czwartek, 12 kwietnia 2018

Dziadek Jóżef

 Na mojej bieliźniarce (którą nazywa się u nas "szafonierką") stoi zabytkowe zdjęcie mojego dziadka Józefa, ojca mojej mamy.
To zdjęcie z rosyjskiej niewoli, z I wojny światowej, gdy mój dziadek, poddany pruski, walczył na froncie wschodnim (po 1917 roku zwolniony do domu). To zdjęcie - kartka pocztowa z napisami po francusku i rosyjsku, że jest to poczta jeńca wojennego (correspondence des prisonniers de Guerre, pis'mo wojennoplennogo): Na pamiątkę z Niewoli Rosyjskiej zasyła kochanym Rodzicom syn Józef.

Miałam napisać te wspomnienia  w  imieniny Józefa (19.03.),ale nie zdążyłam. Spróbuję dziś.
Niewiele wiem o tym moim przodku. Nigdy go nie poznałam. Zginął w obozie Auschwitz w 1941 roku. Żył jedynie we wspomnieniach mamy, nieczęstych, bo były bolesne. Straciła ojca, gdy miała 13 lat. A ja, za życia mamy nie dociekałam, nie interesowałam się, po prostu, historią. Z rodzinnych opowieści pamiętam, że syn Józef był jedynym pozostałym przy życiu dzieckiem Franciszka i Marii Cenkrów. Pozostałe dzieci (bodajże 4 lub 5 zmarły na dyfteryt w dzieciństwie, w czasie epidemii, Józef jedyny  przeżył). Pradziad Frantz Zenker przybył do Wielkopolski z któregoś z księstw niemieckich (bo przecież Niemiec jeszcze nie było) w drugiej połowie XIX wieku. Ożenił się z Polką, Matką - Polką i został Polakiem. Spolszczył nazwisko na Cenkier.  Józef urodził się w połowie lat 80-tych XIX wieku w Gostyniu (dokładne daty są zapisane w jakimś drzewie genealogicznym, ale nie będę go szukać). Z zawodu był stolarzem. Mama wspominała, że pod koniec lat 20-tych dziadek namówiony przez znajomego kupił wspólnie z nim młyn, chciał być przedsiębiorcą. Interes się nie powiódł, wspólnik dziadka oszukał, spalił młyn i uciekł, zostawiając dziadka z długami. Potem już tylko warsztat stolarski zapewniał byt rodzinie (zdaje się, że mam po dziadku ten kompletny brak zdolności do robienia interesów i pomnażania gotówki). Zostało niewiele zdjęć dziadka i pojedyncze meble, które dziadek zrobił dla siebie i rodziny. W czasie wojny dziadek z rodziną został wysiedlony do Generalnej Guberni nad Bug, wyjechali praktycznie bez niczego (każdy mógł zabrać jedną walizkę, ale ile udźwigną dwie małe dziewczynki?). Do dziadka mieszkania, pełnego jego mebli wprowadzili się Niemcy Bałtyccy (z  Inflantów) i uciekając przed końcem wojny do Niemiec zabrali sporo sprzętów. Część mebli oddana na przechowanie znajomym przepadła ( dziadek zginął, wdowa nie miała siły walczyć o swoją własność). I niewiele więcej wiem o moim dziadku. I jeszcze dopytując się o swą prababcię, matkę Józefa, dowiedziałam się od mamy, że babcia nie pojechała z nimi na wysiedlenie, bo była zbyt stara i słaba (miała już 80 lat). Została ze swoją siostrą. Dziadek Józef zginął w Auschwitz już w 41 roku. Było przykazane całej rodzinie, pozostałej w Gostyniu, żeby broń Boże nie zdradzić tego faktu babci Cenkierowej, nie śmiała się o tym dowiedzieć (póki rodzina była w GG). To było jej jedyne dziecko! Pech chciał, że jakaś plotkarska znajoma, nieuświadomiona lub złośliwa, spotkawszy (pra)babcię już na początku 45 roku, zapytała ją, jak sobie radzi po śmierci syna. Gdy do matki dotarło, że ostatnie jej dziecko nie żyje, mimo, że była silną i zdrową staruszką, nie miała już po co żyć, położyła się do łóżka i w przeciągu tygodnia zmarła. Tyle się dowiedziałam o historii rodzinnej.
A na strychu w rodzinnym domu mamy zachowało się parę sprzętów sprzed wojny. Ja też mam po dziadku pamiątkę. Widocznie dziadkowi spodobał się stolik, przy którym pozował rosyjskiemu fotografowi do zdjęcia w czasie niewoli .

