poniedziałek, 5 września 2022

Po Szwecji

 Po Szwecji, to skrót myślowy - po powrocie ze Szwecji. Chociaż z pewnością sporo po Szwecji jeździliśmy :)

Chciałam uciec od upałów, od polskich "tropików". I udało się. Pogodę mieliśmy idealną, słońce i "normalne" letnie temperatury czyli w okolicach 25 st. Tylko raz (w ciągu tygodnia) przez pół dnia było pochmurnie, nawet przez chwilę spadło, dosłownie, kilka kropli deszczu. 

Zwiedzaliśmy południe Szwecji - od Skanii po Olandię.

 W Skanii odwiedziłam Lund, w Blekinge - Karlskronę, a potem Kalmar i Olandię.

Nie będę się rozpisywać, tylko skomentuję zdjęcia. 

To uliczka w starej części Lund. Wygląda uroczo małomiasteczkowo. Lund nie jest małym miasteczkiem, to miasto prawie stutysięczne. Do tego szczyci się największy uniwersytetem Skandynawii (46 tys. studentów), drugim (po Uppsali) najstarszym uniwersytetem Skandynawii (rok założenia 1666). Widziałam dzielnicę uniwersytecką i główny budynek rektoratu. Niestety tylko z okien samochodu. Zaparkowanie na ulicznym miejscu parkingowym nie było dla mnie "dostępne". Nie znam szwedzkiego i nie umiałam obsłużyć tego nader "inteligentnego" urządzenia elektronicznego (aplikacji na nie też nie umiałabym zainstalować, no, niestety, jestem z "poprzedniej" epoki). Swoją drogą nowe parkometry w Poznaniu też wymagają od użytkowników dużego skupienia i "czytania ze zrozumieniem" oraz dużej dozy cierpliwości. O umiejętnościach komputerowych (smartfonowych) nie wspominając. Przecież wszyscy to umieją ;)
My poszukaliśmy "normalnego" parkingu na dużym placu przed dworcem. Jakoś się dogadałam z maszyną i zapłaciłam, naiwna, za 2 godziny (oczywiście przedłużyć zdalnie, bez aplikacji, nie mogłam, nie umiałam?). A na zwiedzanie przydałyby się 4 godziny, spokojnie. To takie ciekawe miasto, z wąskimi uliczkami, deptakami, z mnóstwem kafejek (na które nie było czasu), z zabytkami i pięknymi parkami.


Katedra w Lund powstała w XII wieku. Później zniszczył ja pożar, odbudowano ją nadal w stylu romańskim. Jest ogromna. Ale niestety, słynne strzeliste wieże i cały portal są w remoncie (wieże zdemontowano), nie widziałam tej "strzelistości". Ale sama bryła robi wrażenie!


Odwiedziliśmy uniwersytecki ogród botaniczny. Na zdjęciu zabytkowa szklarnia z XIX wieku. Ogród jest przepiękny, teraz pełen letnich kwiatów, nasyconych barw. Przez ten ogród trochę naciągnęliśmy czas parkowania. Może konsekwencji nie będzie? (kto ich tam wie, elektronicznych nadzorców?).

Z Lund pojechaliśmy  na nocleg do Karlskrony, A właściwie na jej przedmieścia, na stałym lądzie, nad rzeką. Bo Karlskrona leży na wyspach (33 zamieszkałe). Centrum spajają mosty, nawet nie zauważa się tego wyspowego charakteru miasta.
Sercem miasta, jego początkiem jest zabytkowy plac Stortorget, Wielki plac, nieco na wzniesieniu, dość pusty. A w pochmurny dzień (jedyny jaki nam się trafił w ciągu tygodnia) ten plac wydawał się nieprzytulny. I nie trafiały do mnie jego walory zabytkowe (ani estetyczne).


Ów plac, z kościołem w środku. To barokowy kościół  Fryderyka, wpisany na listę dziedzictwa UNESCO. Dla mnie - taki sobie (nawet wież porządnych nie ma;) ). No i ten kolor!?
Plecami do nas na cokole założyciel miasta (a przede wszystkim portu wojennego) Karol XI. To koniec XVII wieku.

To Ratusz , stoi naprzeciw kościoła Fryderyka.


