Zmieniając rzeczy z letnich na zimowe natknęłam się na wełniany sweter Mojego, który zrobiłam dla niego dawno, dawno temu (ze 40 lat?). Całkiem dobry, czemu taki zapomniany? Mój aż tak nie zmienił sylwetki, żeby nie móc go nadal nosić.
Trochę się rozciągnął (ale przecież nie wystawiam go na sprzedaż, tylko "się chwalę", że umiałam zrobić 😉)
Potem wzięłam swoje zimowe swetry, które przez lato leżakują na "górce". I znów w oko wpadły mi moje dawne wyroby. Taki "kardigan" i kamizelka. Ten rozpinany sweter ma przeszło 40 lat. Z czasów "niedoborów". Na pewno nie jest z wełny, ale anilana to też nie jest. Jakaś mieszanka. Żadne mole go nie nadgryzły. A ja go bardzo lubię. Wtedy sporo robiłam na drutach, bo w sklepach prawie nic nie było. Ale słyszałam zawsze od mamy, że mam "dwie lewe" (ręce), więc te moje sweterki codzienne były zupełnie zwykłe, z włóczek z odzysku, bez żadnej fantazji (albo je sprułam, albo wydałam). Ten rozpinany robiłam ściśle według wzoru i "przepisu". Włóczkę udało się "zdobyć", więc kolor nie jest moim wyborem. Bardzo byłam z niego dumna.
Potem, pamiętam, robiłam jakieś sweterki na dwumiesięcznym stażu w Moskwie. Wtedy była modna angora i ogólnie włóczki z włosem. Gdy przestały być modne sprułam.
Na "górce" znalazłam jeszcze kamizelkę, wełnianą. Rzadko nosiłam, bo wycięcie pod szyją wyszło trochę małe i wełna gryzła mnie w szyję. Teraz czasem noszę z golfem.
Całkiem niedawno, z 6 lat temu wykorzystałam resztki wełen wiśniowych, bordo, o fantazyjnym splocie i zrobiłam taką obszerną kamizelę (na długi rękaw nie starczyło). To całkowicie mój autorski pomysł 😉Lubię ją (jak sobie o niej przypomnę). Kolory przekłamane.
I ostatnia praca, ma ze 3 lata. Taki pled patchwork, z 24 kawałków różnych włóczek. Z wiekiem jestem coraz bardziej niecierpliwa (tylko wobec wnusia jestem "siłą spokoju") i robienie jakiejś dużej formy, pledu w jednym kawału, by mnie znudziło i zniechęciło A małe kwadraty robiły się szybko (jak na mnie ślimaka) i moja wyobraźnia mogła dojść do głosu. I potem komponowanie, zszywanie ich to była fajna zabawa. Teraz to taki element kolorystyczny na kanapie i ciepły kocyk na krótka drzemkę (zwykle nie moją).
Wyjęłam też "antyk" , spódnicę z włóczki, którą 45 lat temu zrobiła dla mnie babcia Mojego. Ta spódnica jest dla mnie tym cenniejsza, że babcia Magdosia miała 19 wnucząt!!! W tym 10 wnuczek. A spódnicę zrobiła mając 80 lat!(rok później zmarła). Może dlatego mnie się ona dostała, że mieszkaliśmy blisko babci i dość często do niej wpadaliśmy "po drodze" ? No a Mój był wnukiem, który często spędzał część wakacji u babci i dziadka na wsi (gdy jeszcze żył dziadek i mieszkali na wsi).
Haniu, nie tylko potrafisz, ale i piękne wzory stosujesz!
OdpowiedzUsuńtak, to były czasy, ze jedynie własnoręczne robótki ratowały przed pustką w sklepach. Pamiętam włóczki, które przywoziło się z Łodzi, a kto miał szczęście kupował w PEWEX-ie, nawet z pieluch szyło się spódnice czy bluzki i farbowało.
Zrobiłaś pled z różnych włóczek, a bywały tez patchworkowe swetry, zszywane z gotowych starych swetrów ojca czy brata.
Dobrze, że masz gdzie trzymać te wszystkie skarby!
Dżem z mirabelek pyszny, niczym powidła!
Cieszę się, że dżem smakował. Mąż robi te dżemy i uważa, że z mirabelek są najlepsze ;) Ja już w zasadzie nie dziergam. Mam tyle "lumpów", że nawet z górką się nie mieszczę. A włóczek jeszcze trochę mam, tylko pomysłów i ochoty brak. To są różne resztki (dostałam też od koleżanki). Chętnie się podzielę :)
UsuńO, dobrze wiedzieć, ale może dla wnuków cos udziergasz, albo pled dla kogoś w upominku. Ja udziergałam kocyk dla niemowlaka:-) Mężowi tez robiłam swetry, ale on nie lubi takich ciepłych, a cienkich włóczek wtedy nie było.
UsuńAch, ja też zrobiłam delikatny kocyk z bawełny, dla mojego Najmłodszego. Czyli to już było przeszło 4 lata temu...
UsuńA nasz maluch właśnie 3 rok skończył!
Usuńjotka
Haniu ale Ty zdolniacha jesteś:))) Piękne są te rzeczy. Ja to dopiero mam dwie lewe.. Jeden sweter w życiu zrobiłam, pamiętam taki niebieski.. Kilka szalików i to wszystko. Nie mam cierpliwości..
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i ściskam :)
Jolu, bardzo dziękuję za miłe słowa. Ale ja bardziej odtwórcza jestem. I talentu plastycznego nie mam. Chociaż autobusy, tramwaje i auta, które szkicuje wnusiowi (żeby mógł je wymalować farbkami) bardzo mu odpowiadają ;) Ja też nie mam już cierpliwości do swetrów, za długo to trwa, wolno robię, a szaliki własnoręcznie zrobione nadal używam :) Uściski!
OdpowiedzUsuńWitaj środkiem listopada Haneczko
OdpowiedzUsuńZdolna jesteś. Piękne rzeczy wydziergałaś.
Całe liceum minęło mi z drutami i kłębkami wełny. Wówczas taką porządną nie było łatwo zdobyć. Swetry mam do dzisiaj.
Pozdrawiam nadzieją na słońce
Dziękuję. Twoje swetry na pewno też ładne i wygodne :) teraz już brak mi cierpliwości na dłuższe prace. Ze 3 lata temu zadałam sobie taką pracę: zwykły szeroki szal, do otulenia się w domu, z jednego rodzaju fantazyjnej włóczki (po teściowej). Kolor nie mój, taki blady morelowy. Zrobiłam chyba z 80 cm , a na szerokość to była niekończąca się ilość oczek. Porzuciłam robotę , chęć mi minęła. Trudno. Chyba już porzucę druty. A listopad i te ostatnie 2 tygodnie bez słońca, doprowadzają mnie do depresji ;) Serdeczności dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńI w rączkach też masz talent Haniu.
OdpowiedzUsuńMoje uznanie...
Stokrotka
Dziękuję Jadziu! Oby mi te ręce jeszcze służyły, jak najdłużej.
Usuń