Jedna z was swoim wpisem o multi-kulti przywołała wspomnienia. Wiem, że wielu Polaków jest obywatelami świata, otwartymi na inne kultury, liberalnymi i tolerancyjnymi. Żeby być szczerą wobec siebie muszę przyznać, że nie jestem aż tak tolerancyjna, za jaką sie uważam, jaką chciałabym być. Ja muszę to sobie zawsze analizować. Polska jest krajem homogenicznym, a przez to w dużej mierze ksenofobicznym. Niby przez wieki mieliśmy do czynienia z wieloma kulturami (choćby litewską, żydowską, ormiańską) i wieloma ludami (Ukraińcy, Białorusini, Tatarzy, potem Niemcy, Rosjanie, narody cesarstwa austro węgierskiego - w czasach zaborów). Ale Polacy nie za bardzo chcieli integracji, wręcz przeciwnie, walczyli o polskość, jak lwy. I tak im zostało, zdaje się. Ja mam problem z tolerancją wobec kultur, których nie znam, których nie rozumiem. Bo, jak mówią mądrzy ludzie - boimy się nieznanego. U mnie to dotyczy uogólnienia. Bo jak przychodzi do "szczegółu", to perspektywa się diametralnie zmienia. Na przykład jestem bardzo sceptyczna wobec wyznawców Allaha. Nie wiem, jak oni patrzą na świat, jakie mają podstawowe wartości (akurat wiem, że dla nich wartością nadrzędna są więzy krwi, a rodzina stoi znacznie wyżej niż wolność osobista, niż przyjaciele). Ale gdy poznałam Araba, Irakijczyka, to nie było żadnej granicy, żadnej przeszkody, inności: człowiek, rozsądny, inteligentny, nie żaden talib (był taty doktorantem i przychodził często do domu rodziców; ja wtedy już matka dzieciom przychodziłam z ciekawości). Taty doktorantem był także Afrykańczyk (żeby nie powiedzieć murzyn) z Senegalu. Bardzo dobrze mówi po polsku (podobnie, jak po angielsku czy hiszpańsku, o francuskim nie wspominając, bo to był jego język urzędowy , obok języka plemiennego). Wspaniały "chłopak", inteligentny i z poczuciem humoru (obecnie dyrektor jednego z instytutów , tego, którym niegdyś kierował mój tato). A mój najmłodszy syn znał Jeana od piątego roku życia i byli "po imieniu". Syn na pewno nie ma problemów z tolerancją innych ras. Dla niego po prostu nie ma podziałów( a rasa, to pojęcie demograficzne, no może antropologiczne?). To jest wspaniałe w dobie, gdy świat jest dla nas otwarty.
sobota, 17 maja 2025
Moje multi-kulti
W domu moich rodziców (skromnym domu, zaledwie dwupokojowym) gościli w czasach mojego dzieciństwa i młodości ludzie ze świata: Niemcy z NRD i z RFN, Holendrzy, Rosjanie, ów Irakijczyk - doktorant i Senegalczyk, Amerykanin- stażysta, przyjaciele Słoweńcy, Węgrzy, Chorwaci. Tato był synem prostego robotnika spod Poznania, na robotach u Bauera ( później teren NRD), nauczył się niemieckiego (tego literackiego z gazet i radia, potocznego i gwarowego od ludzi ze swojego otoczenia), a później angielskiego i hiszpańskiego. Rosyjskiego nauczył się na robotach od znajomych Rosjan i Ukraińców, a francuski znał z dwóch lat gimnazjum przedwojennego. No, a ja, taki leń, nie wzięłam z taty przykładu, a przecież nauka języków nie sprawiała mi kłopotu. Po prostu niczego nie kończyłam, leniwie brałam, co życie niosło. Ale z domu rodzinnego wyniosłam ciekawość innych ludzi. W moim (naszym) domu bywali Rosjanie i Ukrainki, i Włoszka, Francuzi ( pani z pochodzenia Polka znała trochę polski), i polscy Amerykanie, i australijsko- polscy Australijczycy. Ze skośnookich poznałam tylko Jakuta. Niby obywatel rosyjski, ale to zupełnie inny świat (doktorant na geologii). Ciekawe doświadczenie.