To drugi z kościołów na placu, bokiem do pomnika króla, ratusza i drugiego kościoła - kościół Świętej Trójcy. Wszystkie te zabytki, w tym nieładnym ciemnopiaskowym kolorze , w pochmurny dzień, sprawiały wrażenie podniszczonych, zaniedbanych. A może to tylko moje oczekiwania były zbyt wygórowane i te budowle zawiodły mnie? W sumie nie wiem czego oczekiwałam od miasta wpisanego na listę UNESCO?


Tu bogate centrum nieopodal Stortorget (deptak, jest ich tam sporo).


Największą atrakcją Karlskrony jest Muzeum Marynarki Wojennej. Zbiory muzeum, to ponad 55 tys. cennych eksponatów. Te zabytkowe okręty i żaglowiec można zwiedzać.


Bardzo efektowna sala galionów, czyli wielkich rzeźb na dziobie dawnych żaglowców.

Ale ogólnie, to muzeum raczej dla mężczyzn (marynarka wojenna, a ja jestem pacyfistką). Ale "darmo dają", to nie wypada nie skorzystać. Mojemu bardzo się podobało, mnie mniej.

Do Karlskrony, która jest położona, było nie było, na bałtyckich wyspach dopłynęliśmy z naszej wsi - przedmieścia (za oknem pastwiska) - tramwajem wodnym, czyli stateczkiem.


Kursuje codziennie po rzece Nattraby (tak też się nazywało to przedmieście), do Karlskrony i z powrotem (albo na odwrót). Turyści z Karlskrony robili sobie "kółko", wycieczkę, nie wysiadając ze stateczku. My w końcu mogliśmy zostawić samochód i skorzystać z transportu publicznego. Po 20 minutach byliśmy w centrum Karlskrony, przy historycznym Targu Rybnym (Fisktorget), dziś już tylko przystani morskiej, dawniej targu świeżą bałtycką rybą.

Naszym następnym celem był  Kalmar (40 tys. mieszkańców), stolica regionu i miasto bardzo zasłużone w historii Skandynawii. 




To w tym pięknym zamku podpisano Unię Kalmarską, pierwszą w Europie unię państw (północnych), dla wspólnej obrony swoich interesów (przed Niemcami). Było to w roku 1396.
Obecny wygląd zamku zachował się od czasów renesansu i króla Zygmunta Wazy (ale nie doszłam do tego, czy był to nasz król z warszawskiej kolumny).
Zamek ma wiele pięknych sal.


Mnie szczególnie spodobały się ozdobne sufity.


Ozdobne sufity były w kilku salach.

Do zamku  prowadzi droga przez zabytkowy park (park miejski).
A w  parku pomnikowe drzewa.  Zachwycił mnie wiąz z XVII wieku!


Może z odległości i z tej perspektywy nie poraża wielkością.


Ale gdy można go ze mną porównać, to przyznacie, jest wielki :) Trochę choruje (chyba, te narośle), ale wiązy są bardzo wrażliwe na czystość powietrza i gleby. W Polsce w miastach wiązów się nie uświadczy. Są wyznacznikami dobrego klimatu. Mam sentyment do wiązów, to moje drzewo według kalendarza druidów :)

Z zamku do starej części miasta jest blisko. 


Na rynku Gamla Stan (Starego Miasta) znajduje się  barokowa Katedra, z 1682 roku, uważana za jeden z najpiękniejszych barokowych zabytków Szwecji.


To widok na Rynek , z Ratuszem. Rynek jest rozległy i pusty. Różne kawiarenki i restauracje rozłożyły się ogródkami na wąskich ulicach-deptakach odchodzących od Rynku.



Dziewiętnastowieczna wieża ciśnień jest jak drogowskaz - wskazuje turystom drogę do Starego Miasta (które położone jest na wyspie, te wody oblewające wyspę to Bałtyk).

Po smacznym lunchu w jednym z ulicznych ogródków restauracyjnych, pojechaliśmy dalej.
naszym celem była wyspa Olandia . Długa, jak bagietka, tuż przy boku Półwyspu Skandynawskiego.

Olandia jest oddalona od Szwecji lądowej o 6 km, ma 140 km długości i zaledwie 16 km szerokości , w najszerszym miejscu. Równo 50 lat temu zbudowano most łączący Olandię z lądem.

