Kiedy dom na wsi był już zbudowany, ale jeszcze nie było normalnego ogrodu, mój tato posiał mi wzdłuż płotu sąsiedzkiego "ozdobną lebiodę", czyli łobodę ogrodową odmiany czerwonej (Atriplex hortensis).
Rośnie teraz wszędzie, a więc także tuż za płotem.
Rośnie szybko, jest niewymagająca i dobrze wygląda na pustym zagonku. Na daczy rodziców rosła "lebioda" zielona, którą przygotowywaliśmy, jak szpinak. To, przeczytałam, popularna niegdyś roślina jadalna, uprawiana w całej Europie od bardzo dawna. Ale od XVIII wieku zaczęła tracić na znaczeniu. W moim rodzinnym domu też jadaliśmy w czasach mojego dzieciństwa szpinak. Potem tato miał ogródek działkowy, ale łobody - lebiody tam nie było. Dopiero po zakupie ogrodu za miastem pojawiła się lebioda, zamiast szpinaku. Wtedy okazało się, że tę lebiodę znała i siała moja babcia (mama taty) w swoim przydomowym ogrodzie, na obrzeżach dużego miasta. Także w czasie wojny było to łatwo dostępne własne warzywo. I dopiero prawie 40 lat po wojnie tato przypomniał sobie o lebiodzie (tato kochał swój ogród warzywny i starał sie uprawiać wszystko to, co się w naszych warunkach klimatycznych udawało; pamiętam, że były tam takie "egzoty", jak arbuzy, melony i bakłażany, poza "normalnymi" zwykłymi popularnymi warzywami). pojawiło się to kolejne nietypowe warzywo. A może miało to związek z autostradą? Bo babci dom i ogród znalazły się na terenach planowanej nowej autostrady, trzeba sie było wyprowadzić, zlikwidować ogród. Może wtedy tato zebrał nasiona, sadzonki roślin, które pamiętał z dawnych czasów młodości? Nie chciał, żeby przepadły. Pamiętam fasolę " od babci", "szczepki" jabłoni dawnych odmian, które tato zaszczepił na młodych drzewach, był też bez z ogrodu babci, taki liliowy, "bzowy", podwójny, i biały, też podwójny. Mam te bzy, tato mi je posadził przed nowym domem 😍 I tak lebioda (ogrodowa) znalazła się także na moim ogrodzie.
Tu jeszcze malutkie rośliny, rosną wśród truskawek.
Tu widać, jak lebioda czerwona skrzyżowała się z zieloną i jest koloru pośredniego.
To bardzo "wygodna" roślina. Nie trzeba jej siać, sama się rozsiewa, rośnie wszędzie, zupełnie niewymagająca (to "wszędzie" może być problemem dla estetów i pedantów, dla mnie nie jest). I zapewne jest wcześniejsza od sianego (na grządce) szpinaku. A dodatkowo można obrywać jej liście sukcesywnie, od dołu, a pozostałe liście w późniejszym czasie (je sie tylko liście, ogonki liściowe są dość twarde, można też podobno jeść młode łodygi, gotować jak szparagi i niestety, obierać też, jak szparagi, nie próbowałam). W niektóre lata tak bujnie rosła, że wyrywałam ją, jak chwast (zbyt dużo szpinaku nie jest zdrowe, lebioda zawiera, jak szczaw, kwas szczawiowy). W kolejnym roku zaczęło mi lebiody brakować, więc już o nią dbałam, zostawiałam na siew. Jest pewien problem, bo ani tato, ani Mój nie chcieli jeść czerwonej lebiody (a buraki są OK). To dziwne, tym bardziej, że czerwona lebioda, po sparzeniu traci czerwony kolor (piękny wywar, jak buraczany) i jedynie żyłki i ogonki liściowe sie troszkę czerwienią. W latach, gdy zielonej lebiody było mniej, a czerwona obrodziła, to trochę "oszukiwałam", dodając nieco tej sparzonej czerwonej, która czerwona już nie była, tylko taka nieco brudnozielona.
Dziś do napisania tego tekstu zainspirowała mnie jedna roślina - olbrzym, wyrosła na żyznej ziemi, na oborniku (granulowanym) i kompoście (mamy kompostownik), wśród posianych dyń 😊 Zdjęcia nie zrobiłam, bo jednak nie chodzę zrywać (choćby) lebiody ze smartfonem (wiem, są osoby, które nie ruszają sie na krok bez smartfona). Dopiero w domu, gdy myłam liście, zafascynowała mnie ich wielkość, na tej jednej roślinie.
Z całego dużego garnka zielonych liści powstaje mały garnek "szpinaku".
Do zmiksowanych, sparzonych i chwilę gotowanych liści dodaję masło z niewielką ilością bułki tartej (jak do kalafiora np), sól do smaku i jest smaczne warzywo do obiadu. Ja lubię 😋
Czy ktoś z was zna tę roślinę, sieje, je? Czy to już zapomniane warzywo?
W moim ogrodzie teraz mało kwiatów, trochę irysów, trochę złocieni (samosiewki, nazywamy te kwiatki margaretkami) i nadal wiciokrzew na płocie (kapryfolium, pięknie pachnie).
Akacje, bujnie kwitnące w Poznaniu, u mnie przy ulicy dopiero zaczynają kwitnąć i są w tym roku dość mizerne, w porównaniu z zeszłym rokiem. Ale są, kwitną i pachną 😊
Poznańskie akacje😍