piątek, 14 grudnia 2018

Pomaganie przez porządkowanie.

Najpierw znalazłam w swojej skrzynce mailowej "ofertę". Cudzysłów dlatego, że tym razem nie wyciągają ode mnie "gołych" pieniędzy , ani nie oferują towarów. A ja się zainteresowałam, bo coś takiego akurat było mi potrzebne. Nie będę na razie akcji reklamować, bo nie mam jeszcze podstaw. Chodzi o oddawanie niepotrzebnych ubrań, a uzyskane z tego tytułu przez organizatorów pieniądze (1 kg = 1 zł) przeznaczane być mają na pomoc konkretnej osobie lub fundacji pomocowej. Pomyślałam: czemu nie? Po rodzicach zostało jeszcze dużo ubrań "czystych, całych, nieznoszonych" (takie były wymogi organizatorów zbiórki). Zapisałam się do portalu, zapakowałam ubrania w dwa 60-litrowe worki (też wymóg, że ubrań musi być minimum 10 kg, a tyle ponoć będzie po wypełnieniu dwóch dużych worków). Postępowałam zgodnie z instrukcją, umówiłam czas i datę odbioru worków (bo po worki przyjeżdża kurier pod wskazany adres), dostałam nawet informację mailem, że "kurier w drodze". I tyle. Nikt się nie zjawił do dziś. Napisałam moje "rozżalenie", bo ani kuriera, ani żadnej informacji. Nawet dostałam po dwóch dniach odpowiedź, że kłopoty organizacyjne, że dziękują za zwrócenie uwagi na problem, że umówią z kurierem nowy termin. Wszystko mailowo, telefonu nie ma, porozmawiać po ludzku nie można, same roboty, jakby. I cisza.  Od czterech dni. I tak worki "zdobią" mi korytarz. A ja czekam, nasłuchuję telefonu od kuriera (bo on mój numer telefonu ponoć ma, jakiś "on").


A mała dziewczynka czeka na pomoc. Nie mam złudzeń, że to działanie charytatywne,  komuś nieźle się opłaci zbieranie tych ton ubrań ciągle zdatnych do użycia. Ale ja ich nie potrzebuję, a moje sumienie jest spokojniejsze, że nie tylko dobrych ubrań nie wyrzucam, ale przy okazji mogę komuś pomóc.

Jak już tak się rzuciłam do przetrząsania szaf, to znalazłam ogromną ilość ubrań, nadal czystych i całych (no, nie zawsze tak całkiem całych), ale dość znoszonych. I namówiona przez znajome zadzwoniłam do najbliższej noclegowni ( nazywa się ładnie "pogotowie społeczne"). Pani powiedziała, że przyjmą wszystko, z radością, szczególnie bieliznę, pościele, ręczniki , koce. Super. Bo w końcu ile ręczników można przeznaczyć na szmatę do łazienki? Z lekkim sercem spakowałam, co mnie już nie cieszyło, co się sprało czy znudziło. Zawiozłam, szybko sprawnie odebrano worki z auta, nawet nie musiałam nosić, krótkie dziękuję. I więcej miejsca w szafach. 
A jeśli przed Świętami nikt po powyższe worki się nie zgłosi, to zaniosę je na plebanię. Tak mi poradziła sąsiadka. Mają tam jakieś panie koordynujące "dary". Tu jest wieś i podobno nadal wielu osobom  przydadzą się różne ubrania. Zobaczymy. Pomagając czujemy się lepsi? No i dobrze. Lepiej czuć się lepszym niż gorszym, czyż nie?  Zwłaszcza przed   Świętami.


13 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze zrobiłaś, zawsze jakieś wyjście jest, a ubrania nie zmarnują sie na śmietniku.
    Swego czasu zawieźliśmy różne rzeczy dla powodzian, wrzucamy stare ubrania do kontenerów PCK, też nie wiem co się z nimi dzieje, ale lepsze to, niż wywalić do śmieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio kuzynka podpowiedziała mi, że lepsze rzeczy warto postawić obok kontenera, znikną natychmiast, ktoś w potrzebie je wykorzysta. I już tak parę razy zrobiłam. Działa!

      Usuń
    2. Mąż położył tak w miarę dobrą kurtkę, gdy szedł po bułki, a jak wracał, to kurtki już nie było...

      Usuń
  2. U mnie najprościej oddać ubrania do GOPS-u. Z tymi w kontenerach nie wiadomo, co się dzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W MOPSie pracuje znajoma osoba. "Nie mają magazynu, nie mają gdzie trzymać". Więcej nie będę pytać. Czasem mam wrażenie, że w tych OPS -ach nie chodzi o pomoc innym, ale o poczucie władzy pracowników, którzy pomoc przydzielą lub nie. Niektórzy potrzebujący pomocy wolą przymierać głodem, niż zdawać się na łaskę pracownic OPS. Bo to zwykle panie, którym serca zdołały już stwardnieć, niestety.

      Usuń
    2. U nas na szczęście pracują sympatyczniejsze panie. Zawsze przyjmą rzeczy :)

      Usuń
  3. No tak bywa,że człowiek chce dobrze ,a są z tego same kłopoty.Bardzo ładną masz gwiazdę betlejemską ,uważaj na nią kiedy dotykasz to myj ręce ,bo to bardzo toksyczny kwiat.Jutro moje chłopaki jadą do lasu po choinkę::))Tydzień będzie bardziej zabiegany ,życzę Tobie Haniu spokojnego tygodnia☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę gwiazdę kupiłam, ale do zeszłego roku miała taką wieloletnią, która mi się na Gwiazdkę wybarwiała, a latem była zielona, miała już kilka lat i jakoś zmarniała. Wiem, ze to trujak. Nie kupowałam jej przez lata, bo kiedyś, jak kotka była małą, to pogryzła liście gwiazdy (euforbii) i dostała wysypki, cała szyję miała łysa, wydrapaną. Fajnie mieć choinkę z lasu. Ja miałam z ogrodu taty, ale w tym roku już nie ma co uciąć, musi podrosnąć. Wytniemy chyba dużą gałąź, wystarczy.:)
      jeszcze sie odezwę. Ściskam!

      Usuń
  4. Też ciągle ubrania segreguję i przekazuję dla potrzebujących.
    Tylko niestety nie mam pewności, że to rzeczywiście ci potrzebujący je otrzymają. Ale przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia że wyrzuciłam coś, co może byc komuś potrzebne.
    Pozdrawiam Cię serdecznie Haniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie jesteśmy sentymentalne, żal nam wyrzucić i chcemy, zeby ktoś miał jeszcze pożytek. Młode pokolenie nie ma teraz żadnych sentymentów. To pokolenie dobrobytu, woli wyrzucić zabrudzoną rzecz i kupić nową, niż wyprać tę swoją. A sterty śmieci rosną...

      Usuń
  5. najczęściej potrzebne są nowe.
    wiedzę, jak przywożą workami, a obdarowani...nie zawsze są im potrzebne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ci deklarują, że biorą rzeczy używane, ale zdatne do natychmiastowego założenia. kto wie, czy co lepszych rzeczy nie sprzedają z zyskiem dla siebie. Kiedyś zobaczyłam w secondhandzie, w naszym miasteczku, żakiet, który dopiero co wrzuciłam do kontenera "dla potrzebujących". Przynajmniej się nie zmarnował (wisiał na wystawie) :)

      Usuń
  6. Piękny gest. Też staramy się pomagać biednym. Bo może kiedyś nam pomoże w trudnej sytuacji. Dobra karma zawsze wraca i ja w nią wierzę.

    OdpowiedzUsuń