Na sześciokilometrowym moście.



Olandia, to wyspa starych drewnianych wiatraków.


To także wyspa ptaków, raj dla ptasiarzy - hobbystów, obserwatorów ptaków.


Tu ptaki wodne, na wodach przy najdalszym południowym krańcu wyspy. Ottenby.


Taki napis wita turystów: południowy cypel Olandii: Długi Jan, Stacja ornitologiczna, rezerwat , butik i restauracja. 

To jest właśnie Długi Jan, najwyższa latarnia morska Szwecji (36m wysokości), powstała w 1785 roku. A dom z czerwonym dachem, to restauracja. Zjadłam tam smaczne ciastko marchewkowe z bitą śmietaną :)
Plaże na Olandii są z każdej strony wyspy (w sumie ciągną się wokół wyspy). Po stronie wschodniej (tej od strony otwartego morza) są plaże piaszczyste (jednak nie można się było kapać, bo przy brzegu zebrał się jakiś czarny szlam, przegniłe wodorosty, coś okropnego).



Po stronie zachodniej(od strony stałego lądu) plaże były kamieniste, a nad morzem, jak nad jeziorami, rosły trawy, zioła, chwasty. Dno było płaskie i woda sięgała kolan jeszcze daleko od brzegu. Nie kapałam się, mimo wszystko, to Bałtyk i to na północ od Polski, dla mnie za zimno.

Nadmorskie trawy.


Zwiedzaliśmy.

Takie kamienie widać co jakiś czas na południowym krańcu wyspy. Kto i kiedy je ułożył? Nie dowiedziałam się. Często pasą się wśród tych kamieni owce.


To ulica w olandzkiej wsi Himmelsberga. Utworzono tu skansen, w zachowanych budynkach, gospodarstwach z XVIII i XIX wieku można powrócić do przeszłości, podpatrzeć, jak żyli ludzie na olandzkiej wsi w tamtych czasach.



Jeden z eksponatów: tak wyglądała konstrukcja olandzkich wiatraków. One nie tylko mieliły mąkę, także szlifowały albo rozdrabniały kamienie!

Pojechaliśmy dalej do miasteczka Borgholm, największego na wyspie. Nie interesowało mnie samo miasto, tylko ruiny zamku królewskiego w pobliżu.


W Szwecji jest bardzo dużo dobrze zachowanych zamków z różnych epok. Zamek Borgholm miał pecha. Nie zniszczyły go wojny, tylko pożar w XIX wieku. A był to okazały zamek. Nawet jego ruiny robią duże wrażenie.
Nieopodal tych ruin znajduje się letnia rezydencja rodziny  królewskiej Sollidens Slot, prywatna własność króla Karola XVI Gustawa. Można ją zwiedzać, a także piękny park, od maja do września. Niestety po 20 sierpnia, gdy sezon letni się kończy, jest otwarta tylko do 16.00. Spóźniliśmy się trochę. Wszystko zamknięte, oprócz sklepu przy rezydencji. Ale tam ceny "królewskie" (pudełko zapałek kominkowych z wzorem kwiatowym - 50 koron, czyli ok 25 zł, lekka przesada).
Nie zwiedziliśmy siedziby królewskiej, ani pięknego parku (jedynie rzut oka przez bramę). Trudno.
Co kraj, to obyczaj. U nas sezon wakacyjny kończy się wraz z końcem wakacji szkolnych.  Uważam, że to nie koniec sezonu, zwłaszcza, że to nie koniec lata. Przecież wrzesień bywa u nas piękny i ciepły. Tak, jak koniec sierpnia w Szwecji. Ale taka tradycja. Widocznie zyski późnoletnie są niepewne i nikt nie chce się narażać na straty. Wygrywają Ci, którzy nie zamykają swoich "interesów" z pierwszym szkolnym dzwonkiem i wierzą w piękne późne lato :)

Bardzo miło wspominam ten wyjazd. Południe Szwecji , piękne historyczne krainy, zabytki, przyroda, zadowoleni uprzejmi ludzie. Byłoby super, gdyby nie te ceny (śmiesznie wysokie) ! No cóż, Szwecja czysta, "oczywista", bogata, a to ma swoją cenę ;) Ale od czasu do czasu można "zaszaleć" ;)





