poniedziałek, 30 lipca 2018

Powoli czas zbiorów

"W moim ogródeczku" czas  brzoskwiń. Piękne są, wczesne w tym roku (zwykle w sierpniu), wyjątkowo dorodne i jest ich całkiem sporo. To tylko jedno drzewo u mnie ( w ogrodzie taty jeszcze dwa, ale owoce tam mniejsze). Na dodatek, to właściwie tylko pół drzewa. Drugi solidny konar, to "dzikus", czyli taka brzoskwinia, jaka się najczęściej rodzi w naszym klimacie z pestki (w zasadzie z każdej brzoskwiniowej pestki). Bo ta wczesna (nie najwcześniejsza), z żółtym soczystym miąższem jest szczepiona, to grecka odmiana. A pozostałe brzoskwinie u mnie w ogrodzie, to "rakoniewickie", dojrzewające we wrześniu, o nich napisze w "ich" czasie.


Widać w tle tę gałąź, która będzie dojrzała we wrześniu. A tych "greckich" jest 48 sztuk (policzalna, jak widać, niestety, ilość) ;)
Ale takich dorodnych i tak dużo dawno nie było, więc cieszą :)


Te malutkie śliweczki, to moje ciemne mirabelki. Tych jest bez liku, zatrzęsienie. Ale z powodu suszy są małe, dopiero zaczynają dojrzewać. A najsmaczniejsze są, jak same spadną . I bez skórki, bo skórka okropnie kwaśna. Mirabelki, to niezawodne owoce. W latach, gdy nic nie było na drzewach ta dzika śliweczka rodziła. I zawsze obficie. Robię z niej dżemy, a w zeszłym roku Mój zrobił wino mirabelkowe, podobno smaczne (nie pijam). W tym roku obawiam się, że nas nie będzie, gdy zacznie się wysyp tych śliwek (za tydzień wyjeżdżamy na 10 dni, na Podlasie z wnukami). Trudno zgrać terminy wyjazdów z terminami zbiorów, szczególnie, że w tym roku wszystko jest przestawione, przyspieszone. Z powodu mirabelek "szat nie rozdzieram", szkoda owocu, ale (po cichu) może roboty będę miała mniej? 
A poza tym susza!!! Burze nas omijają, codziennie wieczorem podlewamy warzywnik i te drzewa, które mają jeszcze owoce (śliwkom węgierkom nic już nie pomoże, na drzewie zostały "najtwardsze" okazy, a 80% opadło, a tak pięknie zawiązały..). No i moje mizerne kwitki. Różyczki próbują kwitnąć drugi raz, ale susza je wykańcza, kanny zaczynają mi kwitnąć, Nawet wytrzymałe słoneczniczki nie dają rady, bo "na te chwasty, to wody szkoda"(wiadomo, kto tak uważa). Za wodę zapłaciliśmy 3 razy tyle, co zazwyczaj. A efekty mizerne. Ale już nie narzekam. Jest lato, pięknie, (za)ciepło i należy łykać promienie słoneczne, bo jesienią i zimą będzie nam ich brakować. :)


Letnich przyjemności wszystkim życzę!

20 komentarzy:

  1. Niestety, u nas burz i deszczu ani śladu, nawet zielone żołędzie spadają.
    Owoców dużo, w skupie tanie, a w sprzedaży bardzo drogie.
    Dobrze mieć własne:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy tylko kilka drzew owocowych, ale to prawda, dobrze mieć własne :)

      Usuń
  2. Na brzoskwinię się nie zdecydowałam. Bałam się, że u nas nie będzie dojrzewać... o gdybym wiedziała, że będą takie upalne lata... teraz już brak na nią miejsca... ale jeszcze w tym roku mąż dokupił śliwkę, na dodatek nie wiedząc, jaka to odmiana... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie śliwki też dojrzewają, odmiana węgierek - dąbrowicka, wczesna, dorodna, słodka (większa do zwykłej węgierki). Nie ma ich zbyt wiele, do zjadania na bieżąco. Natomiast węgierki najpopularniejszej chyba odmiany tolar, wyschły i liście, i prawie wszystkie owoce, mimo codziennego podlewania. Widocznie niektóre drzewa tak mają. A w naszej rodzinie mamy brzoskwinie od prawie 40 lat (ale drzewa nie są tak "długowieczne"), różnych odmian, szczepione przez mojego tatę (takie hobby).Ja mam tylko tę jedną szlachetną odmianę, pozostałe rakoniewickie i samosiewki (owocują w tym roku pierwszy raz).

