niedziela, 8 września 2019

I co ja mam teraz zrobić?

Mój syn przywiózł mi dziś rano kotka, a dokładniej kotkę, małą szylkretową koteczkę, mniej więcej pięciomiesięczną. Zabrał ją z brzegu ruchliwej szosy i pola, z dala od gospodarstw, gdzie siedziała także wczoraj. Przywiózł, bo jest "kociarzem", wychował się z moja koteczką, ma swoja kotkę (tez znalezioną w piwnicy). Przecież wie, że Mój nie chce żadnych kotów w domu. Ja też nie jestem chyba gotowa na nowy związek emocjonalny. Chociaż takie kociątko bardzo łatwo kochać. Lgnie do człowieka, łasa na każde pogłaskanie, podnosi ogonek (wyjątkowo długi) i owija się o nogi. Widać, że szuka towarzystwa człowieka. Jest bardzo ładna, czysta, zadbana i chudziutka, skóra i kości. Zaraz na wstępie dałam jej troszkę mleka (bez laktozy) i odrobinę duszonego kurczaka. Zniknęło w oka mgnieniu. Nie mam już żadnego kociego jedzenia, wydałam. Ale syn szybko poszedł do naszego wiejskiego sklepu, otwartego 7 dni w tygodniu i kupił, co było , puchę Kitekata. Nie wiem, czy do jutra w ogóle ja otwierać. Jutro zabiorę koteczkę do weterynarza (ucieszy się, że znów mam zwierzaka, bardzo mi pomógł z moją kotką i "nie zarabiał" na mnie).
Cudownie jest trzymać takie maleństwo, głaskać i słuchać, jak mruczy, patrzeć, jak śpi pełne ufności i poczucia bezpieczeństwa. Ale trzeba wziąć odpowiedzialność za to zwierzątko, trzeba dbać. No i człowiek się przywiązuje (kot także, oczywiście) i traci wolność. Bo miłość wiąże. A do tego, gdybym chciała kotkę zatrzymać i upierała się przy tym, to byłaby decyzja egoistyczna. Nie wiem, ile czasu jeszcze mi zostało, a wiemy że " tego nie robi się kotu".
Mój wyraził swoje zdanie "żadnych kotów więcej w domu".  Ewentualnie na dworze lub w garażu. Z tym, że idzie zima, a garaż jest nieocieplany, no i jest w nim składowisko wszystkiego, nieprawdopodobny magazyn "przydasi" (od "przyda się"), których nikt nie ma czasu ani ochoty uporządkować .
Koteczka śpi na kanapie, najedzona , ciepło jej, nie przejmuje się niczym, bezpieczna. A mnie serce boli i ciężko mi na duszy.




Tak się szybko rusza, że trudno uchwycić na zdjęciu. Chodzi za mną, jak pies, przy nodze, czasem robiąc pętelki wokół nóg. I zna już dokładnie drogę do miseczki.
Obudziła się, znów najadła i przyszła do mnie na kolana. To niewiarygodne, ze znamy się dopiero 2 godziny!
Jak tu się rozstawać z takim słodaskiem?

23 komentarze:

  1. Wiesz, że nie jestem kociarą! Wiem, że jesteś w pełni sił! Nie kokietuj, tą piętnastkę następną doskonale zniesiesz! :-))))))
    Dla mnie raczej sprawa prosta. Koteczka zostaje z Wami, bo nie mam watpliwości, że A. do niej się przekona. O Tobie już nie wspominam!
    Także ten...... !
    Serdeczności worek cały podsyłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się do niej przekona, jeśli ona będzie spać w garażu, wtedy mu w dzień nie przeszkadza w domu. Po prostu ja zignoruje. Pierwsza noc kotka w garażu przespała. Ale szukam jej domu. Ona chce być przy człowieku. Na pewno byłaby szczęśliwsza, gdyby mogła ze swoim człowiekiem spać. W tej chwili śpi na moich kolanach. Jeśli byś słyszała o kimś, kto chce kota, gotowa jestem ja przywieźć. Z wyprawka. :)

      Usuń
  2. Nie masz wyjścia, a mąż wybaczy, przecież nie wyrzuci takiego słodziaka, zima idzie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyrzuci, ale nie wybaczy, to twarda sztuka. Szukam domu dla koteczki. Jeśli znasz kogos, kto chciałby bardzo łagodną i grzeczna koteczkę, to jestem gotowa ją przywieźć, a także wyprawkę dla niej. I wdzięczność dla nowego właściciela.

      Usuń
  3. Ja też nie jestem kociarą ale....
    Kiedyśmłodszy syn przyniósł do domu małego koteczka koleżanki. Koleżanka wyjeżdżała na parę dni, mieszkała sama i bała się kotka samego zostawić.
    W ciągu tych paru dni tak się z tą kociną związałam, że za skarby świata nie chciałam jej oddać...
    Weżmiesz koteczkę i .... już...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym sie własnie nadawała na takie pogotowie kocie. Bardzo sie boje angażować emocjonalnie. Jeszcze nie przebolałam straty mojej kociej przyjaciółki. Ta jest urocza. Ale nie zastąpię nią tamtej kotki. No i A. niechętny stale. Szukam domu dla Malutkiej.

