wtorek, 22 października 2019

W Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu

U znajomej na blogu przeczytałam ostatnio o krakowskim Ogrodzie Botanicznym. Dostojny, historyczny, okazały.
Nasz poznański Ogród nie może poszczycić się tak długą historią i tak wielkim terenem.
Jeszcze za czasów zaborów utworzono w moim mieście ogród botaniczny. Mieścił się on wtedy blisko dworca kolejowego, prawie w centrum miasta. Zaczątki tego ogrodu pochodzą z 1836 roku. Do 1925 roku pełnił funkcję miejskiego ogrodu botanicznego. Dziś to Park Wilsona, wpisany na listę zabytków.
Obecny Ogród Botaniczny Uniwersytetu Adama Mickiewicza otwarł w 1925 roku prezydent Wojciechowski. Dziś Ogród zajmuje powierzchnię ok. 22 ha.
Tyle o historii. Dziś to placówka naukowo-dydaktyczna i park ogólnie dostępny, a wstęp bezpłatny.
Wczoraj było cudnie, cały dzień. Tak dawno nie byłam w tym miłym memu sercu ogrodzie, że postanowiłam odwiedzić  go, kto wie czy nie w jeden z ostatnich ciepłych i pięknych dni tego roku.
Dotarliśmy do Ogrodu po południu, więc słońce stało już nisko, wszędzie jesień, melancholia...


Historyczne pergole.



Fontanna tancerki , w głębi pawilon Ekspozycyjno-Dydaktyczny (i kawiarnia).



A to widok w druga stronę :)

Głaz narzutowy - pomnik przyrody, jeden z wielu eratyków* w Ogrodzie, najokazalszy (130 ton!), przywieziony tu z Pomorza Zachodniego w 1994 roku (transport trwał 5 dni, a przygotowania do drogi - 3 miesiące!).

Tu z widokiem na kwitnące astry krzaczaste.


Najpiękniejsza z odmian.

Piękna trawa pampasowa, a po prawej zimowity ( ale widok nie powala).


A tu ładnie przebarwione młode miłorzęby. To właśnie w Poznaniu na UAM  wyhodowano nowe polskie odmiany miłorzębów m.in. "Władysław Łokietek", niewielkie drzewo, o krępym pokroju, z drobnymi liśćmi i "Kazimierz Wielki", drzewo wysmukłe z bardzo dużymi liśćmi :) Rosną te drzewa w nowej części ogrodu.


I jeszcze moje ulubienice :)



Jesienne róże jeszcze kwitną w najlepsze :)

* eratyk - kamień, skała, głaz, głaz narzutowy.

P.s
Kiedyś wspominałam, że w młodości dostałam zbiór pięknych serwetek od znajomej Węgierki. Teraz likwidując (jakie straszne słowo) dom po rodzicach znalazłam pudło serwetek z dawnych lat. Owszem są ładne, cieniutkie, ale teraz i u nas można kupić, co się tylko zamarzy. Jeśli ktoś byłby zainteresowany serwetkami, to z radością oddam. Ja nie robię decoupage, a wyrzucić żal.


Próbka

14 komentarzy:

  1. O widzisz, tam jeszcze nie byłam, muszę koniecznie zwiedzić, bo znam tylko palmiarnię w poznaniu.
    Serwetki śliczne, może zgłosi sie ktoś o artystycznym zacięciu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To park bardzo blisko pętli tramwajowej na Ogrodach (8,10...) Na pewno trafisz (a syn pomoże) :) Na wiosnę w maju jest tam wspaniale: bzy, rododendrony, azalie, potem piwonie, irysy, no po prostu feeria barw!
      A serwetek żal mi wyrzucić. Może ktoś sie zainteresuje?

      Usuń
  2. Parki jaki znamy w Poznaniu, to park Wilsona -bardzo go lubimy i zawsze do niego wdepniemy podczas naszej wizyty w tymże mieście.
    Ogrodu botanicznego jeszcze nie zwiedzaliśmy, ale mamy nadzieję, że z czasem się to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Park Wilsona (za moich młodych lat _ Kasprzaka), to też tak trochę ogród botaniczny. Teraz po rewitalizacji bardzo zadbany. To park mojego dzieciństwa, bliski mojemu sercu :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Cudowne miejsce .Właśnie takie miejsca mogę zwiedzać,tam gdzie najmniej ludzi.I piękna przyroda.U mnie też róże zakwitły drugi raz,ale te krótkie,pnące tylko raz.Haniu jakie piękne serwetki..Wykorzystałabym je dla siebie ,są wyjątkowe..szkoda że tak daleko mieszkam☺☺Bo już byś ich nie miała☺Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam ten ogród od dziecka, no i z A. chodziliśmy tam dawno temu. Wiosną są tu kolekcje bzów, cudo, a także sporo pięknych rododendronów. A potem różne odmiany piwonii. Tylko latem tam nie byłam, bo zawsze na wsi pod Poznaniem, w swoim ogrodzie :)
      A serwetki- każda inna, może coś Ci zostawić? Może jeszcze sie zobaczymy? Ściskam!

      Usuń
  4. Ja tez jeszcze tam nie bylam, a wygląda całkiem, całkiem..... Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poznań nie za górami, zawsze możesz przyjechać i zobaczyć, nie tylko ogród botaniczny :) Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ta trawa pampasowa jest piękna... mimo, że nie ma kolorowych kwiatów:) Bardziej mi się podoba niż róże. I w naszym mieście mamy ogród botaniczny, ale byłam tam jeszcze w lecie. Tegoroczna jesień jest piękna, natchnęłaś mnie na powtórzenie wizyty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też natchnęła blogowa znajoma :) Ładne te jesienne ogrody. I takie uporządkowane. Po moim bałaganie ogródkowym to wytchnienie dla oka i ciała (jak patrzę na mój ogród, to od razu mnie kręgosłup boli) ;) Niestety trawa pampasowa przemarza , a deszcze i śnieg powodują wygniwanie karpy. Taka delikatna ona w naszym klimacie. Miskant chiński też jest okazały i ma pióropusze (nie tak puchate). Ten jest wytrzymały:) A ja róże kocham, wszystkie.

      Usuń
  6. Przepiękne miejsce, niestety zbyt daleko ode mnie, więc raczej nie ma szans na zwiedzenie w realu. Tym większą przyjemność sprawił mi spacer razem z Tobą :D Trawy pampasowe przepiękne, podobają mi się bardzo, chętnie bym posadziła w swoim ogrodzie, niestety miejsca brak na takie kolosy :D
    Pozdrawiam ciepło, Agness :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się wybierzesz w zielonej porze do Zachodniej Polski? To trochę inna Polska, niż ta Wschodnia ;) Tu jest dużo ciekawych miejsc :) Zapraszam i serdeczności przesyłam :)

      Usuń
  7. O, moje dawne miasto i mój ulubiony ogród botaniczny! Nie zliczę, ile godzin spędziłam na tych ścieżkach. Dzięki za przypomnienie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to wiesz, jak tam może być ładnie, prawda?

      Usuń