18 komentarzy:

  1. Anonimowy9/05/2022

    Fantastyczna wycieczka! Super się z Tobą zwiedzało. Ja tylko miałam okazję poznać Sztokholm, dzięki "Magru" oczywiście!
    Pozdrowienia serdeczne dla Ciebie i Małża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusilko, dlaczego mi wyszłaś Anonimowa? Wczoraj próbowałam skomentować Twój post o Nocy Poetów i mi się komputer zawiesił. Aż się teraz boję do Ciebie zajrzeć ;) A Łukaszewicz, to jest gość! Z kręgosłupem! No i oczywiści wspaniały aktor. Też bym go chętnie posłuchała w każdym repertuarze :) Uściski!

      Usuń
    2. Ja na wszelki wypadek zawsze piszę, że ma być nazwa z gogli. I to działa!

      Usuń
  2. Anonimowy9/06/2022

    Super wyprawa, bogata w ciekawostki i piękne widoki, mieliście w trakcie zwiedzania wszystko to, co i my lubimy...
    Te wszystkie techniczne nowinki bywają irytujące, nie jestem fanką aplikacji oraz innych atrakcji, a tu na każdym kroku żądają , okropne.
    Będzie co wspominać, Haniu!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, dla tych wspomnień i dla "pożywki dla mózgu" uwielbiam jeździć i poznawać nowe miejsca. A jak jest możliwość, to wracać do znanych miejsc, takich najmilszych. I właśnie pod koniec września wybieramy się na taką wyprawę :)

      Usuń
  3. Haniu .... to była wspaniała podroz!!! No i bardzo ciekawie ja opisałaś. I ja byłam kiedysbw Karlskronie....przypłynęliśmy tam promem z Gdyni by potem pojechać do Danii do Legolandu.
    Ale zazdroszczę Ci trochę tego dluzszego pobytu w Szwecji. Masz teraz co wspominać. No i fajnie wyglądasz.
    Serdecznosci



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję Jadziu! Podobno wspomnień nikt nam nie zabierze . I tego się trzymam :) A w Legolandzie nie byłam...pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń
  4. Wyspa ptaków, kamienne kręgi, ruiny zamku... to na mnie działa:) Ale zauważyłam, że w przestrzeni miejskiej wcale nie ma ludzi. Faktycznie tak tam pusto czy specjalnie polowałaś na pusty kadr ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pusto! U nich już po wakacjach, mimo ładnej pogody. Trochę ludzi było w Lund, w centrum. Ale na tych małych uliczkach - nikogo. Mnie się to podoba. Skandynawia podoba mi się. Ale nie mam odwagi zapuszczać się na daleką północ. Tam przyroda ponoć przecudna, ale ludzi maluśko. Sąsiad od sąsiada w odległości 10 km! No i lato krótkie, a pół roku ciemno ;) Pewnie już tam nie dotrę.
      A południe Szwecji blisko Polski, warto sie wybrać.
      Ale wcześniej przyjedź do Wielkopolski :)

      Usuń
    2. Anonimowy9/15/2022

      Haniu jeszcze dodam ,że w Szwecji nie ma czegoś takiego jak w Polsce na plażach i innych miejscach..Tu nigdy nie ma tłoku..I w przeciwieństwie do Polski,po 18 godz..ulice się wyciszają,a w osadach jest już bardzo spokojnie .Nikt nie puszczą głośnej muzyki,nie słychać krzyku dzieci,wszystko usypia ..I to mi się podoba..Wieczory należą do odpoczynku,lampki wina,sauna...W mieście też o 20 godz..już robi się bardzo spokojnie..😀😀Danka

      Usuń
    3. Ja na mojej wsi mam taki spokój, że ani człowieka przez cały dzień się nie zobaczy. A z hałasów, to jedynie traktor, kosiarka i koguty rano :) Więc w wakacje trochę ludzi chętnie zobaczę. I usłyszę ;)

      Usuń
    4. Anonimowy9/23/2022

      Bo na wsi zawsze można odpocząć,i to jest fajne.Dlatego kto ma możliwość ten ucieka teraz na wieś,a pracuje w mieście czy ma swoją działalność.Teraz jest tyle możliwości...Masz bardzo fajnie Haniu,ważne żeby zdrówko było i cieszyć się tym co jest..Pozdrawiam Danka.

      Usuń
  5. Piękną miałaś podróż Haneczko
    Jednak dobrze, że już jesteś.
    Pozdrawiam ciepło chłodnym, wrześniowym porankiem i czekam nie tylko na Twoją kolejną zupę:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ismenko, pomysły mi się chyba wyczerpały ;) Powtarzam w kuchni to, co znam. Nic nowego nie wymyśliłam. masz jakiś pomysł? Co by tu jeszcze ugotować? Każda sugestia cenna. Serdecznie Cię pozdrawiam.

      Usuń
  6. Anonimowy9/15/2022

    Witaj Haniu.Jak dawno nie byłam u Ciebie.No widzisz jaka miła wycieczka.Piszesz ,że kolory budynków są smutne ...tak bo w Szwecji nie znajdziesz barwnych ścian takich jak w Polsce.Tu wszystko musi zlewać się z kolorami natury.Jak chcesz coś barwnego ,to trzeba czasami pisać pismo o zezwolenie 😀A przeważa kolor szary,biały,czerwony,niebieski..Dlatego tak to wygląda.Na początku też brakowało mi tych kolorów ..Teraz już przywykłam i jest ok.😀Lato też trwa krócej, dlatego wakacje zaczynają się wcześniej ,na początku czerwca.W lipcu prawie wszyscy mają urlopy,bo to miesiąc ciepłego lata .Tutaj aż tak bardzo nie zabiegają o handel pamiątek przez cały czas.Lato trwa ,to wtedy jak wszędzie można coś sobie wyszukać.Ale sklepiki są zamykane wcześnie,bo każdy Szwed pracuje do 16 godz...z wyjątkiem niektórych instytucji.Za przedłużony czas parkingu,może nie zapłacicie ,bo nie mają waszych danych,udało się,bo tu jak nie dopilnujesz czasu to walą srogie kary..Mają nas jak na widelcu..Bo trzeba wpisać personnumer ,telefon...Dlatego każdy pilnuje ,bo innego wyjścia nie ma ..A na bocznych ulicach ,czy placu z pewnością też są czasy wyznaczone ,tylko nie zauważyliście. U nas też na ulicy nie można już auta stawiać, można do 2 godz....Wszyscy muszą wjeżdżać na swój plac. Szwecja trzyma się krótko w przepisach,ludzie tego pilnują .Ale co kraj to obyczaj.Ja już nie chciałabym powrotu do Polski.Tu mamy taki spokój,ludzie są bardzo mili,nikt nie przepycha się ,nie krzyczy,nie popędza..Tu na każdym kroku widać cierpliwość.Jak wszędzie są złe strony ,ale to bardziej w ludziach którzy tu przybyli z innych krajów.Mają zatargi między sobą..Przez to Szwecja jest bardziej narażona na wszelakie konflikty.Ale nie jest źle,my nie odczuwamy lęku czy innych złych rzeczy.Życie płynie spokojnie,finansowo jest ok..służba zdrowia ok,zdrowie ok...Oby tak dalej..Teraz mamy piękną jesień,trochę deszczu..ale w tym roku pogoda ogólnie dopisuje.Haniu uciekam,będę zaglądała,zapisałam sobie adres.Pozdrawiam Danka -Szwecja😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Danusiu! Ja bardzo sobie cenie to szwedzkie "poukładanie". Wszystko na swoim miejscu, o czasie, spokojnie i grzecznie. Można odetchnąć. Nie ma powodów do denerwowania się :) I taki ład w przestrzeni publicznej. No ale Polska jest moja i zawsze tu będę. A do innych krajów tylko pojadę na wakacje :) Uściski!

      Usuń
  7. Anonimowy9/23/2022

    Witaj Haniu. Oczywiście ,że tak.Ja rozumiem i znam to wszystko, kiedy zamieszkaliśmy tu odczuliśmy różnicę we wszystkim.Nawet będąc dalej od kraju w którym się urodziłam,nie tęsknię za powrotem.Ale zawsze mogę odwiedzić,tak jak Ty 😆Serdeczności .Danka.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń