Minęły Święta Bożego Narodzenia, minął Nowy Rok, nawet Święto Trzech Króli za nami. Rok 2023 naprawdę się zaczął.
Święta miałam intensywne, gościłam rodzinę, chciałam wszystko perfekcyjnie przygotować. Tak, jak moja mama swego czasu, gdy jeszcze nie mieliśmy, młodzi małżonkowie z małymi dziećmi, miejsca na rodzinną, dużą Wigilię. Potem, gdy już miałam duże mieszkanie w Poznaniu, wszystkie Wigilie odbywały się u mnie, u nas. Z moimi rodzicami i dziećmi. W tym roku, po latach żałoby, pandemii znów miałam dużą Wigilię, na 10 osób.
A potem dwa dni Świąt z gośćmi i dopiero po Świętach my gościliśmy się u przyjaciół. Także w Nowy Rok.
Nie wiem, czy za rok będę mieć jeszcze siłę, żeby wszystko ogarnąć, upiec, ugotować , ugościć. To było tym razem bardzo duże wyzwanie, bardzo męczące. Ale też spotkania rodzinne i w gronie przyjaciół dały mi dużo radości.
Lubię piec (gotować trochę mniej), bo lubię słodkie wypieki . A na Gwiazdkę tradycyjnie piekę co roku pierniki i pierniczki. Na szczęście są to ciasta, które można upiec wcześniej, nie na ostatnią chwilę. a robię taki piernik "staropolski" z ciasta leżakującego nie mniej niż 3 tygodnie. Także ciasto na pierniczki leżakuje. Robię też piernik na bazie miodownika, z nadzieniem z orzechami włoskimi. To mogę zrobić wcześniej.
I te z leżakującego ciasta, według przepisu mojej przyjaciółki, pieczone od chyba 30 lat albo dłużej.
Także kulebiaki z mięsem zrobiłam w tym roku wcześniej i zamroziłam. Te z kapustą upiekłam w piątek przed Wigilią. Wszyscy moi Chłopcy czekają na kulebiaki, a potem powtarzają stare powiedzonko z dzieciństwa : "nie jedz tego, to jest niedobre", mówione w nadziei, że dla nich więcej zostanie.
Nie są zbyt urodziwe, ale smaczne i wszyscy na nie czekają.
Akurat na Święta zakwitło mi hipeastrum, zwane popularnie amarylisem. Czerwone. "Docelowo" miało sześć kwiatów na jednej łodydze, a na drugiej jeszcze pięć. Te pięć kwitnie mi teraz.
Za czerwonym widać drugą łodygę z pąkiem. To biały amarylis.
Ten piękny zakwitł na Sylwestra.
I tyle u mnie.
Życzę wszystkim w Nowym 2023 Roku samych dobrych, słonecznych dni, dużo zdrowia, szczęścia, miłości, a światu i ludziom życzę pokoju!
Czytając Twój wpis, z rozrzewnieniem wspominam takie niedawne czasy, gdy byliśmy jako Rodzina zawsze razem w te Magiczne Święta! I też były boje o potrawy, które wszyscy uwielbialiśmy. Czasu nie da się cofnąć niestety. Ale nadal mamy siebie, pamiętając o Tym, którego nam bardzo brak!
OdpowiedzUsuńSerdeczności na Nowy Rok posyłam!
To prawda. Szczególnie w te rodzinne Święta odczuwamy Brak. Jako jedynaczka byłam bardzo blisko z moimi rodzicami. Ale, jak piszesz, czasu nie da się cofnąć. Cieszmy się codziennością, póki trwa :) Serdecznie Cię ściskam.
UsuńWypieki i kwiaty cudne, Haniu.
OdpowiedzUsuńU nas Wigilia składkowa w trzy rodziny, wiec i pracy mniej, a święta jak kto lubi lub jak okoliczności sprawia, bo małe dziecko, choroby itd.
Goszczę teraz u wnuka, by mnie lepiej poznał, bo jeśli synowa wróci do pracy, może być okresowo pomoc potrzebna.
Pozdrawiam wiec Haniu z Wielkopolski:-)
jotka
Dziękuję Jotko! Kontakt z małym wnusiem jest bezcenny, wiem po sobie :) Mój Najmłodszy ma 2,5. I bardzo lubi być z Dziadkami, a my cieszymy się z każdych jego odwiedzin. Życzę Tobie wspaniałych relacji z wnusiem. I ja Ciebie serdecznie pozdrawiam :)
Usuń
OdpowiedzUsuńWitaj zimowym przedwiośniem Haneczko
Dobrze, że jesteś znowu. Brakowało mi Ciebie tutaj. Ale to już wiesz.
Mail dotarł. Odpisze niedługo
Pozdrawiam końcówką tygodnia
Dziękuję. Bardzo miło Cię tu widzieć :)
UsuńHaniu, jak pysznie u Ciebie :)) Szczególnie wpadły mi w oko te pierniczki orzechowe z pierwszego zdjęcia, wyglądają obłędnie :)) A kulebiaki to prawdziwa ciekawostka, muszą smakować świetnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej, Agness:)
To pierniczki bez jajek, z orzechami laskowymi, ale posypane migdałami (tak zalecają w przepisie), krojone z wałka. Robię je tylko raz w roku, tak, jak i inne pierniki. Ale można je długo przechowywać. I dłużej się nimi cieszyć :)
UsuńSadziłam, że na "wschodniej rubieży" kulebiaki są popularne. Ja je robię "dopiero" od ok 35 lat. To mój wkład w domową.
tradycję :)
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Haniu, to prawda, że na wschodzie kulebiaki to popularna, regionalna potrawa, ale nie w mojej okolicy, niestety. Tu rzadko można je spotkać. Przyznam szczerze, że nawet nigdy nie jadłam :D 35 lat... zaimponowałaś mi :))) :*
UsuńTo taki pieróg drożdżowy z nadzieniem wytrawnym (mięso, jak na pierogi z mięsem i grzybami). Może kiedyś spróbujesz upiec?
UsuńMoje piękne Święta z najbliższymi są już we wspomnieniach. Ale choinkę ciągle mam w domu. Szkoda mi jej wyrzucić bo jest piękna...
OdpowiedzUsuńSerdeczności Haniu 😀
No, właśnie, mnie też żal, bo nie opada (jodła) i tak ubiera mi pokój, przywodzi miłe wspomnienia. I dla Ciebie uściski!
UsuńWitaj Haniu , u Ciebie jak zawsze miło , ze świątecznym klimatem ,zapachem ciasta i pierniczków .. a także satysfakcją z ' daniem rady' i radością ,ze spotkań rodzinnych. Spokojnego ,zdrowego nowego roku! Uściski! Bożena :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Bożenko, że mnie odwiedziłaś :)
Usuń