wtorek, 12 listopada 2019

I co ja się dziwię...

Ludzie są dziwni. Wiem, nie jest to odkrywcze stwierdzenie. Ale zawsze zadziwia mnie ludzka niesolidność. Tak zwane robienie z gęby cholewy, zawracanie głowy, bicie piany. To takie nagminne w dzisiejszych czasach. Ta łatwość komunikowania się, ta anonimowość kontaktów internetowych  sprzyja "gadaniu", czy pisaniu "byle czego".
Tak się zżymam, bo wystawiłam na jednej platformie zakupowej czasopisma, do oddania za darmo. ZA DARMO. Tam można się kontaktować mailowo i telefonicznie. Mailami zostałam zasypana. Telefonów też było sporo. I co? Po tygodniu od wystawienia oferty nadal mam te czasopisma (no, akurat przed chwilą umówiłam się na wysłanie jednego, konkretnego numeru, pani przesłała mi na konto szacowany zwrot  kosztów wysyłki, sama to zaproponowała, bo bardzo jej zależy). Ludziom raczej nie zależy, w mailach zadają różne pytania, często upewniają się, czy na pewno chcę oddać gazety za darmo (o nic więcej nie pytają), chcieliby, żebym im te czasopisma wysłała, pytają , ile ich jest albo wcale nie pytają o ilość, tylko "są zainteresowani" (i nic więcej). Tak sobie, żeby "pogadać". Deklarują chęć odbioru nie pytając o adres. W większości są to maile wysyłane z telefonu. Czemu nie wyślą sms-a? Czemu nie zadzwonią? Ale telefon też nie rozwiązuje sprawy. Kilka osób umawiało się na odbiór osobisty, jedna z osób "już" w weekend miała przyjechać na wieś po te gazety. Nikt się nie zjawił, nie zadzwonił ponownie. Kilka osób zadzwoniło, uprzedzając, że wyjeżdżają na dłużej  ("chciałabym , ale nie mam jak odebrać"), nie licząc na to, że im te czasopisma odłożę. Więc po co dzwonili? Pogadać? Ja już nie jestem na te czasy. I niepotrzebnie się dziwię. Ja jestem słowna i obowiązkowa. Jak się z kimś umawiam, to dotrzymuję umowy. Dlatego czuję się zniesmaczona taką bylejakością. Może socjolog miałby coś do powiedzenia o takiej sytuacji. Może ludzie tak się właśnie zachowują, gdy mogą coś, cokolwiek dostać za darmo? Chcieliby mieć coś nie tylko za darmo, ale jeszcze bez najmniejszego wysiłku. Takie odnoszę wrażenie.
Przed chwilą jeden chłopak (sądząc po głosie) potwierdził  dzisiejszy odbiór jednego rocznika. No, zobaczymy.
Teraz nie dziwię się ludziom, którzy zostawiają po remoncie mieszkań po dziadkach, całkiem dobre jeszcze sprzęty (meble, naczynia) przy śmietnikach. Nie chce im się "bawić" w oddawanie za darmo. Za dużo z tym zachodu..., po co im taki kłopot?

Historyczna już część większego zbioru.

25 komentarzy:

  1. Noszę się z zamiarem redukcji większej części ubrań (rozmiar 40-50). Szkoda mi trochę, bo ubrania dobre, niektóre założone raz... Niestety - zawalają mi szafę i nie mam wyjścia. Gdyby były markowe, może pokusiałabym się na wystawienie na A....ro, ale tak...
    Prawdopodobnie właśnie wszystko wywalę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre ubrania po rodzicach, garnitury, płaszcze, suknie, oddałam na taka akcję internetową "Ubrania do oddania", ile kilogramów oddam, tyle pieniędzy zostanie przekazane na wybrany przeze mnie cel pomocy. Mnie się udało oddać 27 kg!I mam poczucie, że te ubrania sie nie zmarnowały, że nie zostały przerobione na papier czerpany. Sprawdź, na ich stronie,jeśli masz dużo dobrych ubrań. To zawsze jakieś wyjście.

      Usuń
    2. Sprzedaj po kilka sztuk "w pakiecie" ludzie kupuja nieoczekiwanie dużo ciuchów :-)

      Usuń
  2. Ja też nie jestem na te czasy. Czytam co ktoś pisze na publicznym forum, nie mogę zrozumieć bo bez składu i ładu,bez znaków przestankowych, z błędami a jak zwrócę uwagę jestem odsądzona od czci i wiary. Niestety gazetki robótkowe wylądowały przy śmietniku, ubrania w pojemniku PCK, książki na szczeście w bibliotece bo funkcjonowała "wędrująca półka". Ale ludzie brali i nie oddawali książek a taka była idea, a poza tym pozbywali się np starych podręczników i innych nikomu nie przydatnych leksykonów. A słowność? Niedługo to słowo zaniknie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki oddałam do powstającej biblioteki przy szpitalu. zapytam, może te czasopisma też tam postawią. To na zasadzie właśnie półki do przeczytania, dla pacjentów i ich rodzin.Ja dobre ubrania, torebki, buty, stawiam przy kontenerze, znikają bardzo szybko. Przydają się widać komuś potrzebującemu, bez pośrednictwa firmy, nawet tak szacownej, jak PCK. Pozdrawiam również!

