Pogoda dziś była cudna, słońce przypiekało, a drobne chmury , przysłaniające na chwilę słońce, chłodziły.
Kończy się powoli ten piękny czas kwitnącego rzepaku. Gdy świeci słońce kwitnący rzepak wygląda, jakby się świecił. To taki piękny "neonowy" żółty kolor. I do tego w ciepły dzień wszystko w pobliżu pachnie miodem, rzepak pachnie (chociaż w dużym stężeniu może być dla niektórych nieprzyjemny, takie "wschodnie kadzidła").
Rzepak po horyzont :)
Żadnych spektakularnych widoków w polu nie było. Taka zwyczajność. Ale czułam się radosna, wolna, sama na wielkiej przestrzeni. I widoki były swojskie, miłe memu sercu.
Pole poprzecinane jest rowami melioracyjnymi, te mniejsze, węższe są teraz wysuszone, ale i tak nad ich wysokimi brzegami i na ich dnie bujnie rosną różne rośliny: na brzegach bez czarny, głóg, dereń świdwa i sporo tarniny z resztkami kwiatów, na dnie pokrzywy, glistnik i przetacznik , kwitnący modro.
To krzaki bzu czarnego, już maja pąki kwiatowe.
A tu tarnina, już płatki więdną i opadają, a owocki zawiązały :)
Głóg zaczyna kwitnąć.
Wiem już, gdzie mogę zerwać kwiaty dzikiego bzu na syrop, na naleśniki cesarza Franciszka Józefa, na nalewkę. A potem owoce, z których robię sok. Mam nadzieję, że tarnina w tym roku obrodzi, jak w zeszłym i znów zrobię smaczną nalewkę - tarniówkę. Jest tak samo smaczne, jak ta z derenia, a derenia chyba w tym roku (znów) nie będzie.
Na polu widziałam wschodzące wczesne ziemniaki i ledwo widoczne malutkie siewki kukurydzy. Mimo wielkiej suszy u nas, roślinki wschodzą, rosną. Rosną też zboża. I tu mam problem: czy to żyto jare? Czy może jęczmień? Raczej nie pszenica, ziemia dość licha tutaj (ale kto wie).
Tu widzę żyto ozime, takie resztki, które zostały w ziemi, gdy zboże osypało sie w czasie zbiorów. Już idzie w kłos, ale to niższe, to co? Jare? czy jakieś inne zboże? Ciekawe, czy "wujek Google" mi to wyjaśni? Bo jeszcze niedawno spytałabym tatusia...
I smutna refleksja: tatuś wiedziałby zaraz, rzut oka na zboże, takie niskie, zielone i bezbłędna klasyfikacja. Tatuś w tym "siedział" 60 lat, sam hodował nowe odmiany pszenicy. A ja rozpoznaję zboża dopiero, jak mają kłosy (chociaż to też nieźle, bo nie każdy rozróżni żyto od pszenicy, czy jęczmienia).
No i tak sobie spacerowałam w słońcu, chłonąc wiosnę, przypominającą lato, zieleń pól, złoto rzepaku, ciesząc się tym miejscem , w którym zdecydowałam się zamieszkać na stare lata ;).
Jestem we właściwym miejscu, jestem u siebie :)
Pięknie pokazałaś to, co masz w zasięgu ręki.:)
OdpowiedzUsuńMieszkam w dosyć dużym mieście, ale na szczęście do lasów i łąk mam rzut beretem.
Jutro chcemy z M. gdzieś wyruszyć :)
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło w sobotni wieczór.
Ja do lasu jeżdżę rowerem ale teraz zbyt piaszczyste ścieżki dla rowerów. U nas tragicznie mało deszczu spadło, omijają ulewy nasza okolicę. Co zrobić?
UsuńJeszcze jutro ma być lato, a potem nieszczęśni "zimni ogrodnicy", może choć przymrozki nas ominą?
I ja Ci przesyłam serdeczne pozdrowienia!
