Moja przyjaciółka wróciła niedawno z wyprawy do Peru. I skonstatowała, że właśnie spełniła ostatnie z trzech swoich wielkich marzeń: zobaczyła Andy i dziedzictwo Inków. Wcześniej weszła na Kilimandżaro i zobaczyła z bliska Himalaje! Zapożyczyła się, ale dopięła celu.
Czy macie takie marzenia, które wydają się nie do ziszczenia, a jednak o nich marzycie? Czy udało się zrealizować takie "nieziszczalne" marzenia? Czy przesadą jest powiedzenie: "uważaj o czym marzysz"? I czy wierzycie, że jak się o czymś wystarczająco silnie marzy, to się spełni? I czy, i jak "pomagać" marzeniom w ich spełnieniu?
Ja miałam jedno takie podróżnicze marzenie: przejść się po ciepłym piasku brzegiem ciepłego morza, pod palmami, gdzieś na drugiej półkuli. I nie narzekam, spełniłam je, chociaż palm na plaży akurat nie było, więc mogę marudzić, że tak nie do końca spełniłam. I okazało się, że mój organizm źle znosi tropikalne temperatury, że tropiki mnie męczą, są nie dla mnie. Ja chyba nie lubię marzyć o "gwiazdce z nieba", o czymś, co nie miałoby nigdy szans na realizację (może zamiast marzyć ja planuję?). Zawsze lubiłam być zaskakiwana przez miłe niespodzianki albo dawałam się nieść prądowi, nie walcząc, nie dobijając się o więcej. Bo widocznie nie umiem marzyć mocno i wytrwale. Taki charakter. Więc jest, jak jest. Ale zupełnie nie żałuję, że jestem teraz kurą domową. Tak mi pasuje, na uboczu.I przecież mam w końcu prawo do odpoczynku po czynnym i (w miarę) intensywnym życiu. Ostatnio nie mam marzeń, nie wybiegam myślami za daleko do przodu. Tak asekurancko. Bo bardzo, ale to bardzo nie lubię rozczarowań. Może jestem zbyt racjonalna, żadnego romantyzmu. Szara codzienność z elementami koloru (w liceum popełniłam parę wierszy, w jednym z nich wymyśliłam "szare płótno codzienności" ze "złotymi nićmi" dni niezwykłych). Więc nie marzę o niczym szczególnym ( i tylko "marzyłoby mi się" zobaczyć wodospady Islandii, Argentyny, Nowej Zelandii i jakąś tropikalną wyspę z palmami, jednak, gdyby się jaki cud zdarzył). I tylko czas się kurczy, sił ubywa (o pieniądzach nie wspominając). Więc nie marzę, bo niczego mi nie brakuje (a marzenia senne mam kolorowe i fabularne, jak filmy). I obyśmy tylko zdrowi byli.
A na poprawę jesiennego nastroju - ostatni tegoroczny bukiecik ogródkowy.
Haniu ,ale Ty masz tak piękne życie i ciągle gdzieś Ciebie goni w świat.Niepotrzebne Tobie są marzenia..Bo cały czas coś spełniasz .I wierzę w Ciebie ,że na drugi rok dowiem się ,że byłaś własnie tam ,gdzie chciałaś.Ty nie jesteś "kurą domową"To ja nią jestem..:) żebym chociaż złote jaja znosiła hahaha ,byłby jakiś pożytek ze mnie.☺☺ Moi śmieją się ze mnie ,że na emeryturze dorabiam ,pilnując domu ☺☺☺.Ale mnie to odpowiada..Im starsza jestem ,tym gorzej znoszę podróże.Dlatego rzadko wyjeżdżam,a jak już to blisko.Piękny bukiecik♥Buziaczki.
OdpowiedzUsuńBo wiesz, póki jeszcze mnie "gna' w ten świat, to znaczy, że wszystko ze mna dobrze. Boję sie tego momentu, kiedy sama przed sobą przyznam, że już nigdzie nie pojadę, bo poco. Wtedy już tylko umierać ;) Dziękuje za miłe słowa.
UsuńHaniu ,bez wyjazdu ,też można pięknie żyć. ☺☺ Zobacz jak ja żyję .Nie narzekam hahaha (żarcik)A kiedy się zestarzejemy,to musimy niestety zwolnić ,bo inaczej sie nie da::))Nie trzeba myśleć o śmierci..zawsze jest coś do zrobienia::)Najwyżej będziesz na stare lata po Polsce jeździła ,zawsze to jakaś rozrywka ,jak już .☺♥
UsuńDobrze jest marzyć. Dla mnie to taki cel w życiu. Kolejny krok, by coś zrealizować. Nieważne, że po drodze zamieniam jedno marzenie na inne. Ważne dla mnie, że je mam :)
OdpowiedzUsuńCzyli marzymy, żeby zrealizować. Też tak uważam, ale jeśli cel wydaje się nieosiągalny? To marzenie pozostaje tylko życzeniem. Chociaż powiadają "nigdy nie mów 'nigdy'".
UsuńHaniu, ja jestem z tych bardziej praktycznych i uważam, że samo marzenie nie czyni spełnienia, a wieczne gonienie za czymś czyni ludzi nieszczęśliwymi. Wolę, jak Ty przyjmować niespodzianki od losu i cieszyć się tym, co mam, może to prozaiczne bardzo, ale jak ktoś powiedział - marzenia powinny zostać marzeniami.