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam brzoskwinie, ale obrane. Niestety nie mogę brzoskwinni w skórce nawet dotknąć, jakies dziwne uczulenie mam - na szczęście czasem mąz sie lituje i mi obiera. No i sa w puszkach Wiem, to nie to samo, ale co mam robić... za to morele mogę, byle ktos je najpierw dla mnie zmoczy:). SLiwki sa oczywiście ok, i w tym roku moja maleńka węgierka obrodziła jak głupia, są znakomite te śłiweczki, najbardziej lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzoskwinie (niektóre) maja parzące włoski. Mogą uczulać zwłaszcza przed umyciem. Mnie ostatnio "poparzyły' liście niskiej fasolki. Swędzi prawa ręka od nadgarstka aż prawie po łokieć (bo fasolka zawsze sie udaje i bardzo lubimy swoją).

      Usuń
  5. Haniu, czyli dbasz:)) my powierzamy Naturze. Ogórków, pomidorów moc. Co się da mrożę, przetwarzam, piję litrami sok z pomidorów, dodaję czasem papierówki, nawet dobra mieszanka. mam wrażenie, że czeka nas długa zima, sadze po wyglądzie piwnicy:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mieć sowicie zaopatrzoną spiżarnię :) A zim srogich nie lubię, bo jak w upalne lato - trudno wyjść z domu. A jak jeszcze śnieg zasypie drogę, to jestem odcięta od cywilizacji. U mnie jedynie fasoli nadmiar, ale zjadamy na bieżąco i wydaję dzieciom.

      Usuń
  6. Ależ masz wspaniałe zbiory Haniu.
    Tylko pozazdrościć!!!
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Całe szczęście, że nie ma ich tak dużo, zebym się martwiła, co z nimi zrobić ;)

      Usuń
  7. Taka brzoskwinia na pewno jest przepyszna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest :) I dla tych "moich" smaków nie mogę i nie chcę zrezygnować z upraw (choćby w wydaniu mini, dla leniwego ogrodnika) :)

      Usuń
  8. Gdy żyła moja mama, to pod oknem na długość blokowego balkonu miała ogródeczek. Jedna marna wisienka, jedna dorodna morela i mirabelka taka sobie, ale żółta. Mirabelkę czarną zobaczyłam pierwszy raz. Popróbowałoby się. Udanego urlopu z wnukami i do miłego zobaczenia po.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni rozumiem twoją mamę. Nawet najmniejszy ogródek cieszy ogrodnika, a swoje zbiory mają inny smak :) Pozdrawiam i dziękuję!Po powrocie za 10 dni zdam relację :)

      Usuń
  9. U mnie pierwszy raz owocowała dwuletnia mirabelka;)) Miała, aż 2! owoce:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspaniale! Będzie z roku na rok lepiej :) Dziś zebrałam 3 wiadra mirabelek (nie było nas tydzień). I robota czeka...

      Usuń
  10. A w moim Ogrodzie ostała się tylko jabłonka.
    A brzoskwinię zjadłabym w taki upał z apetytem.
    Pozdrawiam nadzieją na deszcz i trochę chłodniejsze dni

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za ciepłe słowa pozostawione na moich zielonych stronkach. Masz rację, że w upały trudno funkcjonować. Ale mimo to sierpień to moja ulubiona pora roku. To czas spadających gwiazd, święto Matki Boskiej … Dlatego proszę wyjrzyj wieczorem przez okno. Życzę Ci widoku spadających gwiazd. Może spadająca gwiazda spełni nasze marzenia?
    Pozdrawiam wszystkimi urokami sierpnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wróciłam po wyjeździe i w ogrodzie połowa wyschła, a połowa dojrzała i czeka mnie dużo pracy...

      Usuń
  12. Ja zajadam sie papierówką,robię musy i szarlotki☺☺☺..Piękne macie owoce i te kwiaty są urocze::))Poczytałam wstecz::)) Pozdrawiam Haniu.

    OdpowiedzUsuń