Postanowiłam zmienić utarte zwyczaje i opisać wycieczkę do Danii nie od początku, a od jej zakończenia.
Była to Dania "w pigułce", ale intensywna i ciekawa.
W piątym dniu dobiliśmy promem do Gdyni (o ostatnim dniu poza domem napiszę osobno: Gdańsk i jego Stare Miasto nigdy mi się nie znudzą!).
W ostatnim dniu pobytu dotarliśmy promem z Danii do Szwecji. To najstarsza przeprawa ze Szwecji do Danii) i odwrotnie. Łączy duńskie miasto Helsingør ze szwedzkim Helsingborg.
Tu wpływamy do portu w Helsingborg.
Piękne zabytkowe schody prowadza do zamku (za wysoko, za ciepło, nie weszłam).
Nowoczesność i historia - piękny stary dom szachulcowy. I ja nieco już zmęczona 😉
Na każdym kroku piękne kompozycje kwiatowe w wielkich donicach (także w Danii).
Podobno Helsingborg jest najstarszym szwedzkim miastem. Nie widać tego na pierwszy rzut oka. To całkiem spore miasto (nieco ponad 110 tys, mieszkańców). Z portu prawie od razu jesteśmy w historycznym centrum miasta. Klimatyczne wąskie uliczki - deptaki, małe butiki, kawiarenki, restauracje. I piękna pogoda. Bo pogoda dopisała. Wręcz momentami aż " przepisała", bo takich upałów nikt się nie spodziewał w Skandynawii (do +28 st. w cieniu!). Lepsze to zapewne niż deszcz przy zwiedzaniu. Ale jednak pojechaliśmy do Danii, żeby uciec od upałów 😉
Po tym Sundzie pływają takie promy samochodowe:
W miasteczku Helsingør najważniejszy jest zamek Kronborg, zwany zamkiem Hamleta. To wspaniała renesansowa budowla, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Dlaczego "zamek Hamleta"? Podobno pan na zamku był osobą promującą sztukę. I (podobno) gościł na zamku trupę teatralną, z którą podróżował Szekspir. Szekspir, rzekomo, otrzymał wtedy pamiętniki pewnego żeglarza, który (mniej lub bardziej) nazywał się Hamlet. Widocznie zamek Kronborg zrobił na Szekspirze wielkie wrażenie, a w pamiętnikach znalazł inspirację do stworzenia najsłynniejszego chyba dramatu na świecie. Miasto Helsingør, nie do wymówienia przez Anglika, zamienił na Elsinor. I tak małe duńskie miasto weszło do historii literatury i kultury światowej.
To widok na miasto z wybrzeża.
A na wybrzeżu nowa atrakcja dla turystów, jak mówiła nasza pilotka "syrenek". Rzeźba zatytułowana "On". Chłopak, w pozie kopenhaskiej syrenki. Z połyskliwego metalu. Ze wszystkim męskimi "atrybutami".
Zamek obejrzałam z bliska, ale do środka nie weszłam. Wnętrza były kilkakrotnie plądrowane przez wojska szwedzkie (w dawnych czasach co chwilę te królestwa walczyły o wpływy i biły sie ze sobą). Nie tak dawno zwiedzałam szwedzki zamek w Kalmarze, z pięknym wnętrzami i meblami z dawnych czasów (cena biletu też zniechęcała, no i chciałam mieć czas dla siebie (dla nas dwojga) i nieco kameralności.
Miasto Helsingør, nieco młodsze od Helsingborga i sporo mniejsze (46 tys.). W centrum zachowała się średniowieczna zabudowa, małe wąskie uliczki, teraz w większości deptaki i okazałe renesansowe rezydencje.
Kościół, którego wieżę widać z nabrzeża. Piękny gotyk.
I renesans.A to okres przejściowy.😉
Na dawnym rynku znajduje się pomnik jedynego duńskiego króla, który nie został pochowany w nekropolii królewskiej w katedrze w Roskilde. To Eryk Pomorski, "nasz" król. Urodził się w Darłowie w 1382 roku jako książę pomorski Bogusław i zmarł tam, w swoim zamku, w sędziwym, jak na tamte czasy, wieku 77 lat. I pochowany jest kościele parafialnym w Darłowie. Po Unii Kalmarskiej został królem Norwegii (w wieku 7 lat), później Danii i Szwecji. Był wielkim budowniczym i reformatorem. Ale panowie w Norwegii i Szwecji zarzucali mu, że za bardzo stara się dla Danii, a za mało dla ich krajów. I go wygnali, musiał abdykować. Więc wrócił do Darłowa i został księciem pomorskim (a także piratem na Bałtyku!). Jako dziecko, był tylko nominalnym królem, rządziła w jego imieniu ciotka (siostra jego babki) Małgorzata, żona zmarłego króla Norwegii. Była jedną z najważniejszych "władców" (słowo "władczyni" nie oddałoby jej znaczenia) Danii, nigdy jednak nie została królową. Była "suwereną", czyli miała władzę królewską, ale bez koronacji i biskupiego namaszczenia. Co za męski, obłudny świat. A i tak jest pochowana wśród królów, na honorowym miejscu, w królewskim sarkofagu przy ołtarzu w katedrze w Roskilde. A historia Eryka, to scenariusz na film, przygodowy 😉
Pomnik Eryka Pomorskiego.
Ciekawostką był dla mnie pociąg w samym środku miasta (no może nie do końca w środku, bo bliżej nabrzeża, ale na trasie turystycznej, pełnej ludzi).
Jedzie sobie dość wolno i cicho ( jednak pociąg, nie tramwaj) i trzeba uważać !