      Usuń
  3. Haniu a może dlatego tak się dzieje ,że wszystko można wyczytać w internecie..Sama widzisz ,że z ludźmi tak bywa,nie wszyscy są słowni,nigdy tak nie było,że słowo to świętość. Tym bardziej wirtualnie .Ja ogólnie nie robię czegoś takiego jak ogłoszenia,sprzedaż ,czy oddam za darmo. Tu mamy punkty wszelakiego zbieractwa,składania...Tu segregują ,potem rozwożą po secondhandach..Ludzie wchodzą ,każdy szuka coś dla siebie ,zapłaci grosze i to tak wygląda..Nie wiem jak u Ciebie jest ...ale może są jakieś miejsca,albo po prostu położyć gdzieś ,gdzie sporo ludzi chodzi..Ja zawsze nastawiam sie w ten sposób,że to co kupie wykorzystuję do maksa,ale jak już trzeba zrobić miejsce nowemu przedmiotowi, czy czasopiśmie..to normalnie wywożę..Nie wiem czy chciałoby mi sie w ten sposób ,jak Ty to robisz.Haniu tylko sie niepotrzebnie denerwujesz i zaprzątasz głowę.Oddaj na makulaturę wnukom i będzie tez dobry pożytek.. Pozdrawiam cieplutko..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, u nas też makulaturę odbierają raz w miesiącu, spod domu. ale sądząc po choćby tylko "pustym" zainteresowaniu, ludzie poczytaliby te podróżnicze czasopisma. Okazało się, że mój syn, sprzątając dom na działce, wywiózł chyba z 10 roczników na makulaturę. Bez sensu. Dostał za nią 5 zł! A mnie szkoda, nic mi nie powiedział. To, co zostało, to już resztki. Młody człowiek odebrał wczoraj rocznik za ubiegły rok, bardzo zadowolony :)I ja też :) Ściskam Cię!

      Usuń
  4. Pewnie wzięliby, gdyby nie tylko oddać za darmo, ale jeszcze zawieźć do domu... a może jeszcze na półce poukładać :/
    Tak niestety jest, sama również mam podobne doświadczenia .
    Pozdrawiam ciepło, Agness :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo wszyscy "zwygodnieli". A ludziska ciągle pytają o te czasopisma, mailowo, ...i nic z tego nie wychodzi, ot co.
      Oddałam jeden rocznik.
      Pozdrawiam Cię również serdecznie!

      Usuń
  5. Wszystko, co darmowe nie jest szanowane...to stara smutna prawda.
    Świata nie zmienisz, jedynie ubrań, książek, sprzętów szkoda...
    Ja już nie zawożę ubrań do PCK, wrzucamy do kontenera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ubrania całe, ale trochę zużyte, zawożę do Pogotowia Społecznego. Pomagają najmizerniejszym (współfinansowane z jakiegoś programu unijnego). Biorą wszystko, bo może się bezdomnym, także trunkwym, przydać. I jeszcze podziękują.

      Usuń
  6. Też to przerabiałam Haniu... I też się nadziwić nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś drgnęło, młody człowiek odebrał wczoraj czasopisma za 2018 rok. Wszyscy zadowoleni. Liczę na to, że reszta tez pójdzie, dużo nie zostało. Ściskam Cię!

      Usuń
  7. A nie prościej skontaktować się z biblioteką małomiasteczkową lub wiejską i tak cenne czasopismo oddać w miejsce, gdzie przychodzi więcej ludzi, a nie jeden chętny by dostać za darmo? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapytam, jeszcze trochę mi zostało. Ale nie widuję ludzi dorosłych w naszej czytelni, jedynie dzieciaki przy komputerach, bo niektórzy nie mają komputerów w domu.

      Usuń
  8. tak, to takie typowe dzisiaj...ech, szkoda gadać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko przestawić mi się trudno na takie myślenie...

      Usuń
  9. Zdarzyło mi się umawiać z usługodawca na konkretny termin i godzinę i albo nie przychodził albo dzwonił dwa dni wcześniej, czy aby aktualne , bo nie dzwonię. A po co mam dzwonić, skoro tydzień wcześniej już się umówiłam? A bo on myślał, że jak nie przypominam jemu o terminie, to pewnie się rozmyśliłam. Dziwne. Przecież właśnie jakbym się rozmyśliła, to bym dzwoniła:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bo teraz ludzie jakby zwolnili się z pamiętania. Przecież telefon za nich pamięta, za niektórych chyba "myśli', bo sami bardzo są bezmyślni. Takie czasy nastały. A jak ktoś czasem zapomni doładować prąd, komórka padnie, to ten ktoś jest bezradny jak niemowlak, nie wie, jak się obrócić.

    OdpowiedzUsuń
  11. No faktycznie nie wiadomo "jak to ugryźć". Dzwonią, dopytują, a potem cisza. Dziwne co najmniej.
    Pozdrawiam Haniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, do tej pory się dopytują, a ja mam jeszcze więcej tych czasopism niż na początku, bo znalazłam jeszcze 2 roczniki, a tylko jeden oddałam (12 sztuk). Pozdrawiam Cie serdecznie!

      Usuń
  12. Też to przerabiałam, odkryłam ostatnio że domy opieki chętnie przyjmują. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nowy pomysł :) Nie znam żadnego w pobliżu, ale sie rozejrzę, dziękuję za podpowiedź i ciepło pozdrawiam :)

      Usuń
  13. Z tym też jak widać jest trochu problemu. Ciężko się z ludźmi dziś dogadać. Jakby mówili w innym języku. Miałam ten magazyn, bardzo chętnie czytałam. Część oddałam do biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Został mi tylko jeden rocznik, 12 sztuk, chyba zostawię na pamiątkę :)

      Usuń