Gdy chodziliśmy w pola w ucieczce przed kwarantanna, to wszystko dopiero kiełkowało, ale teraz gdy jedziemy na wycieczkę autem, to widać ocean rzepaku, na zmianę z innym zielskiem, więc chyba ta susza nie jest tak dotkliwa, jak mówią w mediach? Wszędzie wschodzi, a tu i tam podlewają...
OdpowiedzUsuńWspomniane naleśniki mnie zaintrygowały...
Naleśniki z dodatkiem baldachu kwiatów czarnego bzu. Macza sie taki baldach, z jak najkrótszym ogonkiem, w cieście naleśnikowym i smaży, jak naleśnik. Taki naleśnik z wkładką :) Ponoć Franc Josef bardzo takie lubił ;)
UsuńW podobny sposób smaży się kwiaty jaśminu, ale jeszcze nie próbowałam...
UsuńWypady rowerowe dla mnie to największa frajda! Wprawdzie u mnie więcej lasów, ale jak się skoczy tu czy tam, widać to co uCiebie! Tylko tarniny musiałabym poszukać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja sobie pospacerowałam :) na rower jeszcze nie wsiadłam, czekam aż deszcz zwiąże nieco piach na ścieżkach "rowerowych". Bo na razie na znajomych ścieżkach kopny piach, rowerem się nie przejedzie. Uściski!
UsuńUwielbiam żółte pola rzepaku...
OdpowiedzUsuńWidzę że takie spacery i widoki są ściśle związane z Twoim tatą. I że bardzo za nim tęsknisz...
Przytulam serdecznie Haniu :)
Tak, tęsknie stale, czas upływa, a tęsknota nie mija. Sama wiesz. I zostanie już w nas, ale dobre wspomnienia też zostaną z nami na zawsze.
UsuńRównież ciepło Cię przytulam kochana.
OdpowiedzUsuńDzisiaj ponownie zatęskniłam za rzepakowymi polami Haneczko. Kiedy znowu je zobaczę
Pozdrawiam środkiem tygodnia i do napisania
Rzepak powoli przekwita. Z powodu deszczu opada coraz bardziej, zaczyna dojrzewać. Też będę za tym kwieciem tęsknić rok ...
UsuńŚciskam Cię, Kochana!
Jak sama zauważyłaś nie każdy rozróżni zboże nawet po kłosach. Ja niestety do nich należę, chociaż jako dziecko jakieś 60 lat temu przypatrywałam się ścinaniu zbóż, ustawianiu snopków. Nie jestem amatorką alkoholi, ale takiej dereniówki czy tarniówki, to bym popróbowała, tak dla smaku. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też bardziej wącham, niż pijam te nalewki ;) Są kwaskowe i słodkie jednocześnie, u mnie słabe (na wódce, nie na spirytusie), jak ten likier w wiśniach w czekoladzie :) Czasem dodaję do kremów do tortu. Serdeczności dla Ciebie!
UsuńWitaj Haneczko
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tych rzepakowych pól, o których piszę również u siebie
Cieszę się, że udało się zamieścić u mnie komentarz.
Jeżeli chodzi o wiersze, to też nie jestem znawczynią. Na polskim unikałam wierszy jak ognia. Romantyzm był dla mnie koszmarem.
A co do Poświatowskiej. Wrażenie zrobiła na mnie przede wszystkim jej książka o jej życiu.
Pozdrawiam zapachem konwalii
Lubie biografie, a niektóre autobiografie też są interesujące (niektórzy za bardzo podkolorowują swoje życie). Może dotrę do tej książki. Zachęciłaś :) Uściski dla Ciebie!
UsuńUwielbiam rzepakowe pola ciągnące się po horyzont :)
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja :) I mamy to tylko miesiąc, tym bardziej cenne :)
UsuńMemu sercu też są bliskie takie widoki, piękne złote rzepakowe pola, przestrzeń i dróżki, miedze na polach z krzewami, kwiatkami ech:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Haniu:)
Wiesz, wyrosłam w mieście, ale od dziecka widywałam te widoki (związane z zawodem rodziców). I to jest Wielkopolska, moja "małą ojczyzna", miejsce bliskie sercu. :) Uściski dla Ciebie Marysiu!
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń