Zupełnie nieoczekiwanie znalazłam się w Andaluzji. bo często jakiś wyjazd planuję, organizuję ze sporym nawet wyprzedzeniem. A teraz, jeszcze 10 dni temu nie wiedziałam, że pojadę na wycieczkę. Na mojej poczcie zwykle pojawia się wiele reklam biur podróży, ale ja z nich nie korzystam (z usług tych biur). mam swoich ulubionych pośredników turystycznych, którzy nie dają mi gotowego produktu, tylko vouchery na noclegi (często z wyżywieniem i dodatkowymi bonusami) i zazwyczaj z transportem (ale może być i bez transportu, jeśli mam własny). Kilka lat temu byłam na wycieczce w Turcji z pewnym biurem podróży. Wyjazd był po bardzo okazyjnej cenie, świetnie zorganizowany i zrealizowany. Od tamtego czasu dostaję, co jakiś czas oferty z tego biura, ale to jest poziom 4*, raczej nie na moją kieszeń. Już od zeszłego roku "śledziłam" wycieczkę do Andaluzji, czytałam opisy, kombinowałam, jak by tu można ciąć koszty. Nic, stale był to zbyt drogi wyjazd na dwie osoby (bo mam taką idee fix, żeby jak najwięcej zobaczyć jak najniższym kosztem). No i czytam sobie w zeszły czwartek pocztę i widzę, że owe biuro tnie koszty i nie nazywając tego "last minute", tylko zanęcając ostatnimi czterema miejscami obniża cenę o prawie 1000 zł! Jak nie skorzystać?? Z takiej okazji?? Ale przecież trzeba jeszcze namówić Mojego na wyjazd, no i zapłacić. I to szybko!. Bo wyjazd już w poniedziałek! Mam kochanego męża, który akurat dysponuje czasem (i widzi, że zona mu przez zimę i przedwiośnie zaczęła wpadać w depresję). Szybka decyzja i pojechaliśmy:)
I własnie piszę do was z hotelu na wybrzeżu Costa del Sol, z miejscowości Torrox ( a wymawia się Torroh). Stąd codziennie robimy wycieczki do najpiękniejszych miejsc Andaluzji.
Dziś tylko migawki, panoramy, a więcej po powrocie. Jutro ostatni dzień pobytu (a raczej rozjazdów) i w poniedziałek powrót do Polski w godzinach wieczornych. Uff. Bardzo intensywne zwiedzanie. Ale czego się nie robi "żeby mi się widziało" i "żeby mnie było więcej".
Grenada na tle ośnieżonych szczytów Sierra Nevada, najwyższego pasma kontynentalnej Hiszpanii.
Widok na Alhambrę w Grenadzie.
Kordoba z widokiem na most z czasów rzymskich i Katedrę Mezquitę.
Malaga - widok z Twierdzy Gibralfaros na arenę corridy i port.
Niezwykła Ronda, na wysokich skałach, po dwóch stronach głębokiego na 160 metrów wąwozu.
I jeszcze wypad do sąsiedniego państwa brytyjskiego :)
Gibraltar - słynna skała. I typowo brytyjska pogoda ;)
Więcej zdjęć i relacji z podróży - wkrótce.
Szybka decyzja, ale widać jaka owocna :)
OdpowiedzUsuńTo był dobry pomysł. Nic,a nic nie żałuję:)
UsuńOch, jak fajnie! Piękne widoki:-)
OdpowiedzUsuńAleż miałaś zapał i odwagę, ja pewnie byłabym podejrzliwa co do takiej promocji. W takim razie czekam na dalsze relacje:-)
Gdybym to było "nowe" biuro, to bym się pewnie nie zdecydowała. Ale wiem, że to biuro robi takie obniżki, jeśli ma wolne miejsca. to świadczy tylko o tym, że ta wcześniejsza cena była wygórowana, a biuro woli mieć nieco mniejszy zysk, niż żadnego (gdyby zostali z tymi niesprzedanymi miejscami). A ja się cieszę, że skorzystałam. Jutro wracamy.
UsuńAż się miło czyta! Nie mogę się doczekać relacji z Twojej podróży! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę!
Wracamy jutro, ale dopiero we wtorek w nocy dotrzemy do domu. No i zanim "przetrawię" wrażenia, to też chwilę potrwa. I które zdjęcia wybrać - dylemat, tyle ich jest ;)Ściskam.
UsuńPiękne zdjęcia przeżycia będą równie ciekawe.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Oj, tak, mnóstwo wrażeń. Teraz muszę je uporządkować i zredagować. Już niedługo :)
UsuńSzybka decyzja i super wycieczka:))) Piękne miejsca zwiedzacie, gorące pozdrowienia z Aberdeen:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak się udało to zorganizować :)
UsuńTak czy inaczej - zaszalałaś!
OdpowiedzUsuńW końcu Andaluzja to nie byle co!!!
Czekam na ciąg dalszy.
:-)
Już wróciliśmy, dziś w nocy. Jak uporządkuję zdjęcia, to zaraz wstawię tu:)
UsuńBardzo lubię czytać Twego bloga :) Towarzyszę Ci od wielu lat ale zawsze trochę się obawiam pisać jakieś oklepane frazesy. Cieszę się że pozwalasz nam zajrzeć do swojego życia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam!
Grażyno, dziękuję za odwiedziny :) Czy wcześniej też pisałaś u mnie komentarze? Czy pod nickiem? Teraz mogę bez problemu prowadzić dialog z Tobą, na bloogach było to utrudnione. Cieszą mnie każde Twoje odwiedziny :)
UsuńTak, kilka razy się odważyłam, ale zawsze pod swoim nazwiskiem :)
UsuńPozdrawiam serdecznie, mamy ze sobą wiele wspólnego..
to się nazywa stanowczość i zdecydowanie. Stanowczość wobec męża:))
OdpowiedzUsuńCzesiu, wstyd przyznać, ale tym razem uciekłam się do łez, jako argumentu. Aż tak zdesperowana byłam. I zadziałało :)
Usuń