Multi -kulti, to także kuchnie świata. I tu na pewno każdy, każda z nas ma sporo do powiedzenia, ma swoje doświadczenia. Kuchnie europejskie, każda nieco inna od polskiej, kuchnie gruzińska i ormiańska, kuchnia żydowska, kuchnie azjatyckie - turecka, tajska, chińska, japońska (ja dopiero parę lat temu pierwszy raz jadłam sushi), indyjska, kuchnia meksykańska, to te najpopularniejsze w Polsce. To światowe bogactwo kulinarne, doświadczenia innych narodów. Możemy wybierać i jeść, co nam smakuje.
A jeszcze podróże po świecie pokazały mi, że ludzie i w Azji, i w Afryce ( ja tylko Maroko) są tak samo ciekawi nas, jak my ich, dzięki tej ciekawości są życzliwi i pomocni. I wszelkie różnice kulturowe na poziomie pojedynczych ludzi nie mają znaczenia. Wszystkich poznanych "w drodze" ludzi wspominam z sentymentem i z uśmiechem. Świat jest taki piękny i różnorodny, wraz ze swoimi mieszkańcami. Myślę, że dzięki poznawaniu ludzi z innych, niż nasza kultur wzbogacamy się i stajemy się bardziej wyrozumiali, tolerancyjni.
Wierzę, że jeszcze przede mną kilka ciekawych spotkań z nowymi ludźmi. I jak dotąd jestem przekonana, że zaliczyłam swoje multi-kulti.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Haneczko, chyba przesadzasz z tym niedocenianiem poziomu swojej tolerancji. Masz duże doświadczenie w obcowaniu z innymi kulturami, ale przecież nie wszystko musi Ci się podobać i nie wszystko musisz akceptować.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię podróżować, nie lubię próbować nowych smaków, innych kuchni, a jednak uważam się za osobę akceptującą wszelkie inności.
To moje dzieci mówią na mnie "rasistka", gdy krytykuję niektóre zwyczaje, najczęściej , arabskie. Oni są już otwarci na inność, ja się ciągle uczę :)
UsuńMam kursanta z Egiptu, który bardzo jasno wytłumaczył mi stosunek mężczyzn do kobiet w ich kulturze. Gdyby wszyscy literalnie się do tych zasad stosowali, to my byśmy tym kobietom zazdrościły.
UsuńTak, ja też słyszałam, że islam, to religia miłości (jak i chrześcijaństwo , ponoć). Ale teoria sobie, a praktyka daleka od teoretycznego ideału.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitaj Haneczko
UsuńMoja mama sama często mówi o sobie z przymrużeniem oka "rasistka". Chociaż ja tak nie uważam. Po prostu w jej wieku,trudno się przystosować do świata multi-kulti.
Pozdrawiam serdecznie
W poprzednim telefon poprawiał, to co napisałam, a nie zawsze dobrze
UsuńNie ma sprawy :)
UsuńA mnie coś nawala w odpowiedziach i nie mogę Ismaenko pod Twoim komentarzem poprzednim odpowiedzieć. Wiesz, wiek (mamy, mój) nie jest tu chyba jedynym wyznacznikiem. Po prostu w naszym otoczeniu w dzieciństwie i młodości nie widzieliśmy innych ludzi tylko "białe twarze". Nadal w Polsce jest niewiele osób z egzotycznych rejonów świata (żeby wyrazić sie poprawnie 'politycznie"). W innych krajach Europy czy Ameryki Północnej od dawna jest duże zróżnicowanie etniczne. Tam albo są prawdziwi rasiści, czy ksenofobi albo odwrotnie ci, dla których kolor skóry (jako pierwszy wyróżnik) nie gra roli. W Polsce stale musimy sie uczyć i przyzwyczajać do różnorodności, Takie czasy :) Uściski!
