Aktinidię, taki spory krzew ozdobny, nazywają małym kiwi. Tato dostał krzak tej rośliny od znajomego. W czasach przedinternetowych (środek lat osiemdziesiątych). Posadził pod domem, na narożniku. Nic o tej roślinie nie wiedział. I szczególnie się nią nie przejmował. Nie wiedział na przykład, że to bujnie rosnące pnącze, że potrafi wyrosnąć na 8 metrów w górę! Chyba słyszał, ze to ma być jakieś kiwi. Ale kto słyszał wtedy o kiwi w polskich warunkach, wszak to egzot. Domek na działce jest parterowy, szczyt dachu sięga powiedzmy "drugiego pietra". Dopóki kiwi było młode, to nie było problemu. Ale w miarę upływu lat było coraz gorzej. Kiwi zaczęło się panoszyć, zaczęło wchodzić na dach, zarastać okno, radykalne cięcia pomagały tylko trochę. Już zapadła nawet decyzja o wycięciu "agresora", ale wtedy właśnie krzew zaowocował. I został. Potem owocował już regularnie, jeśli na wiosnę kwiaty nie zmarzły, to jesienią mieliśmy owoce, raz mniej, raz więcej. Do poskubania albo nawet na dżemy.
W tym roku też obrodziły. Mam nadzieję, że zjemy owoce na surowo, że damy radę. Już nie mam miejsca na wstawianie kolejnych słoików (30 słoików z przecierem z ciemnych winogron, a to jeszcze nie koniec, ale według Mojego, nie może się owoc zmarnować).
A te mini -kiwi wyglądają, jak małe kiwi (ale gładkie, bez włosków) i smakują, jak kiwi, a można je jeść nawet ze skórką. Takie 2 w 1, ozdobny krzew i jadalne owoce. :)
Dopiero się zaczynają. Większe od orzecha u mnie nie bywają, ale przecież jest ich i będzie jeszcze, trochę :)
Wyglądają apetycznie, a te, które widziałam w Lidlu wcale nie były ładne i nie zachęcały do kupna.
OdpowiedzUsuńJedzcie na zdrowie, bo to bomby witaminowe!
One mają jeszcze ten plus, że mogę je zerwać już dojrzałe. Te wszystkie sprowadzane są przeważnie całkiem twarde, gdy sie je kupuje. A jesli sa miękkie, to zazwyczaj już nie nadają się do jedzenia. Te malutkie mogą trochę poleżeć, to im na smak nie szkodzi :)
UsuńTo piękna niespodzianka wyrosła z roślinki. Takie owoce z własnych drzew przy domu to prawdziwe bogactwo dla ciała i dla ducha. Lubię kiwi, niestety jem tylko sklepowe:) Pozdrawiam serdecznie Haniu:)
OdpowiedzUsuńZ tym bogactwem, to prawda. odkąd na stałe mieszkam na wsi doświadczam tej radości obcowania z przyrodą i jej darami, na co dzień. Oczywiście, bez pracy sie nie obędzie, ale coś za coś :)Odwzajemniam, serdeczne pozdrowienia dla Ciebie Marysiu!
UsuńSuper mieć swoje 🥝 kiwi:)) Serdeczne pozdrowienia
OdpowiedzUsuńI nie tylko kiwi, jak wiesz, prawda?:) Ściskam serdecznie!
UsuńWitaj Haniu...Kiwi w Polsce??ale numer☺ Tylko sie cieszyć ,że takie owoce sie ma.A możesz je zamrozić i potem robić do picia kompociki.O ile tak można.Pozdrawiam Haniu cieplutko ,u nas piękna jesień na kilka dni zawitała::)
OdpowiedzUsuńTo takie mini kiwi, jak widzisz, ale w smaku takie samo, może nawet słodsze, bo rwane dojrzałe. Ciekawe, jak daleko na północ by wytrzymał ten krzak/ (Bo czasem wiosną przemarza i nie ma owoców).
UsuńNiesamowite, że kiwi zaowocowało w naszym klimacie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
To specjalne mini kiwi. Te większe przemarzają, a te małe dają radę :)
UsuńWitaj ponownie
OdpowiedzUsuńLubię kiwi.Też chciałabym mieć swoje
Nie zapomniałam odpowiedzieć na Twoje miłe słowa, ale niedawno wróciłam z sentymentalnej wyprawy. Do tego pogoda była piękna i teraz trudno zabrać się do pisania. dni mijają, a nostalgia i tęsknota snują się dookoła mnie.
Życzę Tobie zatem spokojnego październikowego dnia, w którym odnajdziesz piękno, radość. A wiem, że taką złotą jesień lubisz
W ten jesienny dzień zakop się w kolorowych liściach lub zatańcz wraz z nimi na wietrze.
Dziękuję za miłe słowa. Ja też wyrwałam się w "inny" swiat. Dlatego sie nie odzywałam.
UsuńPuk puk... Jesteś tutaj?
UsuńAle pewnie nadal zachwycasz się jesienią, która tego roku jest wyjątkowa
Pozdrawiam końcówką października
Mnie to Twoje kiwi kojarzy się ze śliwką. Życząc sporego apetytu(by owoc się nie zmarnował), pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA własnie apetyt mnie opuścił, coś męczy. Ale może wkrótce będzie całkiem dobrze. Pozdrawiam.
Usuń