      Usuń
  4. Haniu, Ty może jeszcze nie wiesz, ale koteczka wie, że znalazła nowy dom;) Twój mąż przyzwyczai się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak go znam, to będzie trwał w uporze i oporze. Mojej poprzedniej kotki przez 17 lat nie zaakceptował. po prostu oboje udawali, że się nie widzą. No, trudno.

      Usuń
  5. żadnego kota w domu....i co, od ubiegłego roku jest kot, zabraliśmy od wnusi bo wyprowadzała się do Warszawy....miałam opór a jakże, od wiosny częściej jest na dworze ale lgnie do domu.....zimą pewnie zamieszka w domu.....no ale jak nie przygarnąć....coś mi mówi że just jest wasza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotka w dzień nie przeszkadza. Pierwszą noc przespała w garażu. Ma razie niechętnie jest na dworze, ,malutka i zimno jej. Zobaczymy, jak będzie dalej. Takiej przylepki jeszcze nie znałam. Najlepiej jej się śpi na mnie ;) Ale tylko w dzień. Ona mogłaby być moja, ale Mój nie chce zmięknąć.:(

      Usuń
  6. Przecież ten kot to już jak rodzina. Wyrzuciłabys z domu członka rodziny?
    Osobiście chłopa wygnałam, a kot został hi hi:) Ty masz szansę zatrzymać w domu oboje, zrób to:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój twardy jest. Ale jeśli kotka będzie spać w budce ( z miękką podusią) w garażu, to kto wie? Pierwszą noc przespała bez szkody. Ale jeśli dzieci znajdą jej dom, to pójdzie do ludzi, z moim bólem serca.

      Usuń
  7. Wspaniały kotek, jeszcze jeden do kolekcji. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie mój kotek, ja się nim tylko opiekuję.

      Usuń
  8. Nie wierzę, że A. może być tak bezwzględny i apodyktyczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pół życia (ze mną) koty nie dawały mu spać, to chce mieć teraz spokój. To jest ta "wada" wspaniałego słuchu. Ja przygłucha, to nie słyszałam miauczącej nad ranem(ok 4:00)kotki. Koteczka jest cudowna, już się rozbrykała i rozbawia mnie swoimi harcami. Chociaż przez jakiś czas. Biorę, co jest, póki "dają".

      Usuń
  9. Słodziutkie maleństwo. Nie jestem kociarą, ale lubię koty jak są. W naszym domu dominują psy :) Jednak takie maleństwo - jak tu się nie zaopiekować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak tu się nie przywiązać, jak się jest kociarą? Na razie kotka jest u nas, ale jest jakaś chętna. Czy to wypali, kto wie? Oby to była osoba odpowiedzialna.

      Usuń
  10. Takimi zdaniami:"Cudownie jest trzymać takie maleństwo, głaskać i słuchać, jak mruczy, patrzeć, jak śpi pełne ufności i poczucia bezpieczeństwa" i " A mnie serce boli i ciężko mi na duszy", sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. By Cię serce nie bolało i dusza nie ciążyła, musisz dać temu maleństwu poczucie bezpieczeństwa. A Twój mąż tak się zarzeka, bo najpewniej przywiązał się do poprzedniej kotki i teraz boi się, że z obecną będzie podobnie, a nie chce wyjść na mięczaka. zapytaj go czy taki twardziel jak on mógłby spokojnie patrzeć jak ta kotka marnieje bez opieki. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie, Męża i koteczki. Nie oddawaj zwierzęcia komuś, co do kogo nie masz pewności, że jest odpowiedzialna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie byłabym spokojna, gdybym wiedziała, że koteczka trafiła do domu, w którym się nią zaopiekują z sercem. A mój mąż, to taki typ człowieka, który nie lubi zwierząt w domu. Mam też dwie takie dobre znajome, ciepłe i miłe dziewczyny, ale pedantki i czyścioszki, w zadnym razie żadnych zwierząt w domu nie chcą. Nie wiem, czym to jest spowodowane, ale są takie "typy". Moją starą kotkę mąż zaledwie tolerował, nakarmił (gdy ja wyjechałam), ale omijał, nie dotykał. I nie mówił do kota (uważał, że nie należy się alienować). Może jutro kotka znajdzie dom? Oby...

      Usuń
  11. Haniu, ciekawa jestem jak ta sprawa z kotką i Twoim mężem się zakończyła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się nie zakończyła. Dziś wieczorem, mam nadzieję. Dam Ci znać :)

      Usuń
  12. Jakie malutkie to i kochane, ale obowiązek ogromny jest to prawda. Żeby trafiła w dobre ręce bo ludzie coraz gorsi się robią. Jak oni te zwierzęta traktują.

    OdpowiedzUsuń