeszkadza, ale Mój nie lubi). No i nie obyło sie bez popcornu dla wnusia i lemoniady (cieszę się, gdy je cokolwiek).
Nasi przodkowie barwili jajka naturalnymi sposobami, ziołami drewnem, łupinami cebuli (popularne do dziś).
Takie wielkie kosze nosili (zwozili) dawniej ludzie do kościoła na święconkę.
Czy to jeden gospodarz jechał z taką święconką, czy pół wsi?
Zobaczyliśmy też ekspozycje muzealne, historię wsi, chłopów, upraw i maszyn (nawet niebywale skomplikowane makiety cukrowni, ile to trzeba pokonać różnych etapów produkcji, żeby wyprodukować taki "oczywisty" cukier!). I oczywiście zwierzęta: kozy i kózki, owce i jagnięta, świnki i woły (ogromne). Wszystkie młode bardzo łase na głaskanie, co szczególnie spodobało się wnusiowi, który głaskał kózki i owieczki z radością (przez pręty kraty)😀
Taki ogromny traktor parowy pomagał w pracach polowych przed wynalezieniem silników na ropę i benzynę.
Na terenie muzeum jest dwór dawnych właścicieli. Jest tu ekspozycja dawnych wnętrz siedzimy ziemiańskiej i wielkanocny stół pana dziedzica.
Imponujący! Ciekawe na ile osób. Niezły mieli apetyt drzewiej😋
zmęczyłam się fizycznie, ale miło spędziłam czas z moimi Miłymi i Kochanymi. Czasem dobrze jest dać się wyciągnąć ze skorupy😊
Ja też miałam bardzo aktywny weekend. Teraz dopiero przyjechałam z Warszawy z musicalu w teatrze Buffo Mistrz i Małgorzata z boską Nataszą Urbańską. A wczoraj również wspaniały jarmark wielkanocny z wnuczętami i córką, a z rana, bo już o 9:00 miałam prelekcję o Islandii. Nie mam kiedy opisać moich atrakcji. Jutro z rana powinnam podjechać na cmentarz, żeby cokolwiek tam posprzątać. O 15:00 mam spotkanie wielkanocne w UTW. Pozdrawiam Haniu bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńczasem dobrze, gdy sie dzieje. Ale jak za dużo na raz, to może być nieco męczące (dla mnie by było, lubię móc mieć luz i nic nie musieć) :) Przyjemności ! Tylu, by nie męczyły, a dawały zadowolenie :) I ja ślę serdeczności!
UsuńCzasem trzeba ruszyć się z domu, popatrzeć na ludzi, posłuchać gwaru. Za wszelkiego typu jarmarkami nie przepadam, bo wszędzie jest to samo i tak samo. Nawet świąteczny jarmark w Norymberdze mnie rozczarował. Nie wiem, czego oczekiwałam. Marudzę? Pewnie tak. 😀
OdpowiedzUsuńWiesz Halinko, ja na taki jarmark nie wybrałabym się z "własnej woli" ;) Ale z kuzynostwem zawsze jest wesoło, oni są sporo młodsi od nas, inna energia. I mnie też dają zastrzyk energii. Nie marudzisz, ja mam podobne odczucia. Ale widocznie jest wielu takich, dla których takie masowe "okazje", w plenerze, są jakąś atrakcją. O wystawcach nie wspominając - zarobek murowany ;) I wiesz, spotkałam tam wczoraj moją dobrą znajomą, widzianą ostatnio w styczniu. Obie się serdecznie uściskałyśmy. To był dodatkowy plus tego jarmarku :)
UsuńW Szreniawie byliśmy kiedyś, ale tak zwyczajnie.
OdpowiedzUsuńU nas jarmark wielkanocny był na rynku, ale co roku to samo, a do wyrobów leżących nie wiadomo jak długo na starganie nie mam zaufania.
W maju to muzeum ma odwiedzić nasz wnuk z przedszkolem.
Haniu, sama pamiętam, jak dawniej w święta stoły uginały się od jedzenia, bo wcześniej post, a po spróbowaniu takowych specjałów niejeden smakosz lądował z bólem brzucha...
Gdyby nie kuzynostwo - przyjaciele, to na pewno bym sie nie wybrała. Ale wiesz, przy bilecie wręczono mi kalendarz imprez we wszystkich filiach Muzeum Rolnictwa. Może skorzystamy z jakichś atrakcji ( Uzarzewo, Jaracz, Nowy Tomyśl, Swarzędz, Sielinko). od maja do września i także przed Gwiazdką. Może was coś zaciekawi? Tylko te tłumy! Może nie będzie aż tak, jak wczoraj?
UsuńJa niewiele jem. Nie poszczę szczególnie. W Wielkanoc też niewiele więcej zjem niż na co dzień. Tylko coś innego ;) Te uginające się stoły pamiętam. I moje łakomstwo w dzieciństwie (Święta u babci). Ale wspominam z rozrzewnieniem :)
Takie imprezy regionalne to ja naprawdę bardzo lubię. Można pozwiedzać pooglądać coś spróbować. Ostatnio jak się zrobiło ciepło to chętniej wychodzę ze skorupy na świat. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych Haniu
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! I wzajemnie Wesołych , spokojnych Świąt!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHaniu ,życzę Ci miłych świątecznych dni , odpoczynku i radości.. Pewnie wiktuały świąteczne już gotowe i udekorowane.. czekają na gości.. U mnie w piecu jeszcze 2 babki drożdżowe, ale sernik gotowy ;) Też jestem zmęczona ,choć od dwóch dni nosa poza dom nie wystawiłam..Zawsze tak mam na wiosnę.. , dlatego wolę jesień i jej nostalgię..
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam i jeszcze raz życzę miłych chwil w rodzinnym gronie , z dzieciaczkami i tymi starszymi ;) benka
Serdecznie Ci dziękuję Bożenko!)*
OdpowiedzUsuń