Właśnie dziś zjadłam ostatnią z moich moreli. Moja niewielka i młoda morelka niebywale obrodziła dwa lata temu i rok temu (a pierwszego roku też miała kilka owoców na spróbowanie). W poprzednich latach taka byłam przejęta obfitością owoców, że je liczyłam, nie co do jednej, ale w zeszłym roku było przeszło 80 sztuk! W tym roku na wiosnę, w połowie marca uderzył mróz, parę dni trzymał na -12 stopniach (przy bezśnieżnej aurze). Pomarzło trochę kwiatów i na przykład cała pietruszka. Morelowe paki kwiatowe na końcówkach gałęzi wyschły, można je było w palcach obkruszyć. "Po owocach", myślałam sobie. Gdy na początku kwietnia zakwitła, to widziałam pojedyncze kwiatki. Marnie. A potem wiosna wybuchła nagle i zaraz przeszła w lato. Okazało się wkrótce, że chyba wszystkie, te nieliczne kwiatuszki, zawiązały owoce! Miałam 25 moreli! Fajnie :)
Ale morelki sa już wspomnieniem .
Może za rok się ich najem? (tak jak w końcu najadłam się swoich czereśni w tym roku)?
Obrodziły mi też pod koniec czerwca (bardzo wcześnie, jak wszystko) słodkie letnie jabłka. Może nie tak dorodne, jak w poprzednich latach (susza), ale dużo.
Zrobiłam mus, zrobiłam niejeden kompot, nawet dżem (ale prawie, jak mus, bo jabłka się rozgotowały) i jeszcze rozdawałam rodzinie . jeszcze parę wisi na drzewie. Wnukowie zjedzą je ze smakiem (bo właśnie są u mnie).
Dziwne to tegoroczne lato. Nich trwa. Tylko deszczu nam trzeba, wody!! Stepowienie Wielkopolski, to już fakt.
Rośliny aż tęsknią za wodą. Podlewanie nic nie pomaga. U mnie widać jak po kolei spadają żółte liście z drzew...
OdpowiedzUsuńTrzeba ten czas przeżyć, przeczekać, przyroda uczy nas cierpliwości i pokory...
UsuńSusza nie do przebycia, owoców sporo ale chyba mniej soczyste niż zawsze.....lato jest a deszczu nie ma, schnie nawet trawa na łące....a króliki potrzebują zjeść....cóż na to nie ma rady,taki mamy klimat...
OdpowiedzUsuńNic nie poradzimy na zawirowania klimatu, ale tych anomalii pogodowych, niestety, przybywa...
UsuńWszyscy mówią o suszy, na Kujawach też jest, ale owoców jest sporo, tyle, że bardzo drogie!
OdpowiedzUsuńOwoce drogie, bo podlewanie kosztuje, wiadomo, że jak ktoś ma sad albo plantację, to musi być zabezpieczony na każdą okoliczność, także suszy. No i jeśli u nas nie urośnie, to można sprowadzić wszystko z zagranicy.
UsuńOj, owocowa jesteś. U nas papierówki jeszcze zielone.
OdpowiedzUsuńI sucho jak wszędzie:)) Podlewamy tylko warzywniak.
Chyba po tatusiu odziedziczyłam miłość do swoich owoców :)Drzew owocowych mamy parę, rozrosły się i zaczynają dawać plon.
UsuńKocham owoce pod każdą postacią, dlatego martwi mnie ta susza. Znowu będą drogie
OdpowiedzUsuńBrakuje mi Twoich wizyt i ciepłego słowa Haniu
Pozdrawiam letnim porankiem
Miałam trudny czas, wracam powoli do blogowego świata. Pozdrawiam ciepło!
UsuńMam nadzieję, że wszystko już jest w porządku. Trzymam kciuki.
UsuńZa jabłkami nie przepadam, ale morele, brzoskwinie bardzo lubię. Ponieważ pragniesz deszczu dla swoich drzew, to tego życzę najmocniej.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iwono, też jakoś mi w tym roku te moje jabłka nie "wchodziły" (od razu robiły się zbyt kruche, za sucho), ale wnuki jadły ze smakiem, to cieszy :)
UsuńPewnie że ... toczy się dalej.
OdpowiedzUsuńŻyce musi toczyć się dalej niezależnie od tego co się w nim dzieje...
Przytulam Haniu.
Dziękuję Jadziu!
UsuńCiekawe czy pomidory zdążą dojrzeć zanim sczernieją? :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń