sobota, 26 lipca 2025

Duński "Wawel" i wyspa klifów

 Nocowaliśmy w Kopenhadze i stamtąd robiliśmy wycieczki autokarem do ciekawych miejsc.

Bardzo chciałam zobaczyć Roskilde, a właściwie interesowała mnie tylko tamtejsza katedra. Największy i pierwszy kościół  gotycki w Danii, wybudowany ok 1200 roku.



 To kościół grobowy królów duńskich. Są tu pochowani wszyscy duńscy władcy oraz ich żony. Zidentyfikowano 37 królów i królowych, a prawdopodobnie w podziemiach znajduje się do 1000 grobów. Pierwszym władcą pochowanym w katedrze był Harald Sinozęby (+987), fundator pierwszego romańskiego kościoła. A ostatnim jest Fryderyk IX (+1972) (i jego żona Ingrid Szwedzka +2000). Ich córka królowa Małgorzata II, która w 2024 roku, po 52 latach panowania, abdykowała na rzecz swojego syna, Fryderyka X, też ma już miejsce i projekt nagrobka. 

Katedra była katolicka do czasów reformacji. Król Chrystian III wprowadził reformację w Danii  (połowa XVI w.) i odtąd jest to kościół ewangelicki. 


Nawa główna, otoczona kaplicami, z wejściami z naw bocznych. 

W nawie głównej uwagę zwracają - piękna barokowa ambona i niezwykłej urody organy.



Podobno organy mają piękny dźwięk. Zbudowane  w stylu renesansowym w połowie XVI wieku przez holenderskiego organmistrza Hermana Raphaelisa, zostały przebudowane sto lat później w stylu baroku. Nadal działają, brzmią podczas uroczystych mszy, a także koncertów.


To jest tron! podarowany katedrze przez króla Chrystiana IV (przełom XVI i XVII ww). Z miejscami dla króla i królowej (?) Obecnie  królewscy goście mają swoje miejsca na chórze ("chór" opasuje tę świątynię ewangelicką na poziomie I piętra).

W kaplicach znajdują sie sarkofagi wszystkich władców Danii. 


Bogato zdobione, we wszystkich kaplicach freski.

Na uwagę zasługuje ołtarz główny.


Dębowy ołtarz został wyrzeźbiony w połowie XVI wieku w Holandii. Przedstawia życie Chrystusa. Na skrzydłach bocznych pokazano prace Chrystusa.

Za ołtarzem znajduje się sarkofag Małgorzaty I, która zmarła w 1412 roku. Staraniem Eryka Pomorskiego, który zawdzięczał tron Małgorzacie, pochowano ją w katedrze w Roskilde. Małgorzata była królową Norwegii i Szwecji (po Unii Kalmarskiej, której inicjatorką była Małgorzata, te państwa i Dania stanowiły wspólną siłę, już wtedy zdawano sobie sprawę, że "w jedności siła", choć każde z królestw miało też własne cele). Królową Dani nigdy nominalnie nie została, była regentką (w imieniu syna). Po przedwczesnej śmierci syna i męża, króla Norwegii, została królową Norwegii i jedynie regentką Danii. Zawsze zwana "Suverena", "pełnomocniczka, Pani i Małżonka, opiekunka królestwa Danii". Oznaczenie " Pierwsza" otrzymała dopiero, gdy współczesna królowa Małgorzata przyjęła to imię jako druga.



Sarkofag Małgorzaty I (z przewodnika po katedrze).

W katedrze są niezwykłe dzieła mistrzów kowalskich, przepiękne kraty, które mnie zachwyciły.


 Jest w katedrze kaplica św. Brygidy, gdzie już czeka, przykryty "zasłoną" grobowiec Małgorzaty II.


Na razie, to takie "coś". Ale wewnątrz czeka przępiękny grobowiec autorstwa artysty Bjørna Nørgaarda .


(zdjęcie z przewodnika ). Grobowiec jest pełen symbolicznych znaczeń. Na górze są wykonane z pozłacanego brązu rzeźby- symbole wspólnego życia i działalności pary królewskiej (książę małżonek Henryk zmarł w 1918 roku), sarkofag jest ze szkła, będą się w nim odbijać hologramy z życia królewskiej pary, podstawy są z marmuru, granitu i bazaltu, a głowy słoni ze srebra. Dół, to 7 stopni z wapienia.


A tak wygląda miniatura, żeby zwiedzający mieli pojęcie, co kryje się pod pokrowcem 😉


Jeszcze ostatni rzut oka na katedrę. Bardzo mi sie podobała, a 30 DKK (dla seniorów), to niewielki wydatek za tyle wrażeń.

Roskilde, to także znane w Danii muzeum łodzi wikingów. Byliśmy z Moim w największym muzeum łodzi wikingów na świecie - w Oslo. Nie moja bajka, ale Mój chciał zobaczyć  to tutejsze. I nieco się zawiódł😉


Przy muzeum trwa budowa repliki takiej łodzi.

A dla turystów przygotowano taki niby drakkar, na wycieczkę po Roskilde Fjord.




Ostatni widok na miasto od przystani.

Roskilde i Kopenhaga leżą na wyspie Zelandia. 

My pojechaliśmy zobaczyć najwyższe wapienne klify Europy , na wyspie Møn. Te wyspy duńskie leżą blisko siebie, z Zelandii jedzie się na  Møn mostem, nawet niezbyt długim.


Widok z mostu na marinę jachtową i kolejną wyspę.

Sławne białe klify wyglądają pięknie na zdjęciach z morza lub powietrza. Gdy się już do nich dojedzie, to niestety z lądu niewiele widać. Drzewa zasłaniają. A że to rezerwat przyrody, to nie wolno nic przyciąć. Przyroda ważniejsza, niż turyści.




Widać te przeszło 120 metrów😊A morze w dole turkusowe, jak w Adriatyku 😉Można tam zejść, po "nieskończonej" liczbie stopni. Ale to dla młodych i ambitnych. My odpuscilismy sobie ten wysiłek, był upał 😉



Gdy  już pospacerowaliśmy w górę i w dół  ścieżkami turystycznym, to przy punkcie informacyjnym zjedliśmy sobie duńskie lody (takie "normalne", a typowo duńskie, skandynawskie, to lody z lukrecją, błe, nie znoszę tego smaku).

Potem pojechaliśmy do pięknego parku romantycznego. Liselund -dworek i ogród romantyczny.




Mały dom kryty strzechą. To dom z XVIII wieku. Podobno zawsze było tu dużo miłości. I gości 😊



W tym Domku Szwajcarskim gościł podobno Hans Christian Andersen.

W drodze na klify i z powrotem mijaliśmy małe wioski z oryginalnymi kościółkami 'schodkowymi" z czasów Średniowiecza.


(zdjęcie z autokaru).

Przejechaliśmy też przez jedyne miasteczko na wyspie Stegge.



I gotycki kościółek. Ludzie żyją tu od czasów Wikingów.  I wszystko autentyczne, wojny nie mieli (żadnych zniszczeń). Teraz jak nowe, odnowione. Bogato :)

Po drodze oglądaliśmy sielskie krajobrazy duńskiej wsi.


Wycieczkę zaczynaliśmy w Kopenhadze. 

A ja zakończę relację na tym niezwykłym mieście, w następnym wpisie. Do zobaczenia!


środa, 23 lipca 2025

Dania "od końca"

 Postanowiłam zmienić utarte zwyczaje i opisać wycieczkę do Danii nie od początku, a od jej zakończenia.

Była to Dania "w pigułce", ale intensywna i ciekawa. 

W piątym dniu dobiliśmy promem do Gdyni (o ostatnim dniu poza domem napiszę osobno: Gdańsk i jego Stare Miasto nigdy mi się nie znudzą!).

W ostatnim dniu pobytu dotarliśmy promem z Danii do Szwecji. To najstarsza przeprawa ze Szwecji do Danii) i odwrotnie. Łączy duńskie miasto Helsingør ze szwedzkim Helsingborg.


Tu wpływamy do portu w Helsingborg.


Piękne zabytkowe schody prowadza do zamku (za wysoko, za ciepło, nie weszłam).


Nowoczesność i historia - piękny stary  dom szachulcowy. I ja nieco już zmęczona 😉


Na każdym kroku piękne kompozycje kwiatowe w wielkich donicach (także w Danii).

 Podobno Helsingborg jest najstarszym szwedzkim miastem. Nie widać tego na pierwszy rzut oka. To całkiem spore miasto (nieco ponad 110 tys, mieszkańców). Z portu prawie od razu jesteśmy w historycznym centrum miasta. Klimatyczne wąskie uliczki - deptaki, małe butiki, kawiarenki, restauracje. I piękna pogoda. Bo pogoda dopisała. Wręcz momentami aż " przepisała", bo takich upałów nikt się nie spodziewał w Skandynawii (do +28 st. w cieniu!). Lepsze to zapewne niż deszcz przy zwiedzaniu. Ale jednak pojechaliśmy do Danii, żeby uciec od upałów 😉

Po tym Sundzie pływają takie promy samochodowe:




W miasteczku Helsingør najważniejszy jest zamek Kronborg, zwany zamkiem Hamleta. To wspaniała renesansowa budowla, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Dlaczego "zamek Hamleta"? Podobno pan na zamku był osobą promującą sztukę. I (podobno) gościł na zamku trupę teatralną, z którą podróżował Szekspir. Szekspir, rzekomo, otrzymał wtedy pamiętniki pewnego żeglarza, który (mniej lub bardziej) nazywał się Hamlet. Widocznie zamek Kronborg zrobił na Szekspirze wielkie wrażenie, a w pamiętnikach znalazł inspirację do stworzenia najsłynniejszego chyba dramatu na świecie. Miasto Helsingør, nie do wymówienia przez Anglika, zamienił na Elsinor. I tak małe duńskie miasto weszło do historii literatury i kultury światowej.


To widok na miasto z wybrzeża.

A na wybrzeżu nowa atrakcja dla turystów, jak mówiła nasza pilotka "syrenek". Rzeźba zatytułowana "On". Chłopak, w pozie kopenhaskiej syrenki. Z połyskliwego metalu. Ze wszystkim męskimi "atrybutami".



Zamek obejrzałam z bliska, ale do środka nie weszłam. Wnętrza były kilkakrotnie plądrowane przez wojska szwedzkie (w dawnych czasach co chwilę te królestwa walczyły o wpływy i biły sie ze sobą). Nie tak dawno zwiedzałam szwedzki zamek w Kalmarze, z pięknym wnętrzami i meblami z dawnych czasów (cena biletu też zniechęcała, no i chciałam mieć czas dla siebie (dla nas dwojga) i nieco kameralności. 

Miasto Helsingør, nieco młodsze od Helsingborga i sporo mniejsze (46 tys.). W centrum zachowała się średniowieczna zabudowa, małe wąskie uliczki, teraz w większości deptaki i okazałe renesansowe rezydencje. 


Kościół, którego wieżę widać z nabrzeża. Piękny gotyk.


A to ten kościół od tyłu.


I renesans.
A to okres przejściowy.😉

Na dawnym rynku znajduje się pomnik jedynego duńskiego króla, który nie został pochowany w nekropolii królewskiej w katedrze w Roskilde. To Eryk Pomorski, "nasz" król. Urodził się w Darłowie w 1382 roku jako książę pomorski Bogusław i zmarł tam, w swoim zamku, w sędziwym, jak na tamte czasy, wieku 77 lat. I pochowany jest kościele parafialnym w Darłowie.  Po Unii Kalmarskiej został królem Norwegii (w wieku 7 lat), później Danii i Szwecji. Był wielkim budowniczym i reformatorem. Ale panowie w Norwegii i Szwecji zarzucali mu, że za bardzo stara się dla Danii, a za mało dla ich krajów. I go wygnali, musiał abdykować. Więc wrócił do Darłowa i został księciem pomorskim  (a także piratem na Bałtyku!). Jako dziecko, był tylko nominalnym królem, rządziła w jego imieniu ciotka (siostra jego babki) Małgorzata, żona zmarłego króla Norwegii. Była jedną z najważniejszych "władców" (słowo "władczyni" nie oddałoby jej znaczenia) Danii, nigdy jednak nie została królową. Była "suwereną", czyli miała władzę królewską, ale bez koronacji i biskupiego namaszczenia. Co za męski, obłudny świat. A i tak jest pochowana wśród królów, na honorowym miejscu, w królewskim sarkofagu przy ołtarzu w katedrze w Roskilde. A historia Eryka, to scenariusz na film, przygodowy 😉

Pomnik Eryka Pomorskiego.

Ciekawostką był dla mnie pociąg w samym środku miasta (no może nie do końca w środku, bo bliżej nabrzeża, ale na trasie turystycznej, pełnej ludzi). 


Jedzie sobie dość wolno i cicho ( jednak pociąg, nie tramwaj) i trzeba uważać !

 Helsingør leży ok.40 km na północ od Kopenhagi i jedzie się do niego wzdłuż wybrzeża, które pilotka określiła mianem duńskiej Riviery, pełnej eleganckich hoteli, willi, ogrodów i piaszczystych plaż.

Z Kopenhagi pojechaliśmy także na dwie inne wycieczki: do Roskilde i na wyspę  Møn .

O tych wyjazdach napiszę w następnym wpisie. Do nastepnego!


niedziela, 6 lipca 2025

Wygody w oazie spokoju

 Po raz drugi, po siedmiu latach, znalazłam się w pięknym miejscu. Hotel&SPA, w rozległym, zadbanym parku, nad jeziorem, z dala od większych skupisk ludzkich, na skraju maluśkiej wsi. I do tego zaledwie godzinę jazdy od domu 😀Miejsce sprawdzone, wiedziałam, co mnie tam przywita. Byłam ciekawa, jak i co  przez te 7 lat zmieniło się w hotelu. 



To wizytówka hotelu: po lewej Stary Dwór, na wprost Nowy Dwór.
Tu przed wojną była ziemiańska siedziba, dwór właśnie. Ale po wojnie popadł w ruinę. nie było czego odbudowywać. Zostały tylko zabytkowe piwnice (w których jest teraz SPA), a cały "Stary Dwór" został zbudowany na nowo, w stylu "dworkowym", z grubsza przypominającym dawną architekturę. Nowy Dwór jest całkiem nowy, wewnątrz wręcz nowoczesny. Jest jeszcze Oficyna, też zbudowana od nowa (ale może na dawnym miejscu?). Nie dopytałam. 
Za pierwszym razem trochę mnie ta "pseudohistoryczna" zabudowa nieco irytowała. Teraz cieszyłam się na spotkanie ze znajomymi widokami. I smakami :) Tutaj była niezwykle smaczna i bogata kuchnia !
I to się nie zmieniło 😋
Tyle, że z nie było teraz bufetu obiadowego, tylko dania serwowane, 2 zestawy do wyboru. Mnie oczywiście najbardziej podobały sie desery 😋

Tu tarta z kremem i owocami.

Tu kolejna tarta rabarbarowa i kawa latte macchiato,  najbardziej mleczne, całkiem smaczna ale nie wiem, czy najsmaczniejsze?(bo innych kaw nie próbowałam, a do tego nie lubię tej pianki).

Ucieszyło mnie, że niewiele się tu zmieniło. I bardzo dobrze. Jeśli już, to na lepsze 😊 Wszystko jest dopracowane, wymuskane, pod gości hotelowych, żeby im było najwygodniej, najprzyjemniej. Park na "bazie" starego parku dworskiego, ze starymi drzewami,  zyskał kilka uroczych zakątków.


Cicho szemrzące wodospady.

Stawy. Dużo wody w parku.



Dużo kwiatów.

Moje ulubione floksy w pięknych kolorach.



Ogród ziołowy.
No i wszędzie hortensje. Te bukietowe. 


Tutaj przed wejściem do recepcji . Teraz kwitną te kuliste. Są tu też takie stożkowate, ale na razie w pąkach. Te duże okna, to okna basenu, widać z nich jezioro za drzewami.

Także z naszego pokoju było widać jezioro.



A tak wygląda Nowy Dwór od strony jeziora i plaży.



To widok o zmierzchu. W tym roku nie "skorzystaliśmy " z jeziora. Ani nie wypożyczyliśmy łodzi czy kajaka (za gorąco było, na wodzie słońce by nas spaliło), ani Mój nie łowił ryb, ani nie kąpaliśmy się. Woda dla mnie za zimna.
Ale pływałam w basenie.😊


Nie tylko woda przyjemna, ale jeszcze cały basen dla nas. Chyba jeszcze wakacje nie rozkręciły się na dobre, mało było gości w hotelu (co bardzo mi pasowało).
Żeby gościom było wygodnie i przyjemnie w wielu miejscach były ustawione ławki, leżaki, leżanki, fotele i stoliki. A nad wodą huśtawki dla dorosłych. 


Przyjemnie się pobujać 😉
Dla dzieci były dmuchańce, piaskownice, plac zabaw i alpaki!


Śliczne zwierzątka, żywe "pluszaki", chociaż akurat po "fryzjerze".
Uroku ogrodowi przydawał także zabytkowy kościółek, stojący tuż za granicą posiadłości, wyglądający, jak ozdoba miejsca (chociaż już poza granicami).


I akcent historyczno -patriotyczny - armata!


Po prostu - dla każdego coś miłego😉

To a propos powyższego: dostałam w prezencie od Mojego relaksujący masaż na bazie ziół (może z tutejszego ogrodu?) w eleganckim SPA. 😊
Naładowałam swoje akumulatory dobrą energią. I mam znów siłę stawić czoła ogrodowi.
Całe szczęście, że na razie mam tylko porzeczki do zagospodarowania,  do następnych zapraw mam jeszcze trochę czasu (mirabelki, brzoskwinie, śliwki jeszcze rosną) 😉