UsuńWydaje mi się - /ale nie muszę mieć racji/ - że także tolerancja powinna mieć granice. Przecież nie wszystko musimy akceptować i nie wszystko musi się nam podobać w innych kulturach i innych wyznaniach.
OdpowiedzUsuńI ja nie mogę zrozumieć wielu spraw. Na przykład tego jak można być zakfefioną Muzułmanką w Polsce. A właśnie takie kobiety widziałam wczoraj na Międzynarodowych Targach Książki w Pałacu Kultury w Warszawie. Stały przy stoisku z książkami o Muzułmanach same... ale jestem pewna że były obserwowane przez swoich mężów...
Pięknie i bardzo szczerze opisałaś swoje odczucia.
I podobnie jak Halinka uważam, że oceniasz się za surowo...
A tak w ogóle to przecież światowe z nas kobiety... :-)
Masz rację, że mamy prawo nie akceptować wszystkiego, mieć swoje zdanie, po prostu, jak bardzo "niepolityczne" to by było.
UsuńPamiętam na lotnisku, w Malezji, gdzie religią państwowa jest islam, w toalecie pani miejscowa, z krótkimi włosami, mokrymi, jak spod prysznica, myła twarz, a jej zawoje z głowy leżały obok umywalki. Na dworze ukrop, a ona cała w czerni, długi rękaw, oczywiście spodnie. Za jaką karę!? Nigdy nie zrozumiem, jak można sobie zadawać takie męki (podobnie z tatuażami i dziurawieniem swojego ciała, dla "urody", nie mam nawet kolczyków). Ale podobno każdy ma prawo robić z sobą, co chce jeśli robi to z własnej woli. W przypadku religii, wszelkich nie zawsze wyznawcy mają swoją wolę. Ale to już "filozofowanie". pozdrawiam Cię Jadziu serdecznie!
Z tolerancja często mamy kłopot, gdy teoria zmienia się w osobiste doświadczenia. Czasami ci sympatyczni Arabowie, Turcy, Afrykanie poślubiają Polki i wracają do siebie, a tam zmieniają się nie do poznania.
OdpowiedzUsuńWszędzie są ludzie dobrzy i źli, niezależnie od religii czy kultury.
Moje doświadczenie w tej mierze jest mizerne, najpierw korespondencja z Rosjanką, wujek w Australii, lekarze obcokrajowcy, goście w ramach Erasmusa, teraz goście u wnuczki mojej bliskiej koleżanki (Kuba, Kanada, Ukraina). mój mąż ma uczniów z Ukrainy, w mojej szkole były dzieci polsko-włoskie, polsko-tureckie, ukraińskie, dzieci mówiące po polsku, ale urodzone w Anglii.
Multi kulti teraz jest wszędzie:-)
To prawie reguła, że dziewczyny wychodzące za mąż za islamistów rzadko kiedy mają pojęcie, jakie spotkają ich ograniczenia, wynikające z różnic kulturowych. Zafascynowane oryginalną urodą wybranka, czasem domniemanym bogactwem robią głupotę. Tak w latach 80-tych dziewczyny z Wybrzeża wychodziły za mąż za Skandynawów. Wiele tragedii z tygodniu wyniknęło.
UsuńMyślę, że to dobrze, że młodzi ludzie przez osobiste doświadczenia poznają inne spojrzenie na świat, odwiedzają miejsca, gdzie ludzie różnych narodów i kultur żyją obok siebie, od młodości uczą sie tolerancji. Czasem środowisko wymusza pewne postawy (jak tych arabskich mężów, ale tam chyba zabrakło prawdziwej miłości). Dlatego dobrze znać różne kultury, z autopsji, żeby nie było rozczarowań czy dramatów. I mimo wszystko warto być sceptycznym, ja tak mam ;)
OdpowiedzUsuńPowyborczy exit.poll pokazał, że prawie 1/4 głosujących to ksenofobiczne osoby. Pewnie dla większości Polaków multi-kulti fajnie jest oglądać na wczasach za granicą. A obywatele z kebaba, chińczyka, targowiska czy Ukraińcy, niech będą tylko kucharzami, handlarzami czy osobami do sprzątania. Trudno zaakceptować, gdy jeżdżą lepszymi samochodami niż my.
