wtorek, 5 września 2023

Trochę miasta, trochę wsi

 Byłam w Kielcach. Z mojej wsi do Kielc, to teraz tylko 3h40'. Ale nie byłabym w Kielcach, gdyby nie turniej łuczniczy. Nie, nie, ja nie strzelam. Ale Mój jak najbardziej :) Gdy go poznałam był łucznikiem. Ale potem studia (wymagające i 6 razy w tygodniu), rodzina. I nie było już tej chęci. Teraz znów powrócił do swojej młodzieńczej pasji i się realizuje :)


A to są właśnie te zawody: Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Masters, na pięknych torach łuczniczych kieleckiego klubu łuczniczego Stella.

Pojechałam z Moim, jako osoba towarzysząca. W Kielcach byłam trzeci raz. Pierwszy - w siódmej klasie , z wycieczką szkolną. Pokazano nam, co się dało. I w mieście i w okolicy (Chęciny, Święta Katarzynę, gołoborza i Święty Krzyż , czyli Łysą Górę). Potem byłam w Kielcach na przedwiośniu, jakieś 5 lat temu. Było nawet ciepło i słonecznie, ale niestety "łyso", żadnej zieleni. A Kielce są zielonym miastem, wiedziałam o tym. I teraz zobaczyłam centrum miasta pięknie ozdobione zielenią.



Choćby tutaj. To modrzewiowy D
worek Laszczyków, z końca XVIII w. , w samym centrum, dwa kroki od Katedry. To filia Muzeum Ziemi Kieleckie (wystawy czasowe).

Oczywiście "zaliczyłam" najważniejsze, najcenniejsze  miejsca na turystycznej mapie Kielc.


To Pałac Biskupów krakowskich z pierwszej połowy XVII w. Przykład rezydencji pałacowej z okresu dynastii Wazów



A to kielecka katedra Wniebowzięcia NMP, barokowa świątynia na Wzgórzu Katedralnym.


Tu jeszcze jedno ujęcie, spod markizy w kawiarnianym ogródku.


Musiałam odpocząć i się wzmocnić ;) W miseczce tiramisu :)


Odwiedziłam też kielecki Rynek. Na wprost Ratusz. Choć Rynek wytyczono już w średniowieczu, jego zabudowa pochodzi w większości z XIX i XVIII ww.


Spodobały mi się drobne begonie, w formie klombów, otaczających lipy.


Dotarłam też do początku ulicy Sienkiewicza, głównej ulicy Kielc, wyłączonej z ruchu kołowego.

Na Placu Sienkiewicza jego pomnik.

Mój wrócił ze srebrnym medalem ( i już trenuje do kolejnych zawodów).:)

A ja w ogrodzie robię to, co lubię (w ogrodzie) najbardziej: zbieram plony mojej pracy :)


Obrodziły brzoskwinie polskiej odmiany "rakoniewickiej". Na dwóch drzewach nie ma już owoców (wszystkie naraz spadają, szkoda), a na trzech pozostałych jeszcze się trzymają dość mocno. Nie przeszkadzam im. Jabłka też zbieram tylko z trawy. Niech dojrzewają. Na razie muszę zagospodarować brzoskwinie.


Te już zebrane.


Nie są małe. Ta ważyła nieco ponad 200g (kolor przekłamany, ona jest różowo zielonkawa).


A w środku taka. I te brzoskwinie są chyba w tym roku smaczniejsze,, słodsze od tych wcześniejszych (w łososiowym kolorze).

Kwiatki mam już mizerne. Nadal same żółte, teraz najobficiej kwitnie nawłoć ;), te resztki, których żal mi było wyrywać ;)


Zakwitły mi też zimowity i jest to miła niespodzianka. Bo zupełnie zapomniałam, że je mam.

Z owoców obrodził w tym roku dereń jadalny. Po ostatnich deszczach urósł duży, jak wiśnie ;)


Znajoma "bawiła się " : drylowała owoce i robiła konfiturę z derenia. Ja robię tylko nalewkę, delikatną (ok 23 % alkoholu) (prawie nie pijam alkoholu, a mocnych trunków wcale, to chociaż sobie popróbuję to, co zrobię) ;)

A w domu zakwitła mi walota. 


Kwiat zrobił mi kolejną niespodziankę, bo dopiero gdy pojawił się duży pak kwiatowy, to zauważyłam, że będzie kwitł. Mam kilka tych roślin, ale już machnęłam ręka na kwiaty. Nie umiem nakłonić walot do kwitnięcia. Kwitną kiedy "same chcą". I to raz na kilka lat. Ta roślinka jest młoda, kwitnie pierwszy raz (druga obok w doniczce nie kwitnie, już czas, żeby je posadzić osobno). Kiedy doczekam się kolejnych kwitów? To wielka niewiadoma (dla mnie). Tym bardziej taki kwiatek cieszy.

I tym miłym akcentem pozdrawiam Was!
PS


To zarośnięty nawłocią ogród najmilszych wspomnień, ogród moich rodziców, teraz mój, ale nie mam sił na dwa ogrody. Tu przyroda rządzi, ja - wspominam *)


9 komentarzy:

  1. Anonimowy9/06/2023

    Jaka nietypowa pasja, gratuluję sukcesów!
    W Kielcach byłam tylko raz, gdy zwiedzaliśmy Góry Świętokrzyskie, ale samo miasto mało pamiętam...
    Relacja z twojej wsi równie ciekawa, moc owoców i kwiatów wzbogaca nasze życie!
    Pięknego września, Haniu:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i Tobie również przyjemnego czasu życzę i Złotej Jesieni :)

      Usuń
  2. Fajnie, że A. znalazł sobie coś, co go zajmuje. Emerytura to czas na nowe aktywności i pasje. Gratuluję medalu!👏👏👏
    Miałam kiedyś te kwiaty, choć nie znałam ich nazwy. Nie bardzo o nie dbałam, a kwitły jak szalone.😉 Może to jest klucz do nich?
    Uściski!❤️❤️


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie bardzo się nimi przejmuję, a nazwę podała mi blogowa znajoma. Gdy zakwitają, to się cieszę, taka miła niespodzianka :)A na co dzień niech sobie zielone rosną ;)

      Usuń
    2. I ja Cię serdecznie pozdrawiam Halinko!

      Usuń
  3. Anonimowy9/10/2023

    Wyobraź sobie Haniu ze i ja byłam w Kilcach niedawno. Dokładnie 26go sierpnia zatrzymaliśmy się w tym mieście wracając z Tatr. I też obejrzeliśmy Wzgórze Katedralne z Katedrą iboalacem biskupów. I jeszcze park z pomnikami -popiersiami słynnych osób

    Serdeczności od Stokrotki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, parku z popiersiami nie widziałam, bo o nim nie wiedziałam...Może jeszcze trafię do Kielc ? :) Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  4. Witaj kończącym się latem Haneczko
    Nie uwierzysz, ale pod koniec maja byłam w Lubostroniu, Biskupinie....
    A zdjęcia i opowieści z Twojej wsi zawsze oglądam i czytam z przyjemnością.
    Pozdrawiam powiewem zaczynającej się jesieni również na moich stronkach

    OdpowiedzUsuń