20 komentarzy:

  1. Piękna, wzruszająca historia Haniu.
    No i ten stolik...
    Widzę , że jesteś na etapie wspomnień...
    A tu piękna Wiosna przyszła.
    Pozdrawiam najserdeczniej Haniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być wpis o wiośnie, ale archiwum bloga pokazało mi, że mam niedokończony wpis o dziadku, stąd ten wpis ;) Uściski dla Ciebie Jadziu!

      Usuń
  2. Niedawno również pisałam wpis na blogu o swoich przodkach. Miłe są wspomnienia o naszych dziadkach, pradziadkach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kawałek historii naszej i naszych polskich losów.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Takie są te polskie losy w tamtych pokoleniach. Jak dobrze, że mogliśmy wychowywać sie i żyć w świecie bez wojen.

      Usuń
  4. Jeszcze jedna wspaniała historia rodzinna.
    My mamy zdjęcie dziadka mojego męża, w mundurze i z koniem, ale historia bohatera ze zdjęcia nie tak ciekawa...

    OdpowiedzUsuń
  5. To zdjęcie odziedziczyłam po mamie. Teraz stare zdjęcia są ponoć równie cenne, jak inne, że tak powiem, solidniejsze antyki. Mam więc świadka historii i "zabytek" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjęcie jest całą historią, często pełniejszą niż linearna narracja."czytasz" jednocześnie ubiór, anturaż, wyraz twarzy. Jeśli dodatkowo znasz historię zdjęcia, to już gotowa epopeja:))

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda, od początku wynalezienia zdjęć ta forma przekazu nie straciła nic ze swej siły. Tylko mam obawy, że przekaz elektroniczny nie będzie tak trwały, jak papierowy. Nie dowierzam technice i temu oprzyrządowaniu potrzebnemu do obejrzenia współczesnych zdjęć. Co papier, to papier.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękna opowieść Haniu.To były ciężkie czasy dla każdej rodziny ,która spotkała się z niewolą ,wysiedleniem itd..wojna to trudny czas.PIĘKNY TEN STOLICZEK.Pozdrawiam Haniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że zainteresowałam, a stolik mam od babuni, dostałam go po jej śmierci (a to już prawie 39 lat).Uściski dla Ciebie Danusiu!

      Usuń
  9. To były ciężkie czasy. Smutna historia i wzruszająca...
    Pozdrawiam Haniu serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasy były takie niepewne, dwie wojny w jednym pokoleniu. Ta historia była smutna przede wszystkim dla moje mamy, która wcześnie została sierotą. Dla mnie to była zywa lekcja historii. Smutne, że nie dane mi było poznać dziadka Józefa, dobrego człowieka.

      Usuń
  10. może to kwestia ujęcia, ale noga stołu na dwóch zdjęciach nie pasuje - są zdecydowanie różne - to nie jest ten sam stół. przepraszam za insynuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, to w żadnym razie nie jest ten sam stół. Stół ze zdjęcia stał w jakimś atelier w carskiej Rosji, a mój stolik , to najpewniej praca mojego dziadka w zakładzie stolarskim w Wielkopolsce.

      Usuń
  11. Bardzo smutna historia, ale.. zapamiętana, opowiedziana i przekazana. Tamte czasy naznaczyły cierpieniem wiele rodzin - obyśmy już nigdy przez to nie musieli przechodzić.
    Mój dziadzio wiele razy opowiadał mi o swoim dzieciństwie, a ja tak bardzo lubiłam go słuchać. :)
    Ślę mnóstwo, mnóstwo uścisków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dziękuję, że podzieliłaś się z nami tak ważnym zdjęciem!

      Usuń
    2. To była dla mnie, dziecka lekcja historii, wtedy jeszcze najnowszej. I żal mi tylko było, że moja mama jest smutna wspominając swojego tatę i żal, że nie było mi dane poznać tego dziadka. Bo kochający dziadek, to wspaniała "instytucja" :)

      Usuń
  12. Znalazłem ten wpis przypadkiem. Mam na nazwisko Cenkier i według mojej mamy jestem bardzo podobny do pana z fotografii. Może jesteśmy spokrewnieni? :)

    OdpowiedzUsuń