OdpowiedzUsuńA bukiet śliczny!
To ja jestem chyba jeszcze bardziej przyziemna, nie chcę marzyć o czymś nie do spełnienia. No chyba, że wymyślam sobie jakąś fabułę przed snem. Ale to wymyślanie historyjek, nie marzenia. Tylko jaka jest definicja marzenia?
UsuńPiękny bukiet:-) niestety spełnianie marzeń jest u mnie "pod górkę"...
OdpowiedzUsuńMoże tak, jak napisała jedna z Pań; nie marzenia, a cele? powolutku, ale realizować i do przodu? Tego ci życzę!
Usuńjeśli tylko podróżnicze marzenia, to warto się zapożyczyć:))
OdpowiedzUsuńsą takie, że gotówka niepotrzebna , a mimo to spełnienie wątpliwe:))
No właśnie. Ja poza podróżami niczego nie pragnę. To co mam wystarcza, jest dobrze.
UsuńBardzo chciałabym zobaczyc Machu Picchu, ale wiem że to już nie na moje zdrowie.
OdpowiedzUsuńWięc może mi się to marzenie zrealizuje w następnym życiu?
A ja chciałabym jeszcze zobaczyć co sie da, cokolwiek nowego i nie marze o niemożliwym. Bo zaraz mi sie smutno robi. Ale zobaczyłam i posłuchałam dokładnej relacji z Peru i tak, jakbym trochę tam była :)
UsuńHaniu cudowny wpis! Ja trzymam się zawsze takiego stwierdzenia "cele od marzeń dzieli tylko kartka papieru". Więc nie marzę - a wyznaczam cele. Spisuję krok po kroku i jeżeli to możliwe każdego dnia robię coś, co przybliża mnie do jego realizacji :) Czasami jest dobrze tak jak jest - uważam, że po prostu jesteś szczęśliwa, spełniona - dlatego nie potrzebujesz wybujałych wymagań! :) Pozdrawiam Cię serdecznie :* i pozwól że zostanę u Ciebie na dłużej!
OdpowiedzUsuńAleksandro, dziękuję za odwiedziny i za miłe słowa. Zawsze jesteś mile widziana:) Realizując systematycznie cele masz przed sobą wspaniała przyszłość. Ale nie zapomnij - życie potrafi zaskoczyć, nie wszystko da się przewidzieć i zaplanować. Cudownie jest mieć wszystko przed sobą. Życzę ci wielu sukcesów!
UsuńNie masz marzeń - nie masz rozczarowań.
OdpowiedzUsuńMnie wystarczy to, co jest.Nigdy nie marzyłam, żeby gdzieś pojechać, choć rozumiem ludzi, którzy muszą coś zobaczyć, czegoś dotknąć. Nigdy nie marzyłam też o rzeczach materialnych. Taka ze mnie przyziemna istota.
Ach, mnie też wystarczy to, co jest. Ale póki jeszcze czasem chcę czegoś więcej (te wyjazdy), to wiem, że żyję, a nie tylko trwam. Jeśli nie marzyłaś o rzeczach materialnych, to jesteś przeciwieństwem przyziemnej istoty :) Ale wiem, o co chodzi :)
UsuńJa to w ogóle nie mam nieziszczalnych marzeń. Idę po kolei i zdobywam to co chciałam, jak długo jeszcze mi się to będzie udawać? Nie wiem, ale np. w tym roku spełniłam dwa z moich naprawdę ogromnych marzeń i uważam że to naprawdę świetny wynik! Właściwie to w chwili obecnej nie mam marzeń, oprócz takiego że dożywam starości w miarę zdrowa. Mam jedno podróżnicze do spełnienia, ale to najprawdopodobniej w 2020 bo w przyszłym nie wyrobię się w czasie, z tym że ja wiem że ono się spełni i nie jest zupełnie dla mnie czymś co spędza mi sen z powiek :P
OdpowiedzUsuńNiby prosto jest, jeśli do spełnienia marzeń wystarcza pieniądze. Ale czasem i one nie wystarczą.
UsuńŻyczę Ci więc, byś dożyła spokojnej i pogodnej starości w jak najlepszym zdrowiu :)
Oj dobrze, że realizujesz swoje marzenia.
OdpowiedzUsuńJa mam mnóstwo marzeń, tylko ostatnio ciężar różnych problemów przygniata mnie do ziemi.
Marzę przede wszystkim, by moi bliscy byli zdrowi i szczęśliwi i ja także...
Pozdrawiam mocno!
Marzenie o zdrowiu bliskich, to chyba nie marzenie, bo nie mamy na to żadnego wpływu (raczej). To jest bliższe metafizyce, ale doskonale wiem, o co Ci chodzi. Też tak mam :)
UsuńMoja ciocia też była w Peru i wróciła zachwycona. Mi się tak trochę marzy wejście na Kilimandżaro. Sporo kosztuje taka przyjemność a jeszcze kondycję fizyczną trzeba mieć bo to jednak ponad 5000 m n.p.m. A i jeszcze trekking w Nepalu... Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńTobie życzę zdrowia z całego serca. Zdrowie najważniejsze, bez niego nic nie cieszy.