OdpowiedzUsuńBardzo zmartwiły mnie te wyniki.
Znając historię, zawsze przypominają mi tłumaczenia zwykłych Niemców po wojnie. Oni o niczym nie wiedzieli.
Niestety, to są Polacy właśnie. Nie wiem, co sobie myślą osoby lubiące jeździć za granicę, wygodnie, bez stania na tych granicach do kontroli i głosujące na prawicowców? A obawiam się, że mogli tak głosować moi kochani, skądinąd , krewni. Z jakiejś wydumanej zawziętości politycznej? nie rozumiem i nie zrozumiem. Z nimi o polityce nie rozmawiamy, unikam tematy, omijam, bo nie chce stracić tej relacji. Oni nawet w czasach PIS byli zadowoleni (trochę im się mimo wszystko Czarnek naraził, bo oboje nauczyciele, ale zdaje się że do obecnej ministry maja więcej pretensji, i kto takim dogodzi?). No cóż. Ciekawe, jak głosowali Polacy na Islandii? Czy są lub będą jakieś dane?
UsuńMusimy zmobilizować wszystkich siedzących w domu, żeby poszli i zagłosowali na demokrację. Może sie uda. Bo ten wielbiciel kiboli, to by był obciach większy niż D..da. I może napsuć więcej. Czas pokaże. I myślę o moich dzieciach i wnukach...
Z każdego kraju chyba będą dane, skoro z USA tak szybko podali, a przecież jest różnica czasu co najmniej 5 godzin, jakby głosowali tam w naszych godzinach czasowych? To mnie zastanowiło. Ja dzisiaj rozmawiałam koło punktu wyborczego z Polakami, były same rodziny z dziećmi. Pytałam skąd przyjechali, bo co najmniej trzeba było pokonać do 200 km. My miałyśmy 130. Do Reykjaviku miałyśmy tyle samo, ale tam będziemy trzy dni przed wylotem.
OdpowiedzUsuńNa zwiedzanie okolic. Już mamy zamówiony apartament. Robimy łącznie półokrąg Islandii.😀🇮🇸
U mnie w rodzinie też niektórzy z innego kierunku. Właściwie to jedna siostra cioteczna, której syn też pracuje w Islandii, ale nie rozmawiamy o polityce.
Jesli o mnie chodzi to ja się osobiście czuję otwarta i tolerancyjna. Nie mam nic przeciwko innym kulturom, orientacjom seks czy innej religii. Oczywiście bardzo bym chciała, żeby był to szacunek obustronny, ale jak wiadomo... no nie dogodzisz wszystkim. Nie czuję nienawiści do Niemców czy Rosjan, staram się akceptować Ukraińców choć czasem też mnie wkurza to ich panoszenie się, roszczeniowość. Mam koleżankę Ukrainkę, a jej córka chodzi do przedszkola z moją Julką. Obie są w porządku. Ja zawsze starałam się być dobra dla innych ludzi. Nie mam w zwyczaju się mścić. Po prostu unikam osób, które w jakiś sposób mnie skrzywdziły. Nikomu nic nie narzucam, w kogo ma wierzyć na kogo głosować. To nie moja sprawa. Ostatnio kilka osób wyrzuciło mnie ze znajomych za odmienne poglądy. Ja tego nie robię, ponieważ uważam, że to nieładne i trochę dziecinne. Można się wzajemnie szanować i ładnie różnić bez wielkich spięć. Za dużo chamstwa w tym Internecie, wyzywania. Ludzie, szanujmy się.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam Haniu