Helsingør leży ok.40 km na północ od Kopenhagi i jedzie się do niego wzdłuż wybrzeża, które pilotka określiła mianem duńskiej Riviery, pełnej eleganckich hoteli, willi, ogrodów i piaszczystych plaż.
Z Kopenhagi pojechaliśmy także na dwie inne wycieczki: do Roskilde i na wyspę Møn .
O tych wyjazdach napiszę w następnym wpisie. Do nastepnego!
Od lat marzy o takiej wycieczce, ale na początku zniechęca mnie dojazd do Gdyni 🤣
OdpowiedzUsuńW czerwcu moja grupa zawodowa była na "szkolnej" wycieczce z drugiej strony Bałtyku. Ryga Helsinki Sztokholm. Wszyscy mieli piękne wrażenia.
A w związku z Hamletem, którego zamek i tamtą historyczną okoliczność bardzo bym chciała zobaczyć, to pewnie mnie zachęciłaś. 👍
Napisz tak na promie. Bo ja właściwie nie bardzo znoszę takie wojaże. Kiedyś jeździłam do Anglii, i tylko promem. To cały czas starałam się być na powietrzu.
Prom do Szwecji, z noclegiem, bo jednak 10 godzin, był zupełnie "niewidoczny" i niesłyszalny. Jakbym była w hotelu na lądzie. Morze było jak równa tafla, żadnych fal. I maszyneria też gdzieś głeboko, nic nie przeszkadzało. Czasem trochę drgało, ale byliśmy tak zmęczeni, że tylko chcieliśmy spać.
UsuńTen drugi prom z Danii do Szwecji, to pestka, 20 min. i stałam na pokładzie, bo był upał, a na powietrzu przynajmniej trochę wiało. Są różne promy. Ja to lubię. Do Szwecji płynęłam zwykle ze Świnoujścia do Ystad, krócej ok 6-7 godzin. Także w dzień, bez kabiny, na fotelach lotniczych, taniej. Stamtąd do Kopenhagi chyba z godzina (płatnym mostem nad Sundem). A z Kopenhagi do Helsingor 40 km. Płynęłam też na Sardynię i z powrotem. Żadnych sensacji (jedynie karkołomne parkowanie auta , strasznie ciasno i strome podjazdy).
My do Gdyni jechaliśmy pociągiem tylko nieco ponad 3 godziny! Z Warszawy też zapewne szybko się jedzie.
BYłam w tych nadbałtyckich stolicach (poza Helsinkami), jeszcze w Tallinie. Piękne miasta pełne zabytków i zieleni (Sztokholm, ale Kopenhaga przytulniejsza, a też ma mnóstwo wody).
A to świetnie, że taki cichy prom. Raz byłam w Danii/autobusem/ i raz w Szwecji. Do Karlskrone z Gdyni. Taka wycieczka w pakiecie z luksusowym hotelem. Popularna w tamtych czasach. 12 godz promem. Ale to było 25 lat temu. Pamiętam, że zostawiłam samochód, kupiony w salonie miesiąc wcześniej na zwykłym parkingu i się martwiłam o niego🤣. Byłam z córką i koleżanką. Bardzo mi się podobało, że wszyscy mówili po angielsku. Bo ja wtedy jeździłam tylko do Anglii.
UsuńZ Warszawy są pociągi do Gdyni, ale muszę jeszcze tam dojechać najpierw i wpasować się w godziny. To nie jest takie proste. Nieraz sprawdzałam. A wtedy byłyśmy z koleżanką na wczasach nad morzem razem i zobaczyliśmy gdzieś reklamę tej wycieczki i po prostu pojechałyśmy tak z ulicy. Pomyśleć, Dominika była w wieku jej córki, która leży już koło mnie w łóżku 🤣
A to świetnie, że taki cichy prom. Raz byłam w Danii/autobusem/ i raz w Szwecji. Do Karlskrone z Gdyni. Taka wycieczka w pakiecie z luksusowym hotelem. Popularna w tamtych czasach. 12 godz promem. Ale to było 25 lat temu. Pamiętam, że zostawiłam samochód, kupiony w salonie miesiąc wcześniej na zwykłym parkingu i się martwiłam o niego🤣. Byłam z córką i koleżanką. Bardzo mi się podobało, że wszyscy mówili po angielsku. Bo ja wtedy jeździłam tylko do Anglii.
UsuńZ Warszawy są pociągi do Gdyni, ale muszę jeszcze tam dojechać najpierw i wpasować się w godziny. To nie jest takie proste. Nieraz sprawdzałam. A wtedy byłyśmy z koleżanką na wczasach nad morzem razem i zobaczyliśmy gdzieś reklamę tej wycieczki i po prostu pojechałyśmy tak z ulicy. Pomyśleć, Dominika była w wieku jej córki, która leży już koło mnie w łóżku 🤣
Haniu, narobiłaś mi apetytu na Skandynawię, wybieram się tam i wybieram, może na emeryturze i mąż da się namówić?
OdpowiedzUsuńSkandynawia jest taka "na luzie", przyjazna, a zarazem taka nieco zdystansowana. Mnie to pasuje, wiadomo, że wszyscy będą pomocni i uprzejmi. Koniecznie się tam wybierzcie. Może na początek na Borholm? krótki wypad z Kołobrzegu? My tak zaczęliśmy poznawać Skandynawię. I bardzo nam sie spodobało (pojechaliśmy wodolotem , nie wiem czy nadal coś takiego kursuje, z synem, wtedy chyba 12 lat, na jeden dzień, z objazdem wyspy autokarem. A wyspa z klimatem, jak na ciepłych morzach, tam nawet araukarie nie marzną ;)
Usuń