Po raz drugi, po siedmiu latach, znalazłam się w pięknym miejscu. Hotel&SPA, w rozległym, zadbanym parku, nad jeziorem, z dala od większych skupisk ludzkich, na skraju maluśkiej wsi. I do tego zaledwie godzinę jazdy od domu 😀Miejsce sprawdzone, wiedziałam, co mnie tam przywita. Byłam ciekawa, jak i co przez te 7 lat zmieniło się w hotelu.
To wizytówka hotelu: po lewej Stary Dwór, na wprost Nowy Dwór.
Tu przed wojną była ziemiańska siedziba, dwór właśnie. Ale po wojnie popadł w ruinę. nie było czego odbudowywać. Zostały tylko zabytkowe piwnice (w których jest teraz SPA), a cały "Stary Dwór" został zbudowany na nowo, w stylu "dworkowym", z grubsza przypominającym dawną architekturę. Nowy Dwór jest całkiem nowy, wewnątrz wręcz nowoczesny. Jest jeszcze Oficyna, też zbudowana od nowa (ale może na dawnym miejscu?). Nie dopytałam.
Za pierwszym razem trochę mnie ta "pseudohistoryczna" zabudowa nieco irytowała. Teraz cieszyłam się na spotkanie ze znajomymi widokami. I smakami :) Tutaj była niezwykle smaczna i bogata kuchnia !
I to się nie zmieniło 😋
Tyle, że z nie było teraz bufetu obiadowego, tylko dania serwowane, 2 zestawy do wyboru. Mnie oczywiście najbardziej podobały sie desery 😋
Tu kolejna tarta rabarbarowa i kawa latte macchiato, najbardziej mleczne, całkiem smaczna ale nie wiem, czy najsmaczniejsze?(bo innych kaw nie próbowałam, a do tego nie lubię tej pianki).
Ucieszyło mnie, że niewiele się tu zmieniło. I bardzo dobrze. Jeśli już, to na lepsze 😊 Wszystko jest dopracowane, wymuskane, pod gości hotelowych, żeby im było najwygodniej, najprzyjemniej. Park na "bazie" starego parku dworskiego, ze starymi drzewami, zyskał kilka uroczych zakątków.
Cicho szemrzące wodospady.
Dużo kwiatów.
No i wszędzie hortensje. Te bukietowe.
Tutaj przed wejściem do recepcji . Teraz kwitną te kuliste. Są tu też takie stożkowate, ale na razie w pąkach. Te duże okna, to okna basenu, widać z nich jezioro za drzewami.
Także z naszego pokoju było widać jezioro.
A tak wygląda Nowy Dwór od strony jeziora i plaży.
Ale pływałam w basenie.😊
Nie tylko woda przyjemna, ale jeszcze cały basen dla nas. Chyba jeszcze wakacje nie rozkręciły się na dobre, mało było gości w hotelu (co bardzo mi pasowało).
Żeby gościom było wygodnie i przyjemnie w wielu miejscach były ustawione ławki, leżaki, leżanki, fotele i stoliki. A nad wodą huśtawki dla dorosłych.
Dla dzieci były dmuchańce, piaskownice, plac zabaw i alpaki!
Śliczne zwierzątka, żywe "pluszaki", chociaż akurat po "fryzjerze".
Uroku ogrodowi przydawał także zabytkowy kościółek, stojący tuż za granicą posiadłości, wyglądający, jak ozdoba miejsca (chociaż już poza granicami).
To a propos powyższego: dostałam w prezencie od Mojego relaksujący masaż na bazie ziół (może z tutejszego ogrodu?) w eleganckim SPA. 😊
Naładowałam swoje akumulatory dobrą energią. I mam znów siłę stawić czoła ogrodowi.
Całe szczęście, że na razie mam tylko porzeczki do zagospodarowania, do następnych zapraw mam jeszcze trochę czasu (mirabelki, brzoskwinie, śliwki jeszcze rosną) 😉